Igrzyska Olimpijskie: Ocena szans poszczególnych drużyn

Igrzyska Olimpijskie: Ocena szans poszczególnych drużyn
Redakcja
Redakcja
Źródło: Transfery.info

Piłka nożna na Igrzyskach Olimpijskich to osobliwość sama w sobie. Jak zachowałaby się widownia stadionu lekkoatletycznego, gdyby do olimpijskiego finału biegu na 100 m stanęli, zamiast najszybszych ludzi świat(...)

Piłka nożna na Igrzyskach Olimpijskich to osobliwość sama w sobie. Jak zachowałaby się widownia stadionu lekkoatletycznego, gdyby do olimpijskiego finału biegu na 100 m stanęli, zamiast najszybszych ludzi świata, młodzieżowi kandydaci na przyszłe gwiazdy? Byłby to szok, prawda? Bo przecież dla lekkoatlety, podobnie jak pływaka, gimnastyka, siatkarza i przedstawicieli wielu innych dyscyplin sportu, start na Igrzyskach Olimpijskich jest najważniejszym wydarzeniem, świętością niemalże, a olimpijski triumf jest najwyżej cenionym ukoronowaniem sportowego życiorysu. Natomiast rywalizacja tylko drużyn młodzieżowych w olimpijskim turnieju piłkarzy dawno już przestała szokować. Piłka nożna, wskutek historycznych zaszłości, o których ze względu na obszerność tematu nie sposób się teraz rozpisywać, należy do tych dyscyplin, które na igrzyskach powinny być obecne, bo tak wypada, lecz w piłkarskim kalendarzu nie jest to w żadnym razie impreza priorytetowa.

Zgromadzenie sporej ilości piłkarskich talentów w czasie trwania okna transferowego sprawia, że turniej ten jest w większym stopniu imprezą targową dla menedżerów i agentów niż wielką ucztą dla koneserów futbolu. Początek sierpnia to nie jest czas, w którym piłkarze osiągają szczyt możliwości. Wielu jest dopiero na etapie budowy formy przed poważniejszą niż olimpijskie igraszki pracą, czyli rozgrywkami ligowymi i meczami w Lidze Mistrzów. Nie oszukujmy się zatem, fajerwerków piłkarskich na tej imprezie wiele nie uświadczymy.

Nie wszyscy traktują występ na chińskich boiskach jednakowo. Sprężają się szczególnie, co zrozumiałe, gospodarze. Ambicjonalnie potraktowały występ w Chinach latynoskie potęgi: Argentyna i Brazylia. Świadczy o tym jakość zawodników powołanych w ramach dopuszczalnej liczby 3 reprezentantów bez limitu wieku. Takie nazwiska jak Ronaldinho, Riquelme czy Mascherano to dowód, że sięgnięto po artylerię najcięższego kalibru. Argentyńczycy są zdeterminowani by obronić tytuł mistrzów olimpijskich, Brazylijczycy, by wreszcie go zdobyć.

Są federacje, które wykorzystały w pełni 3-osobowe limity i wzmocniły składy gwiazdami nie pierwszej już świeżości lub zapleczem kadry narodowej. Do takich należą Holendrzy (Makaay, Sibon, Jaliens) czy Amerykanie (McBride, Guzan, Parkhurst). Są też i takie nacje, które uznały, że skoro sobie młodzież wywalczyła awans, to niech sobie radzi sama (Japonia, Wybrzeże Kości Słoniowej). Wariant nieśmiałego wzmocnienia jednym starszym graczem wybrali Włosi (Rocchi) i Nigeryjczycy (Odemwingie).

Do ostatniej chwili trwało, spowodowane prawnymi przepychankami na linii kluby – federacje, zamieszanie związane z ostatecznym ustalaniem składu uczestników turnieju. Wróciło do domu dwóch Serbów z Partizana Belgrad i Nigeryjczyk Taye Taiwo z Olimpique Marsylia.

