Ćwiąkała: Chcę zostać w piłce, ale dopiero okaże się, w jakiej roli

Ćwiąkała: Chcę zostać w piłce, ale dopiero okaże się, w jakiej roli fot. Transfery.info
Dominik Piechota
Dominik Piechota
Źródło: transfery.info

O okienku transferowym, karierze polskich perełek, rewolucjach w europejskiej piłce i ambicjach zawodowych — tyle i jeszcze więcej w wywiadzie z Tomkiem Ćwiąkałą, czyli dziennikarzem portalu Weszło!

Paweł Zarzeczny powiedział na antenie Orange Sport, że największe rodzime talenty powinniśmy zostawiać w kraju, a nie sprzedawać przy pierwszej lepszej okazji. Jakim jest twój pogląd na tę sprawę?

 
Zupełnie przeciwny. Wiadomo, zdarzają się takie sytuacje jak ta Mateusza Klicha, kiedy transfer okazuje się przedwczesny, ale wydaje mi się, że lepszą perspektywą dla tych zawodników jest wyjazd. Nawet jeśli okaże się, że wrócą, jak Tomasz Kupisz czy Michał Janota, będą mieli za sobą szkołę życia. Już nawet nie mówię o umiejętnościach, ale też o języku obcym, innej kulturze, kontaktach, doświadczeniach… Ogólnie zawodnicy, którzy spędzili jakiś czas za granicą, sprawiają wrażenie bardziej – nazwijmy to – „ogarniętych”. Może to moje mylne wrażenie, ale wydaje mi się, że choćby Rybus i Borysiuk, którzy uchodzili za gości, którzy spędzają dzień za dniem przy Playstation, teraz są po prostu dojrzalsi życiowo. Jeśli chodzi o naszych nowych „stranierich”, o większość byłbym spokojny. Milik już teraz mówi, że treningi w Leverkusen nie są tak ciężkie jak u Adama Nawałki, natomiast Rafał Wolski posiada na tyle jakości, by osiągnąć sukces nawet w Fiorentinie. Moim zdaniem, obaj postąpili właściwie.
 
Milik i Wolski trafili z timingiem czy powinni poczekać jeszcze przynajmniej jedną rundę?
 
A gdyby w pierwszej kolejce rundy wiosennej obaj zgodnie zerwali więzadła krzyżowe? Nie przewidzisz. Co do Milika, stoję po stronie Andrzeja Iwana, który powiedział, że Arek wyjechał z solidnym fundamentem przygotowanym przez Nawałkę. Pod koniec rundy trochę odcięło mu „prąd”, ale jeśli popatrzymy na ogólną dyspozycję, spisywał się znakomicie. Zresztą, jak mawia Kibu Vicuna – młodzi zawodnicy zawsze mają „altos y bajos”, czyli wzloty i upadki. Po drugie – mam wrażenie, że gdyby Bayer nie planował sprzedaży Stefana Kiesslinga, to nie sięgałby po Milika, za którego przecież wyłożył niemałą kasę. A co do Wolskiego – tak jak wspomniałem – jestem przekonany, że da radę, natomiast martwi mnie inna sprawa. Dlaczego zawodnik, który od przynajmniej roku wie, że prędzej czy później wyjedzie do silnego klubu, w pierwszym wywiadzie z telewizją klubową posługuje się „łamanym angielskim”, bo tak można było przeczytać na stronie Fiorentiny? Dla mnie to jest absolutne żałosne – nie oczekuję, by władał włoskim jak Glik czy Salamon, ale... Angielski? No błagam…
 
Nawiązałeś do niekompetencji zawodników, więc co powiesz o chimerycznym Pawle Wszołku?
 
