PNA 2013: Grupa C. Zambia - Etiopia 1:1, Nigeria - Burkina Faso 1:1. Słabe "Pociski" i ostre "Orły"

PNA 2013: Grupa C. Zambia - Etiopia 1:1, Nigeria - Burkina Faso 1:1. Słabe "Pociski" i ostre "Orły" fot. Transfery.info
Norbert Bożejewicz
Norbert Bożejewicz
Źródło: Transfery.info

Rywalizacja w grupie B otworzyła nam worek z bramkami, a mecze w grupie C pierwsze czerwone kartki.

- Wszyscy widzą, że gdy Usain Bolt występuje w kwalifikacjach przed finałem "setki", nie daje z siebie stu procent, jednak doskonale wiadomo, że na finał będzie gotowy - mówił przed turniejem finałowym o Puchar Narodów Afryki, odnosząc się do słabych wyników w sparingach, selekcjoner obrońców tytułu, Herve Renard. No, gdyby Bolt wychodził na finał 100 metrów tak skoncentrowany i w takiej formie, jak dzisiaj Zambia, to na miejscu jego reklamodawców wstrzymalibyśmy się z podpisywaniem z mistrzem olimpijskim kolejnego kontraktu.

Symbolem dzisiejszej Zambii był dla nas jej stoper, Hichani Himoonde. Może zobaczył wczoraj jakiś wstrząsający film i wciąż go rozpamiętywał, może bardzo chciało mu się siku, a może piętnaście minut po meczu był umówiony ze swoją kobietą... Nie wiemy, co zaprzątało myśli stopera zeszłorocznych mistrzów Afryki, jednak na pewno nie był to mecz z Etiopią.

Jedynym wdzięcznym Himoonde rodakiem będzie prawdopodobnie Stophira Sunzu, jedna z rewelacji zeszłorocznego turnieju. I to dlatego, że sam był niewiele lepszy, jednak w kilku kluczowych momentach ustrzegł zdenerwowanego jak nigdy bramkarza Kennedyego Mweene przed stanięciem oko w oko z Seidem Saladinem.

Napastnikowi z Etiopii należy się zresztą osobny akapit. Z chęcią zobaczylibyśmy go w jakimś bardziej doborowym towarzystwie, bo był jednym z powodów, dla których warto było poświęcić dwie godziny i usiąść przed telewizorem. Robił w zespole outsidera grupy C wszystko. Strzał? To na pewno Seid. Zgranie piłki głową? To na pewno on. Otwierające podanie? Tylko Seid. Wywalczony karny? To już chyba się domyślacie, przez kogo i kto będzie jego wykonawcą...

Do szczęścia brakło mu jedynie bramki. Bo jedenastki nie wykorzystał, a w kilku innych sytuacjach czegoś brakowało. A to pięknie przelobował niskiego jak na bramkarza Mweene, by piłka odbiła się kilkanaście centymetrów za wysoko i spadła za bramką, a to groźnie uderzył, ale minimalnie obok, a to po minięciu trzech obrońców nie było już z czego uderzyć. Ale asystę zaliczył.

Ale po kolei. Mecz Zambii z powracającą na kontynentalny czempionat po ponad trzech dekadach posuchy Etiopią był spotkaniem co najmniej dziwnym. Najpierw wciąż panujące "Miedziane Pociski" wydawały się przeważać, jednak to Etiopia groźnie atakowała, czego efektem karny z 24. minuty, który pewnie obronił Mweene. To był zimny prysznic, jakiego Zambia potrzebowała - już chwilę później groźnie uderzał Katongo, a w 33. minucie Lungu (drugi po Saidzie zawodnik dzisiejszego meczu, niesamowita jak na piłkarza z Afryki technika, połączona w dodatku ze świetną boiskową antycypacją i zacięciem do gry w ofensywie, niespotykanym raczej u defensywnych pomocników, nawet w czołowych ligach europejskich) wybiegł sam na sam z bramkarzem Etiopii Tassewem, który w stylu kung-fu powalił rywala, za co otrzymał czerwoną kartkę, a przy okazji dość poważnie uszkodził samego siebie. Do szatni zniesiono go na noszach, z wymalowanym na twarzy bólem.

