Burzę na ten temat wywołały niedawne słowa katalońskiego ministra sportu, Gerarda Figuerasa. Jak przyznał polityk: - W przypadku osiągnięcia niepodległości, katalońskie kluby z LaLiga będą musiały podjąć decyzję, gdzie chcą występować - w lidze hiszpańskiej, pobliskiej włoskiej lub francuskiej czy nawet Premier League.
Włodarze Barcelony podkreślili w ostatnim czasie, że myślą wyłącznie o pozostaniu w hiszpańskiej ekstraklasie, ale temat zaczął żyć swoim życiem. Jak podchodzi do niego Wenger?
- To przeczyłoby geografii i zdrowemu rozsądkowi. Moim zdaniem coś takiego nie byłoby normalne.
- Dlaczego mielibyśmy nie zaprosić
do rozgrywek Celticu czy Rangerów, które są przecież klubami z
Wielkiej Brytanii. Miałoby to większy sens niż zaproszenie
Barcelony.
- Jeśli między Katalonią a Hiszpanią nie jest dobrze, taki ruch oznaczałby poparcie dla tej pierwszej ze strony Anglii. Nie zostałoby to dobrze przyjęte, mając na uwadze politykę międzynarodową. Nie uważam, by taki scenariusz był realny. Mam nadzieję, że Barcelona dalej będzie rywalizowała w lidze hiszpańskiej - przyznał francuski szkoleniowiec.