Mając już z grubsza ustalone składy startujących drużyn oraz pierwsze rozeznanie co do ich formy, możemy pokusić się o pierwszą ocenę sił i szans. W grupie A Argentyńczycy nie bez problemów wzięli pierwszą i chyba najtrudniejszą przeszkodę. Kraj, w którym piłkarskie talenty rodzą się na kamieniu, może wystawić reprezentację młodzieżową silniejszą niż większość narodowych reprezentacji. Bramkarz Ustari to talent, którego nazwisko widnieje w notesach menedżerów czołowych klubów najlepszych lig. O obrońcę Garay’a (filar Racingu Santander) niedawno starała się Barcelona. Druga linia w składzie Riquelme, Mascherano, Gago jest na papierze najsilniejszą środkową linią na igrzyskach. Tylko rezerwowym może być rewelacja niedawnych mistrzostw świata U-20 Enver Banega. Siła ataku też może przyprawić obronę przeciwników o zawrót głowy. Messi, Aguero i Lavezzi to artyści, którym nie brakuje nic prócz centymetrów. Za to każdemu z nich do wymanewrowania defensywy rywali wystarczy tyle miejsca ile zajmuje podstawek do piwa. Ten skład naprawdę godnego siebie przeciwnika powinien spotkać dopiero w finale.

Trzy pozostałe zespoły grupy A stoczą walkę o drugie premiowane awansem do ćwierćfinału miejsce. Dryżyna WKS, mimo straty 3-ch punktów, ma w tej rywalizacji spore szanse. Nie widać w niej asów formatu Drogby (jedyną gwiazdką jest Salomon Kalou), ale drużyna zrobiła w pierwszym meczu bardzo dobre wrażenie i wyraźnie ma apetyt na coś więcej niż tylko udział w Igrzyskach. Australijczycy, jak zawsze, imponować będą walecznością, a warunki fizyczne do tego mają sprzyjające. Serbowie, którym w ostatnich latach wyraźnie nie idzie, zarówno w rywalizacji reprezentacyjnej, jak i klubowej, składem nikogo tu na kolana nie rzucą. Prawdopodobnie umiejętnościami także nie.

W grupie B papierowym faworytem byli Holendrzy. Piszę „byli”, bo po ich debiucie mam co do tego wątpliwości. Zapewne przyznając im status faworyta wiele osób kierowało się znakomitymi występami „Oranje” na czerwcowych Mistrzostwach Europy. W pierwszym meczu nie pokazali ani stylu, ani klasy zbliżonej do jedenastki prowadzonej przez Van Bastena. Ale też brak w tej drużynie zawodników o skali talentu porównywalnej do Sneijdera, Van der Vaarta czy Robbena. Oprócz może Ryana Babela, ten jednak często topi swój talent w skazanych na niepowodzenie dryblingach. Być może na ich niemrawy występ wpływ miały problemy z aklimatyzacją. Lepiej od nich zaprezentowali się ich przeciwnicy z Nigerii. Już raz sprawili olimpijską niespodziankę i pewnie nie mieliby nic przeciwko jej powtórzeniu, mimo osłabienia spowodowanego wyjazdem Taiwo. Najmocniejszymi punktami drużyny wydają się napastnicy Odemwingie, Obinna i Anichebe. Trzecią siłą w grupie są Amerykanie, którzy zainkasowali planowane 3 punkty w meczu z Japonią. Mają w składzie najstarszego uczestnika turnieju Briana McBride’a (w czerwcu zdmuchnął na torcie 36 świeczek), niedoszłą gwiazdę, w którą Nike utopiło 90 milionów dolarów – Freddy’ego Adu oraz uważanego za przyszłą gwiazdę Jozy Altidore’a. W składzie jest też niegdysiejszy kandydat do polskiej kadry Danny Szetela, o którym trener Janas powiedział, że mamy takich w Polsce „na pęczki”. Wymienione trzy drużyny rozegrają batalię o ćwierćfinały. Trenerowi reprezentacji Japonii pozostaje pocieszać się myślą, że dawno skończyły się czasy samurajów i po powrocie do kraju nie będzie musiał dokonać rytualnego seppuku.

Brazylijska młodzież, której przewodzi „mężczyzna po przejściach” Ronaldinho jest zdecydowanym faworytem grupy C. W spotkaniu z mocnymi Belgami „canarinhos” wygrali 1:0 nie bez pomocy sędziego, który usunął z boiska dwóch belgijskich piłkarzy. Nie do końca jest pewne, czy pan Khalil Al Ghamdi chciał się bardziej spodobać jak zwykle kibicującym Brazylii roztańczonym, gorącym pięknościom, czy też szczodrym i gościnnym organizatorom Igrzysk, z którymi osłabiona Belgia zagra kolejny mecz. Brazylia z takim składem i selekcjonerem narodowej drużyny Dungą na ławce powinna sobie dalej radzić bez pomocy sędziów. Największym atutem tego zespołu jest linia środkowa z Diego, Andersonem i Lucasem Leivą. W ataku Ronaldinho i Pato, a na ławce bohater niedawnego transferu Jo oraz Rafael Sobis. Obrońcy i bramkarze, przynajmniej na papierze, nie robią już takiego wrażenia. Marcelo i Rafinha wydają się lepsi w ofensywie niż pod własną bramką. W sumie skład wydaje się mniej zbilansowany niż składy największych rywali.

