Wszystko zaczęło się od wypowiedzi prezydenta Romy, Jamesa Pallotty, który dość bezpośrednio wypowiedział się na temat niebywałej aktywności „Rossonerich” w trakcie obecnego okienka transferowego.
- Mercato w wykonaniu Milanu? Nie mam pojęcia, co się dzieje. W pewnym momencie oni poniosą tego konsekwencje. Nie mieli przecież pieniędzy, żeby kupić klub. By to zrobić, pożyczyli 300 milionów od ludzi z Londynu, których znam. Wszystko na wysokim procencie. Mówią, że celem jest Liga Mistrzów, ale to nie wystarczy. Nie wiem, co się do cholery wydarzy, gdy wynagrodzenia zbilansują się z przychodami. To jedyny klub w Serie A, który stracił głowę! - przyznał Palotta.
Na jego słowa bardzo szybko zareagował dyrektor wykonawczy Milanu, Marco Fassone. - Byłem niezwykle zaskoczony, gdy przeczytałem tę wypowiedź. Po pierwsze przez sam styl, ponieważ we Włoszech raczej nie atakuje się innych klubów w tak bezpośredni sposób. Po drugie - pojawiło się tam sporo niedokładności. Każdy wie, że obecnie podobne transakcje przeprowadza się z użyciem dźwigni finansowej. Poza tym, finansowanie ze strony funduszu Elliot, o którym była mowa, wyniosło 180 milionów euro przy wartości klubu na poziomie 740 milionów.
- Nie mam pojęcia, do czego odniósł
się Pallotta mówiąc o konsekwencjach. Nie wiem, czy to jakaś
groźba, czy nie. Wszyscy wiedzą, że wypuściliśmy obligacje na
kwotę 50 milionów euro, co zostało w pełni przeznaczone na
transfery. Jak na razie nie wykorzystaliśmy w całości tego kapitału.
-
Nie wiem również, dlaczego on uważa, iż budżet na wynagrodzenia
może zbilansować się z przychodami. Wynagrodzenia nigdy nie mogą
przekroczyć progu 50, 60 procent przychodów. Taki jest nasz plan. (...) Jeśli chodzi o zadłużenia, wynoszą one 120 milionów euro. Biorąc
pod uwagę przychody, wypadamy lepiej od Romy. Klub z Rzymu jest
notowany na giełdzie, więc każdy może sprawdzić sobie ich poziom
zadłużenia. Ja nie będę jednak tego komentował - przyznał
Fassone.
Głównodowodzący Romy postanowił nie brnąć
dalej w słowne przepychanki i w piątkowy wieczór doczekaliśmy się
oficjalnych przeprosin z jego strony.
„Przepraszam, jeśli
przedstawiłem nieprawidłowe informacje. Dbam o dobro włoskiej
piłki i zależy mi na silniejszej i pewnej lidze, tak jak robimy to
w Romie. Życzę Milanowi i jego nowym właścicielom wszystkiego
dobrego. Mam nadzieję, że wspólnie będziemy pracować na siłę
Serie A” - czytamy w oficjalnym komunikacie.