Paweł kompletnie się pogubił w całej tej sytuacji, ale im więcej wywiadów z nim oglądam lub czytam, tym bardziej tracę szacunek do tego zawodnika. Chłopak dostaje życiową szansę, perspektywę gry w jednej z najsilniejszych lig świata, nagle z niewiadomych przyczyn rezygnuje z testów medycznych, po czym obwinia za to cały świat, tylko nie siebie. Skoro mówił, że czuł się jak prostytutka, to dlaczego niby opowiadał trenerowi Hannoveru, Mirko Slomce, że nie może się doczekać wyjazdu i… ma ciotkę w Hanowerze? Przecież to się nie trzyma kupy. Najlepszym podsumowaniem całej tej sagi są słowa Edwarda Kowalczuka, trenera od przygotowania fizycznego Hannoveru, który stwierdził, że z taką sytuacją wcześniej się nie spotkał. A Wszołek? Cóż… Chyba rację mają nasi wspólni znajomi, którzy określają go mianem „mitomana”. Ale mam nadzieję, że jeszcze dostanie szansę, bo mówiąc już zupełnie szczerze – przed tym całym zamieszaniem, kiedy wyszło, jakim Wszołek jest człowiekiem, był jednym z moich ulubionych piłkarzy Ekstraklasy.
 
Wróćmy do wątku Górnika. Na następcę Milika został wykreowany Tomasz Zahorski, który dobrze zna zabrzański klub. Twoim zdaniem spełni postawione przez zarząd oczekiwania?
 
Oczywiście, że nie. Cała ta sprawa to kompletna kpina. Nie zdziwię się, jeśli on w pewnym stopniu odbuduje się pod okiem Adama Nawałki, bo tam odbudować mógłby się każdy. Ale jeśli ktoś taki jest szykowany na następcę Milika, to wypada tylko pogratulować. Wydaje mi się, że lepszym kierunkiem dla klubu byłoby penetrowanie tego rynku śląskiego i wyszukiwanie młodych talentów z takich drużyn jak Rozwój Katowice. Na pewno znaleźliby kogoś lepszego. Bogdan Zając mówił zresztą w wywiadzie dla Weszło, że gdyby kontuzji nie odniósł Mateusz Zachara, to być może on grałby przez całą tę rundę. Skoro był tak lansowany i forowany przez trenerów, to powinien chyba zostać naturalnym następcą Milika. Jest też Wojciech Łuczak, który nie jest typowym snajperem, ale bramki na pewno potrafi strzelać. Zresztą, Milik też nie był typowym napastnikiem, bo grywał przecież na też na innych pozycjach. Szkoda tego Górnika, bo przy takich kwotach za transfery powinni lepiej rozdysponować pieniądze. Ale jak stwierdził Łukasz Mazur – siłą Górnika jest słabość ligi. No i oczywiście Nawałka.
 
Czas na kolejną kontrowersję z Bereszyńskim w roli głównej. Zdrajca czy raczej niezależny i odważny facet?
 
Oczywiście, że niezależny, odważny facet, a w skrócie: kozak. Na pierwszy rzut oka nie do końca rozumiałem jego decyzję, ponieważ wiadomo, jaka jest konkurencja wśród napastników Lecha – czyli jej nie ma – a jaka w Legii. Z drugiej strony, na Łazienkowskiej Bereszyński spotka się z Janem Urbanem, który znakomicie pracuje z młodzieżą i jednak jest poważniejszym człowiekiem i trenerem niż Mariusz Rumak. Ponadto Ljuboja i Saganowski nie będą grali wiecznie, a z tego co widziałem, „Beresia” próbowano nawet na boku obrony. Czy jest zdrajcą? Absolutnie nie. Nie żyjemy w XIX wieku. Można być wiernym klubowi, ale jeśli ten klub ewidentnie zamyka ci drzwi przed nosem, to na co kibice Lecha liczyli? Zresztą sam Karol Linetty, który bardzo się wahał, czy nie pójść śladami Bartka, powiedział, że Lech wyciągnie wnioski z niepoważnego działania wobec Bereszyńskiego. To wiele mówi. Bardzo wiele. 
 
A Piech w Sivassporze? Ma jakieś szanse w Turcji czy dołączy do grona niespełnionych nadziei?
 
