21-letni skrzydłowy Bayeru od dawna był łączony z występami w kilku
drużynach narodowych. W grę wchodziły Jamajka, Anglia, Belgia i
Niemcy.
W tej pierwszej, a dokładniej rzecz ujmując w
Kingston, utalentowany zawodnik przyszedł na świat. Z Anglii
pochodzą jego dziadkowie, w Belgii dojrzał piłkarsko, szkoląc się
w Genk (sam mówił, że po otrzymaniu obywatelstwa nie miałby nic
przeciwko reprezentowaniu barw tego kraju), a temat występów dla
Niemiec pojawił się już po trafieniu do Leverkusen.
Ostatecznie
Bailey zdecydował się na grę dla Jamajki. Skrzydłowy przyjął
powołanie na rozpoczynające się w nocy z niedzieli na poniedziałek
spotkanie z Bonaire, ale ostatecznie w nim nie wystąpi. Jak podaje „Jamaica
Gleaner” piłkarz jest niezadowolony z zachowania tamtejszej
federacji.
- Przyleciałem na Jamajkę z uwagi na powołanie.
Zgodziłem się na grę w zespole po ustaleniu pewnych punktów.
Kiedy tu dotarłem, nie wszystko było jednak tak, jak ustaliliśmy.
Nie dotrzymali słowa, dlatego zdecydowałem, że nie pojawię się
na murawie. Jestem gotów założyć reprezentacyjną koszulkę,
jeśli zrobią to, na co się zgodzili - powiedział Bailey, nie
zamykając tym samym całkowicie drzwi do jamajskiej kadry.
Jak
podaje powyższe źródło, całe zamieszanie wynika z... braku
powołania do reprezentacji przyrodniego brata Baileya, 20-letniego
Kyle'a Butlera (obecnie wypożyczony z LASK Linz do Juniors OÖ).
Federacja chce mu się dokładniej przyjrzeć, a zgodnie z
porozumieniem miał on zostać od razu powołany do kadry.
Znajdujący się na celownikach wielu czołowych europejskich
klubów Bailey rozegrał w tym sezonie siedem spotkań w Bundeslidze.
Strzelił w nich jednego gola. W poprzednim sezonie zanotował
dziewięć ligowych trafień i sześć asyst.
Wielkie zamieszanie z Baileyem. Odmówił występu w reprezentacji
fot. Transfery.info
Wszystko wskazuje na to, że Leon Bailey jednak nie zadebiutuje w październiku w barwach reprezentacji Jamajki.