Takiego zaszczytu dostąpił po mundialu reprezentant USA Tim Howard, który uważa jednak, że rozmowa z prezydentem Stanów Zjednoczonych to nic w porównaniu ze słynną już "suszarką” Sir Alexa Fergusona.
Golkiper Evertonu podczas Mistrzostw Świata w Brazylii spisywał się doskonale. W przegranym 1:2 meczu 1/8 finału z Belgami, Amerykanin imponował fantastycznymi paradami, bijąc tym samym rekord pod względem ilości obronionych strzałów w trakcie jednego meczu na mundialu. Osiągnięcie to z dumą śledził prezydent Stanów Zjednoczonych Barack Obama, który po meczu zatelefonował do Howarda.
- Rozmowa z prezydentem to zawsze wielki zaszczyt. Starałem się nie mówić nic głupiego, bo później zapamiętasz siebie jako faceta, który powiedział coś bez sensu do prezydenta – powiedział piłkarz Evertonu.
35-latek sądzi jednak, że rozmowa z Barackiem Obamą to nic w porównaniu z wejściem Sir Alexa Fergusona do szatni i wykonaniem popularnej „suszarki”. Howard bronił w Manchesterze United w latach 2003-07.
- Gdy Sir Alex Ferguson wchodził do szatni, było to bardziej stresujące przeżycie niż rozmowa z prezydentem, bo wiesz, że ten nie będzie krzyczał na ciebie. Gdy Alex Ferguson krzyczy na ciebie, to zdecydowanie najgorsza rzecz na świecie! – przyznał reprezentant USA.