O Chińczykach trudno cokolwiek powiedzieć, poza tym, że będą im tu pomagać już nie ściany, a cały Chiński Mur. Przyda się też zapewne lepiej od innych opanowana umiejętność oddychania wilgotnymi oparami używanymi w tym kraju zamiast powietrza. Będę trzymał kciuki za Belgów, którzy mają całkiem dzielną drużynę złożoną z graczy otrzaskanych w ligach holenderskiej i belgijskiej, ale nie tylko. Liderem tego zespołu jest Vincent Kompany, lecz niestety będzie musiał pauzować z powodu czerwonej kartki. Mając z przodu takich zdolnych i szybkich graczy jak Mirallas, Dembele i de Mul będą dobrze czuli się w grze z kontry. Hardzi Nowozelandczycy, skazani tu na rolę dostarczyciela punktów, pokazali, że tanio skóry nie sprzedadzą. Stracone z nimi punkty mogą mieć decydującą o awansie wagę. Doświadczony w Premiership Ryan Nelsen i zastępca rezerwowego Celticu Killen – to za mało, by realnie myśleć o sukcesie.

W grupie D Włosi już pokazali, że słusznie uważani są za jednego z faworytów do złota. Pisanie o tym, że są dobrzy w defensywie trąci banałem, a przecież znakomicie prezentują się ich przednie formacje. Niedoszłego kolegę Żurawskiego i Smolarka – Roberta Aquafrescę lub Tommaso Rocchiego będzie wspomagał ze środka pola następca Pirlo – Riccardo Montolivo, po bokach „kieszonkowy” Giovinco i niewiele większy Giuseppe Rossi. Dessena, Abate, Nocerino czy Cigarini to też nazwiska, które w Serie A już coś znaczą. Obok nich awans powinna wywalczyć drużyna Kamerunu mająca w składzie kilku obiecujących zawodników ligi angielskiej i francuskiej. Rywalizować z nimi będą Koreańczycy, których największym atutem jest, że jako jedni z nielicznych nie musieli przestawiać zegarków. W bezpośredniej konfrontacji tych drużyn padł wynik 1:1. Honduranom trudno będzie nawet o urwanie jednego punktu któremuś z rywali, ale nie jest to całkowicie wykluczone.

Biorąc pod uwagę turniejową „drabinkę”, do strefy medalowej największe szanse dotarcia mają Argentyna, Nigeria, Brazylia i Włochy. Jak się wydaje większość fachowców, a pewnie także telewidzów, ostrzy sobie zęby na finałowy pojedynek miłośników samby z sympatykami tanga, czyli odwieczną południowoamerykańską „świętą wojnę”. Ja jednak dziś postawiłbym na finał Argentyna – Włochy.

Autor: Krzysztof Suchomski

Więcej na temat: Igrzyska Olimpijskie

Zobacz również

Relacje transferowe na żywo [LINK] Relacje transferowe na żywo [LINK] Kylian Mbappé z najlepszym sezonem w karierze. A jeszcze nie powiedział ostatniego słowa... Kylian Mbappé z najlepszym sezonem w karierze. A jeszcze nie powiedział ostatniego słowa... Nagły zwrot akcji w sprawie Xaviego. W czwartek oficjalny komunikat! Nagły zwrot akcji w sprawie Xaviego. W czwartek oficjalny komunikat! OFICJALNIE: Znamy finalistów Azjatyckiej Ligi Mistrzów. Zabraknie saudyjskich gigantów OFICJALNIE: Znamy finalistów Azjatyckiej Ligi Mistrzów. Zabraknie saudyjskich gigantów Dzieje się w Barcelonie. Xavi nie zgodził się na ten pomysł Dzieje się w Barcelonie. Xavi nie zgodził się na ten pomysł Z Bayeru Leverkusen do Bayernu Monachium?! Z Bayeru Leverkusen do Bayernu Monachium?! Szymon Marciniak: To najtrudniejsza decyzja, jaką musiałem podjąć. Nie spałem przez to dwa dni Szymon Marciniak: To najtrudniejsza decyzja, jaką musiałem podjąć. Nie spałem przez to dwa dni Bayer Leverkusen zainteresowany piłkarzem Realu Madryt Bayer Leverkusen zainteresowany piłkarzem Realu Madryt

Najnowsze informacje

Ekstra

Ekstra

Nasi autorzy