I gdy już wydawało się, że to dość atrakcji jak na 45 minut, w ostatnich sekundach pierwszej połowy cudowną akcję rozegrała Zambia. Miękka górna piłka do Chansy, ten leciutko zgrywa głową do Mbesumy, który w dwóch kontaktach gubi rywala i uderza nie do obrony.

Wydawało się, że Zambii nie ma prawa nic się stać. Jednak po przerwie grę tego zespołu można było określić tylko jednym słowem - bezmyślna. A wręcz beznadziejnie bezmyślna. O Himoonde i Sunzu już pisaliśmy, jednak gra reszty zespołu wcale nie była dużo lepsza. Wiadomym było, że z przodu w Etiopii będzie stać Said, który jest w stanie przyjąć piłkę z przeciwnikiem na plecach i jeden obrońca to dla niego żadna przeszkoda. A Zambia, zamiast rozsądnie atakować, albo broniła się, dając rywalom grać atakiem pozycyjnym (grając 11 na 10!), albo atakowała na hurra, ósemką, a nawet dziewiątką zawodników, pozostawiając gwiazdę Etiopii jeden na jeden z Sunzu bądź Himoonde.

Bramka padła jednak w momencie, gdy Etiopia przejęła inicjatywę i zaskoczyła jednego z faworytów turnieju ładną kombinacją. Adane dostał piłkę "schodzącą" mu z prawej nogi, jednak dzięki temu uderzył od słupka, nie dając szans na interwencję Mweene. I - tak po prawdzie - wtedy nie mieliśmy już złudzeń. Jeśli ktoś strzeli zwycięskiego gola, to Etiopia. Bo po prostu sobie na to zasłużyła, w przeciwieństwie do Zambii, która będzie miała wielkie problemy nawet z wyjściem z tej grupy.

Zambia - Etiopia 1:1
[Mbesuma (45+3.) - Girma A. (65.)]
Czerwona kartka: Tassew (Etiopia - 33.)


Zambia: Mweene - Nkausu, Himoonde, Sunzu, Musonda (60. Musonda) - Sinkala, Lungu, Chansa (75. Mulenga M.), Kalaba - Mbesuma, Katongo C. (85. Mayuka)

Etiopia: Tassew - Butako, Eliase, Hailu, Tesfaye - Bekele (39. Zerihun), Megersa, Teshome (90. Bishaw) - Girma A. - Kebede (64. Hintsa), Seid


[www.online-soccer.ru] Zambia 1-1 Ethiopia ALL... przez all-goals

W  drugim meczu grupy C zmierzyła się Nigeria z Burkina Faso. Już przed pierwszym gwizdkiem sędziego było pewne, że nie zobaczymy na boisku ani Abdou Razacka Traore, ani Prejuce Nakoulmy. Ten pierwszy musiał pogodzić się z rolą rezerwowego, a drugi doznał bolesnej kontuzji stopy, o czym polskie media poinformował Bartłomiej Spałek.

- W miniony czwartek Prejuce doznał urazu na jednym z treningów. Kolega z drużyny przez przypadek nastąpił mu na prawą stopę. Podejrzewaliśmy złamanie, na szczęście okazało się, że to "tylko" stłuczenie. Duży krwiak i obrzęk, jakie pojawiły się na stopie uniemożliwią mu jednak występ w meczu z Nigerią. - powiedział fizjoterapeuta Górnika Zabrze.

Niestety brak tych dwóch piłkarzy ostudził nieco emocje polskich fanów tej drużyny, ale i z drugiej strony dość niespodziewanie na rezerwie znalazł się Victor Moses, który ostatnio był w bardzo dobrej formie. No, ale cóż... to nie my prowadzimy te zespoły.

Początek spotkania nie stał na zbyt wysokim poziomie. Mogliśmy się już do tego przyzwyczaić po poprzednich meczach. Pierwszą groźną sytuację stworzyli sobie Nigeryjczycy dopiero w 11. minucie kiedy to Ideye po zagraniu ze skrzydła trafił mocno, ale nad poprzeczką.

Kilka minut później odpowiedziały "Ogiery", ale strzał z prawie zerowego kąta, Daha nie mógł zaskoćżyć Enyamy.

