Mijają lata, a włoski bramkarz wciąż pozostaje na szczycie. Sobotnie spotkanie z Hiszpanią w eliminacjach mistrzostw świata (0:3) było dla niego już 170. występem w barwach reprezentacji narodowej. Jak się okazuje, to właśnie w trakcie jednego z mundiali doszło do niego, że na pewno chce być golkiperem.
- Gdy byłem mały,
w moim życiu pojawiła się pewne mityczna postać. Chodzi o Thomasa
N'Kono, bramkarza z Kamerunu.
- Śledziłem jego poczynania
na mundialu 1990. Tak naprawdę, obok włoskiej kadry, to właśnie
Kameruńczycy byli najbliżej mojego serca. Pamiętam ich pierwsze
spotkanie w fazie grupowej z Argentyną. Wygrali je (1:0 - red.), a
ja w tamtej chwili zdecydowałem, że już na pewno będę bramkarzem
- przyznał Włoch.
Na tamtych mistrzostwach Kameruńczycy
wygrali grupę B, w której - oprócz Argentyny - rywalizowali
jeszcze z Rumunią i Związkiem Radzieckim. Ostatecznie odpadli w
ćwierćfinale, w którym przegrali po dogrywce z Anglią 2:3.
Sam
N'Kono w trakcie swojej bogatej kariery rozegrał w sumie 112
występów w rodzimej kadrze. Kameruńczyk dwukrotnie otrzymał statuetkę dla
Piłkarza Roku w Afryce.