Zaskoczony jestem postawą Portugalczyków. Ich gra na tych mistrzostwach oraz próba awansu w ostatnim meczu, to wszystko było jak walka z wiatrakami. Kibicowałem im, miałem nadzieję, że wyjdą z tej grupy razem z Niemcami, ale już po pierwszym meczu zobaczyłem, że małe są na to szanse. Nawet Cristiano Ronaldo nie uratował sprawy.
Patrząc na jego grę w meczu z Ghaną, to serce się kroiło. Przecież po tej fenomenalnej sytuacji z końcówki spotkania z USA, wszyscy znów pokładali w nim swoje nadzieje. Ale to nie był jego dzień. Mógł strzelić z cztery bramki, a zaliczył tylko jedną i to dzięki wielkiej nieporadności Daudy. On sam jednak nie mógł pociągnąć Portugalii do awansu. Reszta zespołu grała mizernie, wielu patrzyło na to, co zrobi Cristiano. Gdzieś w tej drużynie zabrakło świadomości tego, że wygrywa cała reprezentacja, a nie jeden zawodnik.
Problem może leżeć również po stronie trenera. Po jego stronie leży odpowiedzialność za wprowadzenie, a później utrzymanie piłkarza w najwyższej formie, a takowej zabrakło Portugalczykom. W tej sytuacji wyglądali oni gorzej na tle swoich przeciwników. Zgodnie z powiedzeniem - gra się tak, jak przeciwnik pozwola - podopieczni Paulo Bento pozwalali rywalom na zbyt wiele. Uważam też, że zabrakło im trochę pokory.
Sam, gdy jeszcze startowałem, to zawsze starałem się nie obiecywać czegoś, czego nie byłbym w stanie wykonać. Wyjeżdżając na jakąś imprezę, zawsze mówiłem, że będę walczył i zrobię wszystko, żeby osiągnąć jak najlepszy wynik. Że będę "gryźć tartan". To, że się jest faworytem przed turniejem, nie oznacza, że inni zrobią ci szpaler i pozwolą się pokonać. Na tych mistrzostwach ewidentnie widać, że każdy może pokonać każdego.
W obecnym świecie sportowym bardzo ważna rolę odgrywają psychologowie. Niektóre dyscypliny jeszcze mocno się przed taką współpracą bronią, ale to jest błąd. Taka osoba może odpowiednio nastroić drużynę przed ważnymi spotkaniami, pomóc w radzeniu sobie z napięciem psychicznym, które przecież w takich momentach jest ogromne. Przygotowanie mentalne ma duże znaczenie. Niektóre reprezentacje awansowały, gdyż były bardziej skoncentrowane, nie poddawały się po niepowodzeniach, tylko do końca walczyły o swoje.
Zespoły, które przeważały pod względem wytrzymałości kondycyjnej, przeważnie odnosiły sukcesy. To wiążę się z przygotowaniem mentalnym, gdyż jeśli piłkarz czuje się dobrze pod względem kondycyjnym, to o wiele łatwiej podejmować mu ważne decyzje nawet w końcowych minutach. Gdy jednak łapią go skurcze w 80 minucie i traci coraz więcej sił, to zaczyna popełniać kolejne błędy i traci wiarę w swoje umiejętności.
Brazylia i Argentyna. Obie reprezentacje w dwóch pierwszych kolejkach nie zachwycały, jednak w ostatnich spotkaniach pokazały swoją klasę. To mogą być momenty, od których będzie już tylko lepiej. Wśród piłkarzy widać było żądzę wygranej i pełną motywację. Topowe ekipy tak muszą grać i możliwe, że właśnie w najlepszym momencie się przebudzili. Teraz czekają ich mecze o większej stawce. Jeden błąd i mogą się pożegnać z turniejem.
Argentyna powinna poradzić sobie ze Szwajcarią, ale potrzebna jest cała drużyna, nie tylko Messi. Tak, on jest fenomenem, potrafi zrobić coś z niczego, ale już na tym poziomie potrzebuje pomocy ze strony partnerów. Cały zespół musi zagrać na najwyższym poziomie, jeśli chcą marzyć o sukcesie.
Liczę na to, że mecz Brazylia - Chile będzie pięknym widowiskiem, w którym zobaczymy ofensywę i wspaniałe bramki, a nie futbol zachowawczy czy kalkulację. Mam nadzieję, że w ogóle reszta turnieju utrzyma poziom z fazy grupowej i liczba goli dalej będzie rosła, ale chyba o to martwić się nie trzeba. Przecież teraz czekają nas mecze, w których zmierzy się 16 najlepszych reprezentacji na świecie... przynajmniej na tym turnieju.
Robert Maćkowiak - wielokrotny medalista mistrzostw świata i Europy, obecnie trener przygotowania fizycznego w Polish Soccer Skills i Wielkopolskiej Akademii Piłkarskiej.
![Relacje transferowe na żywo [LINK]](img/ads/relacje.jpg)
