Pod koniec kariery „Franek” brylował na rodzimych boiskach w koszulce Jagiellonii Białystok, zdobywając z nią Puchar i Superpuchar Polski, a także sięgając po koronę króla strzelców Ekstraklasy. Na długo przed tym, a nawet świetną grą w Wiśle Kraków, polski napastnik próbował swoich sił w japońskiej Nagoyi Grampus, gdzie właśnie spotkał Wengera.
Do Azji trafił z francuskiego Strasbourga. Dlaczego padło akurat na Japonię? - Miałem zgrzyt z trenerem. Na początku prowadził juniorów i przedstawiał mnie jako wzór swoim piłkarzom. „Patrzcie, przyjechał do obcego kraju, nie zna języka, a zacisnął zęby, trenuje i strzela gole. Nie musicie szukać kogoś, kogo warto naśladować, w telewizji. Macie u siebie w klubie” - powtarzał do Francuzów. Nawet go wtedy nie rozumiałem, Nehoda mi tłumaczył. Później jednak trenerowi nie spodobało się, że po roku gry kupiłem sobie nowe BMW i że zakumplowałem się z Brazylijczykiem, który na boisku bywał agresywny. Twierdził, że to ja mu każę grać w ten sposób, a przecież we mnie nigdy nie było agresji - przyznał Frankowski.
- To Wenger mnie tam sprowadził. Coś z Nawałki było w nim wtedy, wypracował sobie taki porządek w klubie. Po dwóch miesiącach wracałem do Francji, a on szedł do jakiegoś Arsenalu. „Jakiegoś” - tak uznawali Japończycy, którzy podsunęli mu czek in blanco, żeby sobie wpisał dowolną kwotę i został, bo byli bardzo zadowoleni z jego pracy. Nie wyobrażali sobie jego odejścia, w Anglii przecież jest zimno, a w Nagoi zdobył wicemistrzostwo kraju z przeciętnymi zawodnikami i zadbał o powstanie takiej bazy treningowej, jakiej teraz w Polsce nie ma połowa drużyn.
- W 2004 roku Wenger komentował
mecz Francja - Polska na Saint Denis i spotkałem się z nim na
korytarzu. „Ty wiesz, że ja ciebie obserwowałem, śledziłem
twoją karierę? Jakbyś był trochę szybszy, to bym cię sprowadził
do Arsenalu” - mówił mi i do dziś nie wiem, czy żartował. Ale
wiem, że dynamiki mi zabrakło, by wejść na wyższy poziom. Kto
jak kto, ale Wenger lubił takich piłkarzy jak ja - niekoniecznie
siłowych, ale grających w piłkę - wspomniał „Franek”.
Frankowski przebywał w Japonii dosłownie przez chwilę, po czym jeszcze przez występy we Francji, przeszedł do wspomnianej Wisły. Świetna gra w jej barwach zaowocowała kolejnym wyjazdem zagranicznym. Wenger prowadzi oczywiście Arsenal do dzisiaj.