W klubie ze stolicy od pewnego czasu nie dzieje się dobrze. Do nieprzyjemnego incydentu doszło po ostatnim meczu mistrza Polski z Lechem Poznań. Mistrzowie Polski zaprezentowali się bardzo słabo i przegrali z „Kolejorzem” na jego terenie 0:3. Już po powrocie do Warszawy upust emocjom dali kibice Legii, którzy na klubowym parkingu zaatakowali piłkarzy. Zgodnie z medialnymi doniesieniami, fani oszczędzili tylko kilku zawodników. Jak skomentował całą sprawę „Vuko”, który obecnie jest asystentem Romeo Jozaka?
- Na początku chciałbym zaznaczyć, że nie zostałem pobity, nie jestem też w żaden sposób fizycznie poszkodowany. Za to emocjonalnie i psychicznie czuję się mocno sponiewierany. To, co się wydarzyło, jest sprzeczne z moim spojrzeniem i moim prywatnym światem człowieka, trenera i osoby, której Legia nie jest obojętna
- (…) Pazdan, Jędrzejczyk,
Malarz, Kucharczyk, Moulin, Hlousek i jeszcze z dziesięć osób
mógłbym tak wyliczyć. To są ludzie, którzy zarabiają dużo, ale
dla tego klubu zrobili dużo i zarobili dla klubu dużo. Ostatnie
materiały i artykuły pokazują jasno, że gdyby nie sukcesy
sportowe, klub nie miałby stabilności i płynności finansowej. Te
sukcesy zostały wywalczone ciężką pracą, tych właśnie ludzi.
Gdyby nie te sukcesy, klub znajdowałby się w innym miejscu, już
dawno popadł w tarapaty ekonomiczne.
- (…) Od pierwszej porażki w tym
sezonie jest hejt, jest jazda i próba poprawy naszej gry poprzez
pretensje. Kiedy ci piłkarze dostaną wsparcie, jeśli nie teraz? Ja
jestem w szoku, że nikt nie zauważa, że w ostatnich pięciu latach
wygrywaliśmy wszystko, co było do wygrania. A ludzie się cieszą,
że mogliśmy dostać po ryju, ludzie uważają, że fajnie będzie
jak Pazdan czy Jędrzejczyk dostaną po głowie - przyznał Vuković
(pełna wypowiedź TUTAJ).
Porażka Legii z Lechem sprawiła,
że obecnie warszawiacy mają pięć punktów straty do „Kolejorza”
i sześć do przewodzącego ekstraklasowej tabeli Górnika Zabrze.
Już po reprezentacyjnej przerwie (dokładnie 15 października) zagrają oni na własnym stadionie
z Lechią Gdańsk.