Łukasz Płonowski: Marzę o karierze, jak te reprezentantów Belgii
2013-09-06 18:54:56; Aktualizacja: 11 lat temuKapitan zespołu Anderlechtu do lat 17 Łukasz Płonowski bardzo dobrze odnajduje się w belgijskiej rzeczywistości. Nic dziwnego, właśnie tam się wychowywał. Nie ma jednak wątpliwości, jakie barwy narodowe pragnie w przyszłości reprezentować.
Jak trafiłeś do Belgii?
- Tata znalazł dobrą pracę za granicą i rodzice podjęli decyzję o przeprowadzce. Miałem wtedy pięć lat, więc zbyt wiele nie pamiętam. Do Polski przyjeżdżam na wakacje.
Podobno już na samym początku kariery otrzymałeś mocny cios. Usłyszałeś, że jesteś.. za stary.
- Miałem siedem lat i chciałem gdzieś zacząć grać, poszedłem do R.S.D Jette, małego klubu w okolicy. Niestety powiedziano mi, że jestem już za stary i nie przyjmują zawodników w moim wieku. Możesz sobie tylko wyobrazić jak wielki wówczas był to dla mnie cios.
No to jakim cudem trafiłeś do Anderlechtu?Popularne
- Jak już mnie odesłali w Jette, to rodzice zaprowadzili mnie do V.K Berchem. Wtedy wszystko przyśpieszyło, bo niedługo potem trafiłem do FC Brussels, które ma jedną z najlepszych szkółek piłkarskich w Belgii. Dzięki trenerowi, który tam pracował, dostałem propozycję testów w Anderlechcie. Początkowo byłem w szoku. Akurat przebywałem w Polsce, ale zaraz szybko spakowałem walizki i wróciłem z tatą do Belgii.
To prawda, że rocznie musisz płacić dwieście euro za możliwość gry w „Fiołkach”?
- Tak, płacimy 200 euro za sprzęt, ale warto, bo dostajemy: kurtki zimową i przeciwdeszczową, buty, dwa komplety dresów „wyjściowych” i dwa komplety treningowych, torbę i komplet meczowy. Od czasu do casu musimy też dopłacić do wyjazdów na te dalsze mecze. Jak mawia nasz trener, najlepszą nagrodą są wyjazdy na obozy.
Szkolenie w Belgii jest świetne - wielu młodych zawodników trafiło niedawno do czołowych klubów europejskich.
- Wszystko jest tutaj bardzo profesjonalne. Łatwo zauważyć, że klub poświęca dużo wysiłku i pracy w nasze szkolenie. W zamian za to jednak zyskuje sławę i renomę, a także duże wpływy z transferów. W ten sposób wszystkie włożone pieniądze, zwracają się z nawiązką.
Jako kapitan juniorskiej drużyny najlepszego klubu w Belgii nie masz innego wyjścia, jak pójść w ich ślady.
- Mogę tylko marzyć, aby wybić się, tak jak oni. Dużo pracuję, by regularnie przeskakiwać o poziom wyżej i rozwijać się, tak jak to powinno wyglądać. Fantastyczna byłaby gra w takich klubach jak: Manchester City, Liverpool, Arsenal, Tottenham, Bayern, czy Chelsea, gdzie grają gwiazdy reprezentacji Belgii. Fantastycznie byłoby trafić kiedyś do Realu Madryt, który jest moim ulubionym zespołem.
Tobie zostały jeszcze niecałe trzy lata w juniorach i albo włączą Cię przynajmniej do zespołu rezerw, albo będziesz musiał odejść. W przypadku tej drugiej opcji, przystałbyś na ofertę z Polski?
- Na ten moment chyba każdy się zgodzi, że T-Mobile Ekstraklasa nie jest marzeniem dla żadnego piłkarza. Jednak nigdy nie mów nigdy. Gdyby oferta z polskiego zespołu była na tamten moment najciekawsza, to na pewno poważnie bym ją rozważył.
Podobno, jak przystało na prawdziwego kapitana, lubisz sobie pokrzyczeć na kolegów z zespołu.
- Jako kapitan ponoszę odpowiedzialność za ustawienie kolegów na boisku. Gram na całkiem dobrej do obserwacji pozycji, defensywnego pomocnika, naprawdę wiele widać z tego miejsca na boisku. Jeśli kolega z drużyny jest wielokrotnie źle ustawiony, to zdarza mi się krzyknąć na niego. To mój obowiązek!
Jak w Belgii organizacja treningów, dostęp do bazy treningowej?
- Harmonogram jest bardzo napięty. Każdego dnia ćwiczymy coś innego, dajmy taki przykład: w poniedziałek wydolność, we wtorek precyzję, w środę wykończenie... Warto tutaj powiedzieć, że grafik jest stworzony na długo przed planowanymi treningami. Wszystkiego na zajęciach pilnują koordynatorzy. Wszystkie ćwiczenia muszą odbywać się tak, jak życzy sobie tego akademia. Działacze pilnują, aby trenerzy przykładali większą uwagę do konkretnych aspektów, na przykład gry pressingiem. Anderlecht nie tak dawno wybudował nową bazę treningową, także warunki do rozwoju są wyśmienite.
Co myślisz o współpracy z Maciejem Chorążykiem i obozie w Kolonii?
- Bardzo fajna sprawa! Maciej Chorążyk jest bardzo miłym człowiekiem i był to dla mnie zaszczyt móc go poznać. Cały obóz jest zorganizowany bardzo dobrze. Panuje zdecydowanie przyjazna i przyjemna atmosfera. W tym roku do Kolonii zjechało nas pięćdziesięciu z całej Europy i dzięki niemu część z nas, w tym ja, otrzymaliśmy powołania do reprezentacji Polski.
Dostałeś w końcu upragnione powołanie, ale ze swojego debiutanckiego zgrupowania wyjechałeś jeszcze przed pierwszym meczem. Dlaczego?
- Opuściłem zgrupowanie, ponieważ bylem bardzo niezadowolony ze swojej podstawy. Uważałem, że nie pokazałem trenerowi tego, co chciałbym Przyczyną tego była duża presja, która wytworzyła się po tym, jakie oczekiwania sobie założyłem. Dlatego przekazałem trenerowi, że na następnym zgrupowaniu powinno być dużo lepiej.
Jak zareagował selekcjoner?
- Był przede wszystkim wyrozumiały. Przyjął moją decyzję z wielkim spokojem. Nie miałem z nim żadnych problemów. Myślę, że on doskonale wie jakim wielkim wyróżnieniem jest gra w reprezentacji, choćby młodzieżowej. Robert Wójcik to naprawdę dobry szkoleniowiec.
Jakie masz cele na kolejny sezon?
- Utrzymać wysoką dyspozycję i dobrą formę podczas każdego meczu, pełnych 90 minut. Wymagam już od siebie tej regularności, która cechuje profesjonalistów. Chcę też wywalczyć pozycję w reprezentacji Polski. Mam nadzieję, że będę miał jeszcze okazję się pokazać w niej w przyszłości. Oczywiście celem jest piąć się po kolejnych szczeblach akademii Anderlechtu. I w coraz starszych rocznikach pokazać się z jak najlepszej strony.