Na pierwszy rzut oka wydawało mi się, że jest to zawodnik absolutnie nienadający się do wyjazdu zagranicę. Piech to typowy walczak, zadziora, harpagan i nie miałem przekonania, czy to wystarczy na tak mocną ligę jak turecka. Ale skoro Kamil Grosicki twierdzi, że Arek bardzo dobrze wypada na treningach i wkrótce na pewno dostanie szanse, to tylko trzymać kciuki. Weźmy też pod uwagę, że pozostali napastnicy Sivassporu mają w tym sezonie żenujące statystyki. Nawet Michael Eneramo, który wcześniej błyszczał, teraz ma marnych kilka goli.
 
Z Ekstraklasy ewakuowało się kilku piłkarzy o głośnych nazwiskach. Traoré, Šernas, Melikson, Jeleń. Ich strata będzie osłabieniem ligi?
 
Odejście Sernasa to akurat wzmocnienie Zagłębia, bo w końcu znalazł się ktoś, kto zapłaci mu tę horrendalną stówę miesięcznie. Podbeskidzie już się zwija, więc Jeleń nie chciał jako ostatni gasić światła. Co do pozostałej dwójki – prawdę mówiąc, bardzo mi ich szkoda. Oglądam co kolejkę wszystkie mecze Ekstraklasy i nieraz czekało się właśnie na błysk Razacka lub Meliksona. Oczywiście strata tego pierwszego będzie zdecydowanie bardziej odczuwalna, ale tak się zastanawiam, czy gdyby Lechia zagwarantowałaby mu astronomiczny kontrakt, to Traore wykazywałby dalej taką ambicję, czy może wróciłby do formy z ubiegłego roku? Meliksona jest mi natomiast szkoda, bo gdy tutaj przyjechał, to po prostu olśnił wszystkich. Szkoda się robi, że taki utalentowany zawodnik wyjeżdża kompletnie niespełniony, i to po tak długim czasie. Z drugiej strony, jeśli nie ma już jakichkolwiek ambicji, aby pokazywać dobry poziom w Polsce, to nie mielibyśmy na co liczyć z jego strony.
 
Żałuję, że większe kluby nie postarały się bardziej o zatrzymanie Traore.
 
Nie wiemy, czy się nie postarały. Pytanie, czy Legia byłaby w stanie przebić ofertę Gaziantepsporu. Moim zdaniem nie. Tak jak Legia nie mogłaby przebić Sivassporu, jeśli chodzi o "Grosika", tak nie mogliby przebić Turków jeśli chodzi o  Traoré. Kluby z ligi tureckiej zdecydowanie dominują nad nami, jeśli chodzi o finanse. Może Legia się starała, ale czasem siłą rzeczy wszystko zatrzymuje się wyłącznie na staraniach.
 
Powinniśmy zatrzymywać wielkie nazwiska czy stawiać na młodszych rodaków?
 
Odchodzenie wielkich nazwisk jest absolutnie naturalne, ale problem tkwi gdzie indziej. Kluby muszą pracować na d tym, by na Meliksonach czy Razackach godnie zarabiać. Weźmy Andraża Kirma, który – zdaniem Tomasza Wieszczyckiego – był przed dwoma laty najlepszym zawodnikiem Ekstraklasy. Co się z nim stało? Kompletnie przepadł. Stał się cieniem samego siebie i on – reprezentant Słowenii - odszedł za kilkaset tysięcy euro. Tak samo było z Meliksonem, a zupełnie przeciwnie z Adrianem Mierzejewskim czy Marcelo.
 
Jakie miałbyś rady dla największych młodych gwiazd naszej ligi? Mówię tutaj o Stępińskim, Furmanie czy Koseckim. Zagranica czy kariera w Polsce?
 
