O powodach zaproponowania Juskowiakowi stanowiska mówiono już wiele. Bogata przeszłość piłkarska, potencjał managerski i znajomość języków obcych sprawiły, że wygrał „batalię” ze Sławomirem Wojciechowskim o miejsce w zarządzie.
Zatrudnienie Juskowiaka to pochodna zmian właścicielskich w Lechii. Niemiecko-szwajcarskie konsorcjum, które stało się nabywcą większościowego pakietu akcji spółki, zamierza zreorganizować funkcjonowanie klubu, a nowe struktury i personalne nabytki (zarówno piłkarze ze Stolarskim i Makuszewskim na czele, jak i działacze, używając nazewnictwa z minionych czasów) mają gdańskiemu klubowi zapewnić regularne występy w europejskich pucharach.
Stanowisko członka zarządu ma być połączone z funkcją dyrektora sportowego, na którym szczególnie istotne jest know-how, które były napastnik reprezentacji Polski niewątpliwie posiada – lata spędzone w zachodnich klubach pozwoliły na podpatrzenie reguł funkcjonowania klubów, z których Lechia ma czerpać w przyszłości.
Sam Juskowiak wstępnie wypowiedział się o przewidywanej polityce klubu, którą w dużej mierze ma kreować. Do przyjęcia oferty przekonać miała go deklaracja o tym, że klub nie będzie nastawiony na sprzedawanie piłkarzy, a kolejnych wzmocnień kibice Lechii mogą spodziewać się jeszcze w lutym. Co ciekawe, dodał również, że informacja o potencjalnym wypożyczeniu z Udinese Piotra Zielińskiego nie miały żadnego potwierdzenia w faktach.