Salary Cap zrewolucjonizuje Premier League?

2012-09-07 22:50:07; Aktualizacja: 12 lat temu
Salary Cap zrewolucjonizuje Premier League? Fot. Transfery.info
Szymon Podstufka
Szymon Podstufka Źródło: The Guardian | Transfery.info

Władze Premier League rozważają wprowadzenie reguł mających za zadanie kontrolę rosnących płac piłkarzy w lidze, na wzór NBA czy NHL. Salary Cap miałby wejść w życie od 2013 roku.

 

Wszystko to ze względu na wielki napływ gotówki w związku ze sprzedażą praw telewizyjnych na lata 2013-2016. Wstępne zasady zaprezentował przedstawicielom klubów dyrektor wykonawczy Premier League, Richard Scudamore na czwartkowym spotkaniu w Londynie. Mają one być oparte po części na zasadach UEFA Financial Fair Play, a po części na zasadach stosowanych w amerykańskich ligach zawodowych hokeja, koszykówki czy baseballa.
 
Salary Cap, Soft Cap i Hard Cap
 
Salary Cap to suma wydatków na wynagrodzenia zawodników w danym sezonie, która nie może przez żaden klub zostać przekroczona. Dla przykładu - w NBA tegoroczny Salary Cap wynosił 58 milionów dolarów. 
 
Salary Cap dzieli się na tzw. Soft Cap i Hard Cap. Przekroczenie Hard Cap, czyli najwyższej maksymalnej sumy wynagrodzeń zawodników wiąże się zwykle z wysokimi sankcjami, na czele z odebraniem wszelkich tytułów i trofeów, które zostały przez drużyne zdobyte w okresie, gdy rzeczony Hard Cap został przekroczony. Soft Cap zaś to limit, który w uzasadnionych przypadkach może zostać przekroczony, jednak zawsze będzie się to wiązać z karami finansowymi, przede wszystkim tzw. luxury tax (ang. podatek od luksusu).
 
By liga była ciekawsza...
 
Podstawową zaletą wprowadzania ograniczeń płac jest wyrównanie poziomu danej ligi, a także zapobieganie sytuacji, w której jeden klub jest w stanie zagarnąć i opłacić najlepszych, a także najbardziej obiecujących zawodników przez zapewnianie im pensji znacznie wyższych niż konkurencja. Tym samym sukces przestaje się wiązać z dominacją ekonomiczną, a same rozgrywki stają się dużo bardziej wyrównane i - co za tym idzie - atrakcyjne. Dzięki temu są oczywiście też bardziej wartościowe dla nadawców telewizyjnych, którzy zwykle są jednym z głównych źródeł przychodu w sporcie.
 
Salary Cap ma także za zadanie kontrolę nad zespołami i nie dopuszczanie do podpisywania wielu bajońskich kontraktów, w celu osiągnięcia szybkiego sukcesu, okupionego późniejszą fatalną kondycją finansową. 
 
Z sytuacją taką mieliśmy zresztą do czynienia całkiem niedawno w Hiszpanii. Właściciel Malagi, Abdullah bin Nasser bin Abdullah Al Ahmed Al Thani tego lata zakręcił kurek z kasą i nagle okazało się, że Malaga zalega z pieniędzmi za transfery, a by funkcjonować na bieżąco, trzeba było sprzedać Santi Cazorlę i Salomona Rondona. Choć tak naprawdę dopiero awans do Ligi Mistrzów dał klubowi nadzieję na to, że uda się oddalić widmo bankructwa. A wydaje się, że gdyby reguła Salary Cap istniała, przypadek ten nie powinien mieć miejsca.
 
Kto jest za, kto jest przeciw?
 
