Zespół trenera Fomenki przed spotkaniem na naszym Stadionie Narodowym z Polską (pamiętne 1:3) był bliski utraty wszelkich szans w eliminacjach, my natomiast przystępowaliśmy do niego niepokonani i choć bez wielkich wyników, to jednak w znacznie lepszych nastrojach. Jak odmiennie wygląda to teraz. To Ukraińcy najprawdopodobniej będą w tej grupie rozdawać karty, a w mediach ukraińskich coraz częściej pojawiają się patetyczne wypowiedzi o "walce dla narodu". Trudno się dziwić - współgospodarze Euro 2012 są w bardzo dobrej sytuacji wyjściowej.
Patrząc na tabelę, widać tylko, że pierwsza czwórka jest bardzo mocno spłaszczona, a w razie dzisiejszego zwycięstwa Polski nad Czarnogórą (choć nie bierzemy tego za pewnik), będzie jeszcze bardziej płaska. Kluczowe będzie tu jednak spojrzenie na terminarz i dodanie punktów, które każdemu należą się z urzędu - a więc tych za pozostałe mecze z San Marino. No i tutaj właśnie rozpoczyna się przewaga Ukrainy - oni dzisiaj z kelnerami zagrają po raz pierwszy, podczas gdy my mamy już za sobą jedno starcie z Andym Selvą i kolegami, natomiast Czarnogórcy i Anglicy - obydwa. No to co? Dodajemy punkty za San Marino i tabela zaczyna wyglądać troszkę inaczej.
Terminarz? Ukraina poza wyjazdem do San Marino, pozostałe spotkania gra u siebie - z Anglią i Polską. My - wiadomo, teraz Czarnogóra u siebie i San Marino na wyjeździe, następnie dwa arcytrudne pojedynki w Kijowie i Londynie. Czarnogórcy u siebie podejmą Mołdawię, a na wyjazd pojadą do Anglii, no i oczywiście dziś zmierzą się z Polską. A Anglicy? Wspomniana podróż na Ukrainę i trzy spotkania u siebie, z czego dwa to potencjalne niespodzianki - z Czarnogórą i Polską, a także z Mołdawią.
Dlatego zupełnie nie dziwi nas, że zarówno w Polsce, jak i w Czarnogórze i Anglii nastroje są raczej marne, a w porównaniu z Ukrainą - nawet bardzo marne. Greg Dyke, prezes The FA mówi otwarcie, że Anglicy nie wierzą w sukces i że przed 2022 reprezentacja tego kraju nie ma szans na sukces na wielkiej imprezie. Czarnogórcy nazywają siebie "największymi pechowcami" w związku z kontuzją w kluczowym momencie Joveticia (o której donosiliśmy TUTAJ), ale także Milorada Pekovicia z Hansy Rostock. A u nas, jak to u nas - rozsądny pesymizm, w skrajnych przypadkach wręcz czarnowidztwo, przemieszane z matematycznym optymizmem podpartym kalkulatorem bądź Excelem, nie zaś racjonalnymi przesłankami. Wiara, ale bardziej w cud, niż w piękny i spektakularny sukces sportowy.
A Ukraińcy? Dzisiaj spokojnie pokopią sobie z San Marino, a już we wtorek mogą praktycznie zapewnić sobie awans, nie dając się ograć na własnym stadionie Anglikom. A skoro udało im się to na Wembley, gdzie cudem "Synowie Albionu" uratowali remis...