Swego czasu 28-letni skrzydłowy uchodził za duży talent, a
media rozpisywały się na temat zainteresowania jego osobą dużych
europejskich klubów. Najlepszy był dla niego sezon 2012/2013, który
zakończył z dziewięcioma bramkami i taką samą liczbą asyst w
Ekstraklasie, przyczyniając się do sięgnięcia przez Legię
Warszawa po mistrzostwo Polski.
Później Kosecki triumfował
w lidze z zespołem ze stolicy naszego kraju po raz drugi, ale już
tak nie błyszczał. Skończyło się na tym, że zamiast transferu
do jednej z czołowych europejskich lig, w 2015 roku przeszedł on do
niemieckiego drugoligowca - Sandhausen. Następnie trafił do
Śląska Wrocław, a obecnie jest graczem tureckiej ekipy Adana
Demirspor.
W rozmowie z Weszło Kosecki przyznał, że nie
zawsze skupiał się wyłącznie na piłce.
- Tak,
szczególnie po narodzinach dziecka poukładało mi się w głowie.
Zdaję sobie sprawę, że byłem nieznośnym człowiekiem.
(…)
- Gdybym miał trzy lata temu bardziej poukładane w głowie, to
inaczej patrzyłbym na pewne sprawy. Nie obrażałbym się tak
szybko, nie odchodziłbym z Legii do Saundhausen, tylko bym podwinął
rękawy i pokazał niedowiarkom, że zasługuję na grę w Legii.
Może wtedy by się to inaczej potoczyło. Zmienił się przecież
trener, przyszedł Magiera i widać, jak do góry poszedł przy nim
choćby Bereszyński. Żałuję, że byłem w gorącej wodzie kąpany,
ale takie jest życie.
- Moja żona o tym wie, może dalsza
rodzina nie, ale był czas w Legii, kiedy wydawałem 30 tysięcy
złotych na imprezy tygodniowo. Wyjść z kumplami, dobrze się
zabawić, pojeździć fajną furą. Takie rzeczy. To było głupie.
Byłem młody i popełniałem błędy. Nie wstydzę się ich, a dziś
o tym mówię, by każdy wiedział, jak to wyglądało. Że nie
prowadziłem się odpowiednio, że miałem różne priorytety w życiu
- powiedział Kosecki, dodając jednak, że nie miał problemów z
alkoholem czy hazardem, tylko po prostu nie zawsze prowadził się
sportowo (cały wywiad TUTAJ).
Szczery Kosecki: W Legii wydawałem na imprezy 30 tysięcy tygodniowo
fot. Transfery.info
Jakub Kosecki udzielił bardzo szczerego wywiadu Weszło.