Stępiński jakoś wybitnie w lidze nie błyszczał, ale skoro zachwycił taką liczbę osób, którzy z nim pracowali, to jednak o czymś świadczy. Kosecki? Juan Irribarren, asystent Javiera Aguirre, który przygotowywał Legię przed sezonem, stwierdził, jeszcze przed eksplozją formy Kuby, że to zawodnik na topowy europejski klub i myślę, że można mu uwierzyć. A co do Furmana, jestem nim autentycznie zachwycony. I naprawdę nie zdziwię się, jeżeli ten gość spośród wszystkich młodych piłkarzy w Polsce zrobi największą karierę. Ma naprawdę wszystko, żeby osiągnąć poważne sukcesy. Wiek, technikę, strzał, dojrzałość w grze, podanie. Naprawdę, wzorowy pomocnik.
 
A Łukasik lub ciut starszy Sobota?
 
Łukasik jest troszkę słabszy niż Furman. Mniej wszechstronny. Ma usposobienie bardziej defensywne, ale sądzę, że też przyjdzie jego czas. O ile w przypadku Furmana nie zdziwię się, gdy zgłosi się poważny klub jak Fiorentina, o tyle Łukasik kojarzy mi się bardziej z losami Ariela Borysiuka, czyli właśnie coś w stylu Kaiserslautern. Nie wydaje mi się, żeby Ariel miał powody do narzekań, więc to też będzie dla niego spory awans sportowy. A Sobota? Jakoś nie mam przekonania. Niby ma coś w sobie, ale nie wierzę w informacje o Lokomotivie. Ale jeśli jakikolwiek zawodnik z Polski otrzymuje ofertę z Rosji, to niech jedzie, bo zarobi poważne pieniądze i otrze się o poważny futbol.
 
Może chociaż otrzymałby luksusowy samochód od rosyjskiego prezesa. Kończąc wątek dokonanych transferów na naszym podwórku, okienko wzmacniające czy osłabiające?
 
Oczywiście, że osłabiające, ale tak będzie za każdym razem. Teraz odeszli Wolski i Traore, za pół roku odejdzie kto inny. Może Linetty, może Stępiński, może Kosecki… To naturalny proces, którego nie unikniemy. Dlatego kluby, które postawiły na akademie, kompletnie odjadą przeciwnikom. Ogólnie – jeśli Legia teraz zdobędzie mistrzostwo – spodziewam się hegemonii tego klubu w najbliższych latach. Niektórzy czepiają się nas na Weszło, że sprzyjamy Legii, ale sam powiedz – o co mielibyśmy się czepiać? Legia jest jak Boniek, prawie wszystko wygląda bardzo dobrze.
 
Przejdźmy do lig zagranicznych. Który transfer okazał się najciekawszy? Może taki najbardziej medialny.
 
Mieliśmy cztery bardzo medialne transfery – Sneijder i Drogba do Galatasaray, Beckham do PSG i przede wszystkim Balotelli do Milanu. Ten facet jest tak barwny, że nawet oglądanie jego powitalnej konferencji to ciekawa sprawa.
 
Mario zrobił spory szum, ale głośne były również przenosiny Lucasa do PSG.
 
Przy Lucasie najbardziej imponująca jest kwota, jaką za niego zapłacili paryżanie. Jest to jednak zawodnik kapitalny, którego eksperci porównują do Neymara. I tutaj pojawia się pytanie. Jeśli Lucas kosztował aż tyle, to ile trzeba będzie zapłacić właśnie za Neymara? Nie oszukujmy się - nie oglądałem regularnie meczów ligi brazylijskiej, ale oglądam sporo programów publicystycznych o tamtejsze j piłce, typu „Cafe Futbol”, i naprawdę – Lucasa tam uwielbiają. Gdy odchodził, połowa Sao Paulo płakała. A! No i oczywiście transfery Galatasaray, które pokazują, że turecka piłka coraz bardziej zbliża się do czołówki europejskiej.
 
Znak czasów w Turcji? Ulgi podatkowe kuszą kolejne gwiazdy.
 
