Za reprezentantem Polski znakomity rok. W jego trakcie doświadczony obrońca wystąpił w aż 59 spotkaniach. Co prawda w ostatnim czasie AS Monaco wiedzie się nieco gorzej, ale kilka miesięcy temu defensor sięgnął z zespołem z księstwa po mistrzostwo Francji. Do tego doszły finały krajowych pucharów, a także półfinał Ligi Mistrzów. Za swoje występy Polak zgarnął również sporo wyróżnień indywidualnych.
„Przegląd Sportowy” zapytał Glika m.in. o trzy najbardziej zapadające w pamięci momenty z 2017 roku.
- 1. Mistrzowska feta. Trwała tydzień.
Najpierw zabawa na stadionie z kibicami. Wzniesienie pucharu, runda
honorowa, zdjęcia na murawie z żoną i córką. Piękne chwile,
których nigdy nie zapomnę. A potem? W Monaco naprawdę jest co
robić (śmiech). Najpierw był wielki grill dla wszystkich
pracowników klubu. Świetna atmosfera, bawiliśmy się w najbliższym
gronie, w pięknym hotelu. Byli wszyscy: od magazyniera po zarząd.
Uhonorował nas też książę Monaco, który zorganizował wielką
imprezę. Był koncert 50 Centa, różne upominki i atrakcje. (…)
Tamte chwile osłodziłem sobie droższym prezentem dla siebie i
Marty: rolexami z grawerką „Mistrz Francji 2017”. Taka
tradycja.
- 2. Awans na mundial. Oprócz „Fabiana” nikt z
nas nie zna smaku mistrzostw świata. Dla niektórych to być może
pierwszy i ostatni taki turniej. Nie powiem, jestem mega
podekscytowany wyjazdem do Rosji.
- 3. Półfinał Ligi
Mistrzów. Kto by przypuszczał, że się tam znajdziemy? Byliśmy
rewelacją rozgrywek. Mój pierwszy sezon był jak wejście smoka. Tę
migawkę rozszerzę na całą minioną kampanię Champions League, bo
trudno wybrać jeden moment. Dołożę kapitalny dwumecz z City. Co
za rollercoaster! Potem wyeliminowanie Borussii Dortmund. Do tego
najładniejszy gol w mojej karierze, bomba z Bayerem Leverkusen -
przyznał Glik (cała rozmowa TUTAJ).
Jeśli chodzi o
trwający sezon, Glik rozegrał w jego trakcie w sumie 27 spotkań w
koszulce ASM. Strzelił w nich trzy gole, do których dorzucił
cztery asysty.