Najpierw miliony w CSKA, później zesłania na Ukrainę i do Irlandii - zmarnowana kariera Dawida Janczyka
2013-12-11 15:10:31; Aktualizacja: 10 lat temu Fot. Transfery.info
Lipiec 2007, 1/8 finału młodzieżowych mistrzostw świata. Polski chłopak o lekko ciemnej karnacji pokonuje Sergio Romero i wyprowadza Nas na prowadzenie.
Luty 2012 - ten sam chłopiec ląduje w Limerick. Strona internetowa klubu informuje, że wraz z Czechem, Lubosem Kaludą ma szansę na wypożyczenie z CSKA Moskwa. Rzeczywistość jest jednak nieco inna.
- To nie były testy, tylko treningi. Karne treningi. Ani Janczyk, ani Czech Kaluda nie zgadzali się na inne kluby, więc po prostu dostawali takie kary - mówi w rozmowie z Transfery.info były agent Dawida Janczyka, Jerzy Kopiec.
Analogiczna sytuacja była z ukraińską Oleksandrią. Tam też Janczyk nie trafił bynajmniej w nagrodę, albo ze względu na potrzebę odbudowania formy. Niech upadek - choć jeszcze nie ten ostateczny - zobrazuje fakt, że za swoje wybryki z takiego stadionu:
Przeniósł się na taki:
A kto wie, jak potoczyłaby się kariera "Murzyna", gdyby nie jego brak chęci. Bo talent miał ponadprzeciętny. Nie będzie nadużyciem stwierdzenie, że w hierarchii polskich napastników byłby obecnie zaraz za plecami Roberta Lewandowskiego. Bo - jak twierdzi Kopiec - Janczyk wcale nie był skazany na ciągłe bycie zastępcą Vagnera Love czy Jo.
- CSKA Moskwa to nie Legia. Rozmawiałem z ludźmi z klubu i to nie było tak, że ci Brazylijczycy jakkolwiek Dawidowi odstawali. On po prostu nie wyrażał chęci pracy nad sobą, to wszystko przyszło mu za łatwo i za szybko.
Moskwa to również nie Warszawa, o czym Janczyk doskonale wiedział. Ale od czego są samoloty? Pewnego razu Polak nie zjawił się na treningu, usprawiedliwiając się bólem brzucha. Co nie przeszkodziło mu polecieć do Polski, by poimprezować ze znajomymi.
Obecnie - jak informował Jacek Kmiecik z Futbol News - Janczyk przegrywa z alkoholem, ze swoim towarzystwem i przede wszystkim - ze samym sobą. W grudniu wygasa jego kontrakt z CSKA, który i tak jest już tylko nic nie znaczącym papierkiem. Bo jeśli tylko Janczyk upomni się o jakiekolwiek pieniądze, klub zgłosi sprawę do sądu i ma pewność, że sprawę wygra.
I tak zamiast nękać między innymi Artura Jędrzejczyka i innych obrońców w Premier Lidze, Janczyk nęka sprzedawców w sklepach monopolowych.
- Najgorsze jest to, że nie spodziewałem się aż takiego upadku. Przez cały czas, aż to transferu do Germinalu, kiedy Dawid znalazł sobie innych doradców, nie miałem poczucia, że ta kariera już się posypała. Jeszcze raz powtórzę - za dużo, za szybko - kończy Kopiec.