Wierzba*, która odmieniła Pilzno
2013-12-16 17:51:42; Aktualizacja: 10 lat temu Fot. Transfery.info
Ten człowiek wrósł w Pilzno - i to w pewnym sensie dosłownie. Podczas, gdy w Sparcie menedżer zmieniał się trzy razy, w Slavii - siedem, a w Polonii Warszawa - aż dwanaście, on tkwił ciągle w tym samym miejscu.
Wszyscy znamy co najmniej jedną taką historię. Lubiący się zabawić mężczyzna poznaje spokojną, poukładaną kobietę, której mówi: "dla ciebie się zmienię, będziesz ze mnie dumna". Pavel Vrba natomiast przyszedł do Viktorii Pilzno i powiedział: "to ja ciebie zmienię, spodoba ci się to". I choć to on był tym szalonym, to teraz już nikt nie wątpi, że wywrócenie do góry nogami gry najlepszego czeskiego zespołu eksportowego ostatnich lat, było potrzebne. Teraz Vrba, czeski synonim sukcesu, mówi o tym, że mężczyzna już tak ma, że jak coś osiągnie, to szuka kolejnego, jeszcze trudniejszego celu.
Tym trudniejszym celem jest oczywiście odbudowanie ze zgliszczy reprezentację Czech, której zdarzało się w ostatnim czasie notować wyniki takie jak 1:2 z Armenią, 0:3 z Danią, 0:1 z Finlandią, w dodatku wszystkie - na własnym stadionie.
Zostawia jednak klub, w którym mógłby pracować do końca życia. W którym jest królem. W którym jego pozycja jest jeszcze mocniejsza, niż Adama Nawałki w Zabrzu. On ze swojego Górnika nie tylko zrobił postrach ligi. Jego chłopcy (chociaż w przypadku 38-letniego Pavla Horvatha to stwierdzenie to pewne nadużycie) zlali Edinsona Cavaniego, Marka Hamsika i resztę gwiazd Napoli w Lidze Europy, w stosunku 5:0. Oczywiście i wcześniej, i później osiągnęli wiele rewelacyjnych wyników, ale ten był wisienką na torcie Vrby.
Szóstej świeczki na nim nie zdmuchnie, z Pilznem pożegnał się wraz z końcowym gwizdkiem w meczu z CSKA Moskwa. O tyle symboliczne było to pożegnanie, że w ostatniej minucie spotkania, tuż przed setkami uściśniętych w podziękowaniu dłoni, najpiękniej swojemu trenerowi na koniec zagrali zawodnicy, strzelając gola na 2:1. O tyle ważnego, że dającego "Viktorce" wiosenny występ w Lidze Europy. Trzeci z rzędu.
Na jego cześć na Náměstí Republiky, a więc na głównym placu Pilzna, Placu Republiki, jedną ze stojących tam wierzb nazwano imieniem i nazwiskiem Vrby. No bo w końcu ktoś sprawił, że to miasto nie kojarzy się już tylko z najstarszym na świecie piwem, znanym wszystkim Pilsnerem. Przy wyborze drzewa niczego nie pozostawiono przypadkowi. To musiała być wierzba, ponieważ tak jak to drzewo ma potężne korzenie, tak swoją filozofię gry zakorzenił w głowach i nogach swoich piłkarzy Vrba. Filozofię opartą na rozgrywaniu piłki krótkimi podaniami, w której nie ma miejsca na "pałowianie", a która rodziła się w bólach. No bo jak w topornej lidze czeskiej, nie wyróżniający się niczym, w zasadzie nieutytułowany zespół, uczynić tym grającym najładniej i najmądrzej? A jednak się udało.
Wspomniane 5:0 z Napoli, niesamowity dwumecz o Ligę Europy w grupie Ligi Mistrzów z CSKA (porażka 3:2 w Moskwie i wspomniane 2:1 w Pilznie), wyprzedzenie w grupie Ligi Europy Atletico Madryt, pościg za Milanem na stadionie w Pradze, w meczu, w którym do 89. minuty mediolańczycy prowadzili 2:0, a wrócili do Włoch z jednym punktem. Te wszystkie wyniki, które skutkują wprowadzeniem od nowego sezonu drugiego czeskiego zespołu do kwalifikacji Champions League. Do tego dwa tytuły mistrza Czech, zwycięstwo w krajowym pucharze i superpucharze. Właściwie kazdy z tych sukcesów był możliwy dzięki otwartej, ale nie bezmyślnej grze. Bez wielkich wirtuozów, ale za to z zawodnikami, którzy byli w stanie oddać serce za klub.
Niemal wszyscy, którzy tworzyli historię Vrby w Pilznie, to Czesi. Przez prawie pięć i pół roku, Vrba zaufał tylko dwunastu obcokrajowcom. Sześciu z nich to zawodnicy urodzeni - tak jak ich czescy koledzy - na terenie dawnej Czechosłowacji. Z tym, że w rubryce narodowość mają wpisane: Słowacja. A dwóch w klubie już zastał i bardzo szybko się z nimi pożegnał. Brazylijczyk Paulo Rodrigues (zmarł w zeszłym roku, w wieku 25 lat) zagrał tylko w 2 meczach za Vrby, natomiast Gruzin Dimitri Tatanashvili - w 19. Ale że zdobył w nich tylko jednego gola, a występował w napadzie, to chyba zrozumiałe, dlaczego się z nim rozstano. Obecnie kopie w Chikhura Sachkhere (nawet poprawne zapisanie nazwy tego klubu sprawiło nam duży problem, o wymowie nie wspominając).
A ilu Czechów wypromował do wielkiej piłki i do reprezentacji Czech, którą za moment poprowadzi w eliminacjach Euro 2016? Darida (za 4 miliony euro trafił do Freiburga), Jiracek (3,5 miliona, Wolfsburg), Navratil (0,5 miliona, Sivasspor), za moment pewnie do silniejszej ligi trafi wyśmienity rozgrywający Kolar, prawy obrońca Reznik, czy napastnik Tecl. Na Euro 2012 w reprezentacji kraju, którą objął w ubiegłym tygodniu, posłał sześciu swoich chłopaków. Zresztą - pamiętamy, jak Jiracek kręcił Łukaszem Piszczkiem.
Na pewno Viktoria bez niego nie będzie już taka sama. Pozytyw jest taki, że - w przeciwieństwie do Górnika Nawałki - w Viktorii nie muszą szukać następcy "na wczoraj", a mają na to całą zimę. Jeśli decydentom z Pilzna mielibyśmy coś zasugerować, to niech najmą raczej ogrodnika, który zadba o to, by korzenie Vrby nie obumarły, a nie drwala, który pilzneńską wierzbę wytnie.
* oczywiście "vrba" to po czesku "wierzba"