Na pewno tak. Wydaje mi się, że Turcy pójdą w takim kierunku jak Szachtar. Może ta liga nie będzie wielką potęgą, lecz niedługo dojdzie do tego, że będzie na poważnie liczyć się w Europie. Kolejna sprawa. Nie oglądamy tej ligi, bo – o ile się nie mylę - trudno jest wykupić do niej prawa. Ostatnio rozmawiałem z Mateuszem Święcickim, który mówił, że oglądał jeden z klasyków w Turcji i podobno poziom tam jest naprawdę znakomity. Z perspektywy polskiego kibica, liga turecka traci na wartości, bo nie mamy okazji jej oglądać, a w sumie z chęcią zobaczyłbym taki mecz typu Galatasaray kontra Fenerbahçe czy Trabzonspor. Nie słyszałem negatywnych opinii od Polaków grających w Turcji jeśli chodzi o poziom gry. Raczej wszyscy wypowiadali się w samych superlatywach o umiejętnościach przeciwników. Liga turecka zweryfikowała też umiejętności kilku naszych piłkarzy.
 
W Turcji często słychać o problemach organizacyjnych, co moim zdaniem odrobinę ubliżało ich lidze. Jak odnosisz się do wejścia bogatych inwestorów w świat futbolu? Polityka szejków niszczy piłkę czy dodaje jej odpowiedniego smaczku i pikanterii?
 
Jest to sprawa nieunikniona, do której musiało dojść. Ale z drugiej strony dodaje to smaczku, bo zawsze będziemy oglądać rywalizację klubów nowobogackich z klubami - powiedzmy - tradycyjnymi. Musimy się emocjonować tym, czy dla danego zawodnika bardziej kusząca będzie oferta z klubu bogatego czy ciut biedniejszego, ale gigantycznego sportowo. Wspomniałeś o Lucasie, jestem przekonany, że ten zawodnik miał oferty od połowy czołowych klubów świata. Interesowała się nim Chelsea, jego rodzice byli na kolacji u Florentino Péreza - także to o czymś świadczy. Mógł wybrać Real, a wybrał PSG - z nimi Ligi Mistrzów raczej nie zdobędzie.
 
Jesteśmy przy Realu Madryt. "Królewscy" mają gorszy czas. Konflikt czy koloryzacja hiszpańskich periodyków?
 
Szczerze mówiąc, nie wierzę, żeby media aż tak koloryzowały tę sytuację. Moim zdaniem to jest spisek, jeżeli przeanalizujemy dokładnie całą sekwencję zdarzeń. Konkretnie ostatnich zdarzeń. Miała być uroczysta kolacja lub obiad u prezydenta Realu. Miał się tam pojawić Casillas z Sarą Carbonero - co jest istotne - Ramos i Florentino. Podobno piłkarze mieli powiedzieć na spotkaniu: "Prezesie, albo Mourinho, albo my". Potem nagle Florentino Pérez, łamie swoją zasadę i zaczyna rozmawiać z mediami, dementując wszystko. A na tej samej konferencji nie udzielił widocznego poparcia trenerowi, co zwykle jest regułą. Mija niedługa chwila, a Sara Carbonero odpala taką petardę w Meksyku. Nie wierzę, że Sara sama chciała się tam wyrwać, żeby zrobić sobie piar bez poparcia Ikera Casillasa. Nie wiem, to wszystko śmierdzi. Nie zdziwię się, gdy będzie tak jak pisał Krzysiek Stanowski, czyli prezydent klubu powiedział Marce napiszcie coś takiego, a później wszystko zdementował. I jeszcze te śmieszne dowody Marki, która publikuje jakieś absurdalne zdjęcia sms-ów, które pierwsza lepsza osoba może spreparować. Nie jest to poważne, ale ewidentnie ktoś bardzo mocno kopie dołki pod Mourinho. I nie zdziwię się, jeśli spory udział ma w tym Casillas.
 
Plotki dosięgnęły nawet Ludovica Obraniaka. Polak w Zenicie, co ty na to?
 
