Steve Kean pozostanie w Blackburn, choć już nie jako trener

Wydawało się, że zatrudniony półtora roku temu Steve Kean jest nie do ruszenia z posady trenera Blackburn Rovers. Brytyjskie media donoszą jednak, że szkocki szkoleniowiec poniesie konsekwencje za spadek swojego zespołu z Premier League.

Właściciele „Rovers”, indyjski konglomerat Venky's, zdecydowali się w końcu usunąć Keana z funkcji menedżera ich zespołu. Nie oznacza to jednakże pożegnania niespełna 45-latka z Ewood Park. Dotychczasowy trener pozostanie w klubie, lecz w innej roli, choć z równie wysokim wynagrodzeniem.

O tym, że rodak Sir Alexa Fergusona wciąż ma dużo do powiedzenia w drużynie jednokrotnych Mistrzów Anglii, świadczy awans Paula Agnew. To za rekomendacją Keana awansował on z rzecznika prasowego na dyrektora do spraw komunikacji. Temat promocji przyjaciela menedżera "Rovers" zaklepano podczas spotkania Szkota z włodarzami klubu, Anuradhą Desai oraz jej braćmi: Balaji i Venky.

Dymisja 45-letniego trenera została przyjęta przez kibiców z mieszanymi uczuciami. Część fanów obarcza go winą za spadek do Championship, ale u pewnych grup Steve Kean stanowi symbol problemów nękających Blackburn Rovers. A te zaczynają się już u władz klubu.

Jednym z nich jest brak porozumienia hinduskich właścicieli, co do przyszłego trenera „The Riversiders„. Media spekulują o Alanie Curbishleyu oraz opiekunie Blackpool FC, Ianie Hollowayu. Obaj Anglicy mają już doświadczenie w powrotach do Premier League.

Pewne jest tylko jedno: w Blackburn pozostanie Steve Kean. Anuradha Desai, która ma najwięcej do powiedzenia w Venky's, określa Szkota, jako „nie do zwolnienia”. Parę dni temu doszło do spotkania w Indii, po którym były gracz Celtiku Glasgow wrócił na Wyspy Brytyjskie z przeświadczeniem, że jego czas na Ewood Park nie minął, choć będzie pełnić inną niż dotychczas rolę.