Największym zwolennikiem Salary Cap w Anglii jest Arsene Wenger. Nie dziwi to chyba nikogo, Arsenal bowiem twardo trzyma się zasady, że nikomu nie płaci więcej niż 100 tysięcy funtów tygodniowo. Rozbić bank chciano dopiero, gdy w oczy zajrzało widmo utraty Robina van Persiego - a i wtedy dość niechętnie. Holendra na The Emirates już co prawda nie ma, jednak Wenger pozostaje nieugięty:
 
- Powinniśmy korzystać tylko z zasobów, które sami potrafimy sobie wygenerować. To wyznaczałoby prawdziwą wielkość klubu - mówi z pełnym przekonaniem Francuz.
 
Bardzo przychylny zmianie jest też właściciel Sunderlandu, Ellis Short, który w zeszłym roku zanotował 8 milionów funtów straty w związku z finansowaniem "The Black Cats". Przyznaje on, że 77 % całkowitego dochodu klubu przeznaczyć musiał na płace. W przyszłości chciałby, by suma ta zmalała aż do 10 %.
 
Wtórują mu między innymi: David Gold z West Hamu, który ma nadzieję na wprowadzenie ograniczenia płac, by pomóc klubom być "na plusie". To samo twierdzi właściciel Wigan, Dave Whelan. Peter Coates finansujący Stoke City twierdzi:
 
- Wszystkim klubom wyszłoby to na dobre. Mam nadzieję, że ten problem jest szeroko rozumiany: nie możemy pozwolić, by napływające do klubu pieniądze wydawać w całości na podwyżki płac i wynagrodzenia dla agentów! Nie ma potrzeby, by to robić - będziemy mieć wciąż tych samych zawodników, nie staną się lepsi dlatego, że zapłacimy im więcej. Powinniśmy opracować formułę, która zadziała w każdym z klubów.
 
Po przeciwnej stronie barykady stoją między innymi właściciele WBA, Newcastle, Fulhamu, Tottenhamu i Evertonu. Zastanawia ich, po co klubom nowe przepisy, niech lepiej każdy dba o siebie i dogląda swoich pieniędzy tak, jak chce.
 
Największymi przeciwnikami wprowadzenia nowych przepisów są jednak - co zrozumiałe - włodarze Manchesteru City. Ich ścieżka do mistrzostwa Anglii i zagoszczenia na stałe w elicie europejskich drużyn okupiona była wielomilionowymi wzmocnieniami, finansowanymi przez szejka Mansoura bin Zayeda al-Nahyana. Spowodowały one oczywiście spore straty, jednak nie na tyle, by ruszyć multimiliardera z Abu Dhabi. Twierdzi on, że wydawanie kwot przekraczających dochód klubu jest nieodzowne przy tworzeniu piłkarskiej potęgi.
 
Prawie dwa miliardy na płace
 
Liczby są jednak bezlitosne. W porównaniu do sezonu 2001/2002, w sezonie 2010/2011 wydano na płace piłkarzy w Premier League aż 700 milionów funtów więcej (łącznie na płace w lidze wydano w sezonie 2010/2011 ponad 1,8 miliarda funtów!). I choć przychody klubów w Anglii znacznie wzrosły, to procentowy wzrost wydatków na zarobki zawodników był jeszcze większy. 11 lat temu kluby przelewały na konta piłkarzy 62 % ich przychodów, natomiast rok temu udział wydatków na pensje zawodników względem rocznego zysku klubu wynosił już aż 70 %. Pomimo rosnącej popularności (a co za tym idzie - dopływu pieniędzy z zagranicy), tylko osiem z dwudziestu klubów w rozgrywkach 2010/2011 wyszło "na plus".
 
Teraz kluby będą pracować nad projektem nowych przepisów, zawierających Salary Cap, w dwóch grupach po 10 zespołów w każdej. Pod koniec września przedstawiciele wszystkich zespołów Premier League mają się spotkać i ustalić, jaki będzie finał tej sprawy. Przypomnijmy, że by wprowadzić nowe regulacje, potrzebna jest zgoda co najmniej 14 zespołów, rywalizujących w danym sezonie w najwyższej klasie rozgrywkowej w Anglii.
Więcej na ten temat: Anglia Premier League