Ciężko mi to oceniać, bo nie wiem, jak dokładnie wygląda sytuacja w Zenicie. Jeśli wyłożą takie pieniądze, o jakich się mówiło, czyli 10 mln euro, to niech jedzie. Pewnie dostanie bardzo dobry kontrakt - nie można mu się wtedy dziwić. Nie znam szczegółów tej sytuacji, więc nie chcę dokładnie oceniać. Wiem, że Piotrek Koźmiński z „Super Expressu” napisał na Twitterze o słowach menedżera Obraniaka: "Poczekajmy, okienko w Rosji jest jeszcze otwarte przez miesiąc". Wymowny komentarz.
 
Masz jakieś faworyzowane ligi zagraniczne, które najchętniej oglądasz i obserwujesz?
 
Jednej ulubionej nie posiadam. Najczęściej oglądam mecze Barcelony oraz Realu. Praktycznie co tydzień oglądam te ekipy, a do tego lubię obserwować Atlético ze względu na Falcao. Bundesliga też coraz bardziej do mnie przemawia. Naprawdę świetnie się to ogląda. Zwłaszcza Borussię i Bayern, lecz także Hannover, Schalke czy Borussię Mönchengladbach. Ale ogólnie… koszula bliższa ciału to polska piłka i jej poświęcam najwięcej czasu. Ostatnio zresztą miałem dylemat, czy oglądać Gran Derbi czy Southampton z Borucem kontra United. Ostatecznie ten drugi obejrzałem z powtórki.
 
Jak odnosisz się do komentarzy na Weszło? Czy chociażby na początku swojej przygody przejmowałeś się ich treścią?
 
Wiesz, kiedy się przejmowałem? Przejmowałem się tylko raz, kiedy przeprowadziłem taki wywiad z Arboledą, w którym on śpiewał hymn. "Marsz, marsz Bandrowskie", kojarzysz?
 
Akurat tej sytuacji nie śledziłem.
 
W każdym razie śpiewał dla Weszło, pomylił słowa, po czym pojawiło się kilkaset komentarzy z nagonką na mnie. Wyżyło się tam wtedy chyba z pół Poznania. Wtedy rzeczywiście się przejąłem, bo nigdy nie dostałem tylu wyzwisk na raz. Poza tym ktoś się podszył pod Stana – a nie mieliśmy jeszcze wtedy rejestrowanych użytkowników – i napisał, że „popełniliśmy błąd i wyciągniemy konsekwencje wobec autora”. Okazała się to podszywka, jakich wiele. A co do szydery? Kto sieje wiatr, ten zbiera burzę. Ludzie mogą pisać, co chcą, jeśli ewidentnie nie przeginają.
 
Zawodowo koncentrujesz się wyłącznie na Weszło czy udzielasz się gdzieś jeszcze?
 
W zasadzie skupiam się na Weszło, ale zdarzyło mi się napisać kilkukrotnie dla innych portali. Pomagałem też chłopakom w Orange Sport - na takiej to było zasadzie. Generalnie myślę tylko o Weszło i jestem z tej pracy zadowolony. A co będzie w przyszłości? Zobaczymy. Mam nadzieję, że jak najdłużej będę pracował z Weszło. A za kilka lat? Chcę zostać w piłce, ale dopiero okaże się, w jakiej roli.
 
Masz jakieś szczególne ambicje zawodowe na nowy rok?
 
Chcę, żebyśmy dalej szli do przodu, bo jak pokazują statystyki, z roku na rok coraz bardziej rośniemy w siłę. Ambicje… Działam na świetnej stronie, z fantastyczną ekipą pod egidą człowieka, którego uznaję za swojego idola – czego chcieć więcej? Ale fakt – chcę się nauczyć języka włoskiego. Na razie idzie mi dobrze i pewnie niedługo zacznę w nim mówić.
 
Gdybyś miał okazję być głównym dowodzącym portalu, co chciałbyś zmienić?
 
Chodzi o wygląd serwisu?
 
O całokształt funkcjonowania portalu.
 
Mamy kilka ciekawych pomysłów, ale nie chciałbym ich zdradzać, zanim wejdą w życie. Wiem, że nad czymś tam pracuje informatyk, lecz poczekajmy jeszcze trochę na efekty. Parę pomysłów istnieje. Na pewno się nie zwiniemy. Wręcz przeciwnie.
 
