We wtorek reprezentacja Argentyny pokonała Nigerię 2:1, rzutem
na taśmę awansując do fazy pucharowej Mistrzostw Świata. Po
ostatnim gwizdku najwięcej mówiło się jednak właśnie o Maradonie.
Legenda światowego futbolu „błyszczała” w zasadzie
przez całe spotkanie, m.in. szalejąc z radości po bramkach
zdobywanych przez swoich rodaków. Tuż po nim Maradona musiał z kolei trafić
pod skrzydła lekarzy. Sprawa wyglądała poważnie, ale 57-latek
szybko dał do zrozumienia, że nic mu nie jest.
„W
przerwie meczu z Nigerią poczułem silny ból w szyi i doznałem
dekompensacji. Zajął się mną lekarz i polecił, bym udał się do
domu jeszcze przed drugą połową, ale chciałem zostać, ponieważ
Argentyna wiele ryzykowała. Jak niby mógłbym wyjść ze stadionu?
Całusy dla wszystkim, dzięki za wsparcie!” - napisał m.in.
Maradona.
W międzyczasie pojawiało się wiele informacji na
jego temat. Nie brakowało doniesień sugerujących, że były
znakomity piłkarz zmarł. W sieci pojawiły się m.in. dwa nagrania
dźwiękowe na ten temat.
Argentyńczyk postawił spróbować
zawalczyć z fake newsami i wyznaczył nagrodę w wysokości 300
tysięcy peso argentyńskich (nieco ponad 10 tysięcy dolarów) za
pomoc w namierzeniu ich autora.
- Nagrodę otrzyma osoba,
która przekaże informacje na jego temat. Często uważa się, że w
podobnych sytuacjach nic nie można zrobić. Wiem jednak, że
odnalezienie pierwotnego autora nagrań nie jest niemożliwe. Ktoś musi nas jednak nakierować -
powiedział prawnik Maradony.
Maradona chce wyjaśnić nieprzyjemną sytuację. 10 tysięcy dolarów nagrody
fot. Transfery.info
Diego Maradona i jego przedstawiciele postanowili znaleźć osobę odpowiedzialną za pojawienie się informacji o rzekomej śmierci Argentyńczyka.