41-krotny reprezentant Polski, który występuje
obecnie w Sydney FC, ostatnimi czasy prezentuje się znakomicie.
Odkąd latem przeniósł się on do Australii, rozegrał 11
spotkań w tamtejszej ekstraklasie, w których strzelił siedem goli
i zaliczył cztery asysty. Jak się okazuje, kilka miesięcy temu mógł on wylądować
w zupełnie innym miejscu, ale temat jego powrotu do Polski nagle
ucichł.
- W marcu do mojego agenta dzwonili Bogusław
Leśnodorski i Michał Żewłakow. Dali znak, że latem możemy
negocjować. Ale w międzyczasie zmieniła się władza i chyba
zapomniano o tym temacie. Szkoda, bo naprawdę wierzyłem w to, że
mogę wrócić do Polski. Chciałem to zrobić dla rodzinki, która
już się ze mną najeździła. Ale była cisza. Cisza, która mnie
zaskoczyła - powiedział Mierzejewski, odnosząc się również
m.in. do potencjalnego powrotu do reprezentacji Polski:
-
Jest mi miło, że dziennikarze sobie o mnie przypomnieli, a kibice
piszą fajne komentarze. Ale to nie oni powołują do reprezentacji.
Na razie kilku kadrowiczów wypoczywa w ciepłych krajach, a ja ostro
zasuwam. I idzie mi nieźle. Tylko co z tego, skoro powołania są za
trzy miesiące, w marcu (…) Zobaczymy, czy utrzymam taką
dyspozycję. Ale walczę, nie poddaję się (cała rozmowa (TUTAJ).
Mierzejewski
rozegrał ostatnie spotkanie w biało-czerwonych barwach w
listopadzie 2013 roku, kiedy to reprezentacja mierzyła się ze
Słowacją. Podopieczni Adama Nawałki przegrali wtedy 0:2.
„W marcu dzwoniła do mnie Legia, ale temat ucichł. Zaskoczyło mnie to”
fot. Transfery.info
Adrian Mierzejewski zdradził w rozmowie ze Sport.pl, że w marcu zeszłego roku kontaktowali się z nim ówcześni działacze Legii Warszawa.