Od niewolnika do najlepszego pomocnika - kilka tygodni z życia Morgana Schneiderlina
2014-09-18 16:39:10; Aktualizacja: 10 lat temu Fot. Transfery.info
Exodus, z jakim latem mieliśmy do czynienia w Southampton, objął prawie cały trzon zespołu z St. Mary’s. Prawie, bo można powiedzieć, że siłą zatrzymano Morgana Schneiderlina.
Francuz oczywiście nie był zadowolony, że wszyscy najlepsi piłkarze, z którymi grał jeszcze niedawno, nagle meldują się na Anfield, Old Trafford czy The Emirates. Jeszcze bardziej rozzłościło go weto, jakie działacze postawili w sprawie jego odejścia. Nie miał hamulców, by napisać o tym na Twitterze („w ciągu godziny zniszczono sześć lat wspaniałej przygody”). Wydawało się, że jego motywacja do gry w barwach „Świętych” zupełnie prysła.
Nic bardziej mylnego.
- To, że Morgan został z nami, to najlepsza rzecz, jaka przytrafiła mi się w tym okienku transferowym - mówił niedawno Ronald Koeman, szkoleniowiec Southampton. Nie sposób nie przyznać mu racji. Francuz, zamiast obrażać się na wszystkich i demonstrować raz za razem swoje niezadowolenie, że nie przywdziewa koszulki z kogutem na piersi (najbliższy jego transferu był Tottenham), gra jak nigdy dotąd. Jest absolutnie wszędzie na boisku, zdobywa gole, sprawia wrażenie zmotywowanego nie na sto, ale na dwieście procent. Jego popisem był choćby mecz z West Hamem. „Święci” zdominowali spotkanie, wymieniając miedzy sobą 494 podania. Przy niemal 1/4 swój udział miał Schneiderlin.
Jak się okazuje, to nie był jednorazowy wyskok Schneiderlina - zarówno we wcześniejszych spotkaniach, jak i w ostatniej kolejce z Newcastle imponował liczbą przechwytów, a także zaangażowaniem w ofensywę. Nie pomylił się Koeman mówiąc, że rola Francuza będzie kluczowa w jego wizji Southampton. Zmieniona rola, jak się okazało, bo 24-latek dostał znacznie więcej swobody w ofensywie, niż mógł na to liczyć u Pochettino. Po tak ogromnych osłabieniach, do jakich doszło latem, ułożenie zespołu na nowo mogło trwać piłkarską wieczność, jednak dzięki wybornej dyspozycji pomocnika, a także szybkiemu wkomponowaniu się w zespół Pelle czy Tadicia, „Święci” wyglądają paradoksalnie na jeszcze mocniejszych w ofensywie, mających jeszcze więcej opcji rozegrania ataku, niż w poprzednim sezonie. Między innymi dzięki zaoferowaniu swobody Schneiderlinowi.
Najstraszniejszą perspektywą wydaje się więc być… zima. Wtedy to okienko transferowe otwiera się na nowo, a po Francuza łapy z funtami wyciągnie jeszcze więcej ekip niż latem. Schneiderlin wydaje się bowiem być lustrzanym odbiciem przypadku Yohana Cabaye, kluczowej postaci Newcastle z poprzedniego sezonu. On też latem został w klubie, mimo zainteresowania między innymi Arsenalu. A jak to się skończyło, wszyscy wiemy. Gdy tylko nadszedł styczeń, kasę na stół wyłożyło PSG i rozgrywający z Tourcoing mógł sobie szukać nowego lokum w ojczyźnie.
Winter is coming. Im bliżej stycznia, tym bardziej te słowa napawać będą strachem. Kibiców Southampton.