Po upływie kolejnych dziesięciu minut szczęście uśmiechnęło się do "Super Orłów", kiedy to Ideye otrzymał piłkę z głębi pola i w cudowny sposób odegrał ją piętką do Emenike, a ten dopadł do niej tuż przed bramkarzem i bez problemu wpakował futbolówkę do siatki.

Burkina Faso nie znalazło skutecznego sposób na odpowiedź w pierwszej połowie, a Nigeria nie zagroziła już bramce Soulama.

W drugich 45. minutach też długo musieliśmy czekać na pierwszą ciekawą akcję. Dopiero po upływie godziny regulaminowego czasu gry zaatakowały "Ogiery". Kąsliwy strzał po ziemi oddał Dagano, który jednak minął światło bramki Enyamy.

W odpowiedzi stuprocentową szanśe na podwyższenie prowadzenia zmarnował Uche, który otrzymał podanie z lewej strony boiska, minął przyjęciem piłki obrońcę i huknął z całej siły obok bramki, a wystarczyło tylko dokładnie przymierzyć.

W 74. minucie bezsensownym faulem popisał się Ambrose, który obejrzał drugi żółty kartonik przez, co osłabił Nigeryjczyków na nieco ponad kwadrans przed końcem meczu.

Chwilę później na boisku pojawił się w końcu Abdou Razack Traore i jak się okazało była to jedna z ważniejszych decyzji trenera Burkina Faso w tym spotkaniu, ponieważ były zawodnik Lechii Gdańsk miał udział przy wyrównującej bramce w doliczonym czasie gry, kiedy to "Ogiery" przeprowadził zabójczą kontrę, którą celnym strzałem zakończył Alain Traore.

Wynik remisowy specjalnie nie zadowala obu ekip, w szczególności Nigeryjczyków. Poza tym musieliśmy oglądać kolejne spotkanie, w którym brakowało afrykańskiej fantazji.

Nigeria - Burkina Faso 1:1 (1:0)
[Emenikie (23.) - Traore (90+3.)]
Czerwona kartka: Ambrose (Nigeria - 74.)


Nigeria: Enyama - Ambrose, Oboabona, Yobo, Echiejile - Musa, Obi Mikel, Igiebor - Ogude (70. Onazi) - Ideye (78. Omeruno), Emenike (58. Uche)

Burina Faso: Soulama - Koffi, Koulibaly, Kone, Panandetiguir - Kone - Dah (46. Sanou), Rouamba (82. Traore), Bence (65. Bance) - Dagano, Pitroipa


[www.online-soccer.ru] Nigeria 1-1 Burkina Faso... przez all-goals

Szymon Podstufka / Norbert Bożejewicz

Zobacz również

Relacje transferowe na żywo [LINK] Relacje transferowe na żywo [LINK] „To oczywiście musiał być on”. Niechciany w Rakowie Częstochowa, bohaterem Górnika Zabrze „To oczywiście musiał być on”. Niechciany w Rakowie Częstochowa, bohaterem Górnika Zabrze 60 milionów euro! FC Barcelona chce zamknąć wielki transfer jeszcze przed EURO 2024 60 milionów euro! FC Barcelona chce zamknąć wielki transfer jeszcze przed EURO 2024 Bernardo Silva chce hitowego transferu Bernardo Silva chce hitowego transferu Xavi rozmawia z nowym klubem Xavi rozmawia z nowym klubem Drużyna Kacpra Kozłowskiego ma... mniej niż zero punktów. Vitesse Arnhem spadło z Eredivisie po ponad 30 latach [OFICJALNIE] Drużyna Kacpra Kozłowskiego ma... mniej niż zero punktów. Vitesse Arnhem spadło z Eredivisie po ponad 30 latach [OFICJALNIE] Ernest Muçi z ładnym golem. Perfekcyjnie przymierzył z dystansu Ernest Muçi z ładnym golem. Perfekcyjnie przymierzył z dystansu Ekstraklasa: Składy na Raków Częstochowa - Górnik Zabrze [OFICJALNIE]. Błyskawiczny debiut Ekstraklasa: Składy na Raków Częstochowa - Górnik Zabrze [OFICJALNIE]. Błyskawiczny debiut

Najnowsze informacje

Ekstra

Ekstra

Nasi autorzy