36-letni skrzydłowy nigdy nie był wybitnym piłkarzem, reprezentując w trakcie swojej kariery barwy takich zespołów jak Leganés, Zamora, Ponferradina czy Lugo. W ubiegłym sezonie występował z kolei w czwartoligowym Móstoles, z którego ostatnio przygotowywał się do odejścia. Jak się okazało, chętny do jego pozyskania wcale nie był tylko jeden zespół.
W czwartek około godziny 15:30 jego sprowadzenie ogłosiło Navalcarnero. Zespół z miasteczka leżącego nieopodal Madrytu występuje szczebel wyżej od Móstoles i w ostatnich rozgrywkach zajął 15. miejsce w tabeli.
Nie byłoby w tym wszystkim nic dziwnego, gdyby nie to, że nieco ponad godzinę później transfer Berodii został potwierdzony przez... inny hiszpański klub, Rayo Majadahonda. W ostatnim sezonie rywalizował on w tej samej lidze co Navalcarnero i zajął w niej czwarte miejsce.
Co ciekawe, Berodia występował już wcześniej w Navalcarnero i między jednym a drugim komunikatem kibice dość przychylnie patrzyli na jego powrót. Koniec końców, związał się on jednak umową z drużyną z Majadahondy. Póki co, nie wiadomo dokładnie, co było powodem aż tak wielkiej pomyłki.