Na zakończenie: jak to jest z nauką niemieckiego? Znasz kilka języków, a wspomniałeś, że uczysz się włoskiego i właśnie niemieckiego.
 
W liceum mówiłem po niemiecku dość dobrze – maturę rozszerzoną pewnie zdałbym dość wysoko. Ale w pewnym momencie odpuściłem na koszt hiszpańskiego, który od początku bardzo mi się podobał i niestety, ale sporo z niemieckiego zapomniałem. Kiedyś pewnie do niego wrócę, bo to kwestia odkurzenia pamięci, ale na razie wolę skupić się na włoskim, który powinienem opanować w kilka miesięcy. Po pierwsze – to łatwy język, po drugie bardzo podobny do hiszpańskiego i portugalskiego, w których mówię płynnie. Jeśli chodzi o naukę języków, nigdy nie odpowiadała mi metoda typowo akademicka, czyli siedzenie nad książkami. Pamiętam taką sytuację, kiedy skoczyliśmy na piwo z Marcelo i kolegą, który uczył się w Brazylii. Siedziałem tam sztywno i prawie się nie odzywałem, bo było mi głupio, że jest między nami taka przepaść. Wtedy jeszcze mówiłem w wersji europejskiej, która jest diametralnie inna od brazylijskiej. Ale tak mi to spotkanie pojechało po ambicji, że dzień w dzień oglądałem brazylijskie filmy i mecze, aż złapałem tę wymowę i dostałem propozycję pracy od pewnego brazylijskiego menedżera. Uczyłem się języka na uczelni, bo studiowałem właśnie filologię portugalską, ale najbardziej „szkoliłem” go podczas wywiadów i imprez z ludźmi z Erasmusa. Najważniejsza jest komunikacja. O językach mógłbym mówić sporo, bo uwielbiam je poznawać, ale… Kiedyś Robert Kiyosaki, specjalista od inteligencji finansowej powiedział, że nienawidzi szkoły, a lubi się uczyć. Mogę się tylko podpisać.
 
Rozmawiał: Dominik Piechota.
Więcej na temat: Tomasz Ćwiąkała Wywiad Polska

Zobacz również

Relacje transferowe na żywo [LINK] Relacje transferowe na żywo [LINK] Gwiazda Górnika Zabrze mogła trafić do Rakowa Częstochowa. Marek Papszun zablokował transfer Gwiazda Górnika Zabrze mogła trafić do Rakowa Częstochowa. Marek Papszun zablokował transfer Bayern Monachium bez kibiców na hit Ligi Mistrzów?! Ostrzeżenie nie wystarczyło Bayern Monachium bez kibiców na hit Ligi Mistrzów?! Ostrzeżenie nie wystarczyło Pavol Staňo zachwycony graczem Górnika Zabrze. „Może być wart kilkanaście milionów euro” Pavol Staňo zachwycony graczem Górnika Zabrze. „Może być wart kilkanaście milionów euro” Transfery - Relacja na żywo [19/04/2024] Transfery - Relacja na żywo [19/04/2024] Nie tylko Dawid Szulczek. Jeszcze jedno głośne rozstanie z Wartą Poznań? Nie tylko Dawid Szulczek. Jeszcze jedno głośne rozstanie z Wartą Poznań? Arsenal szykuje letnią ofensywę transferową. Dwie gwiazdy Premier League na radarach Arsenal szykuje letnią ofensywę transferową. Dwie gwiazdy Premier League na radarach Rozłam w szatni FC Barcelony?! Poszło o tę wypowiedź Rozłam w szatni FC Barcelony?! Poszło o tę wypowiedź ŁKS Łódź zdecydował w sprawie trenera. Wiemy, kto poprowadzi drużynę w przyszłym sezonie ŁKS Łódź zdecydował w sprawie trenera. Wiemy, kto poprowadzi drużynę w przyszłym sezonie

Najnowsze informacje

Ekstra

Ekstra

Nasi autorzy