Doktor Jekyll i pan Hyde, czyli mecz dwóch połów

Doktor Jekyll i pan Hyde, czyli mecz dwóch połów
Mateusz Jaworski
Mateusz Jaworski
Źródło: Transfery.info

Serie A wreszcie pokazała swe piękniejsze oblicze. Derby d'Italia tym razem nie rozczarowały, a wręcz przeciwnie - Juventus i Inter stworzyły w Turynie spektakl doprawdy znakomity.



Na Juventus Stadium lider włoskiej ekstraklasy podejmował zajmujący dopiero dwunastą pozycję Inter. Przed meczem Roberto Mancini podkreślał, że dystans dzielący jego ekipę od przewodzącego stawce Juventusu wcale nie jest tak duży, jak wynika z ligowej tabeli. A wyglądało to tak: punkty -18, bramki zdobyte - 9, bramki stracone -16. Dlatego pod dumnym i prestiżowym Derby d'Italia kryło się raczej - już nie po raz pierwszy - starcie potentata ze średniakiem. No ale jest jeszcze weryfikujące wszelkie tezy boisko.


Juventus rozpoczął w ustawieniu 1-4-3-1-2, z duetem Tevez-Llorente w pierwszej linii. Z gry dwoma napastnikami zrezygnował Mancini, ostatecznie nie decydując się na system 1-4-2-3-1, a obstając przy defensywnym wariancie 1-4-3-2-1, z Kuzmanoviciem, Medelem i Guarinem operującymi przed linią obrony.



Poza okresem ok. 5-7 minut, gdy Interowi udało się dłużej utrzymać przy piłce na połowie Juventusu, to gospodarze zdominowali pierwszą połowę. Już 2' minucie bliski pokonania Handanovicia był Marchisio; w 5' zaś prowadzenie turyńczykom dał Tevez po fenomenalnej (!) asyście Vidala.



Juventus bronił bardzo wysoko, atakując rywali pressingiem już w okolicach ich pola karnego. Zawodnicy Interu mieli kolosalne problemy z wyprowadzeniem piłki nie tyle z własnej połowy, co z wyjściem zeń za 30 metr. Gospodarze byli w fazie obrony bardzo aktywni, agresywnie doskakując do przeciwnika i albo odbierając piłkę, albo wymuszając niedokładne i /lub długie podanie.



Podopieczni Manciniego mylili się nie tylko pod presją rywali, ale i popełniali mnóstwo niewymuszonych błędów, zwłaszcza w rozegraniu piłki. Prym wiódł w tym Il Capitano Ranocchia.



Juventus miał wyraźną przewagę, nie wypuszczając Interu długimi fragmentami z własnej połowy. I tworzył sobie sytuacje bramkowe, jednak za każdym razem górą był Handanović. 



Po przerwie obraz meczu uległ zmianie, niemal o 180 stopni. To Inter z minuty na minutę przejmował inicjatywę i był coraz groźniejszy. Juventus nie był już tak skuteczny w destrukcji, a mediolańczycy zdecydowanie lepiej radzili sobie w rozegraniu piłki. Zawodnicy Manciniego przenieśli ciężar gry na połowę Juventusu, coraz śmielej i skuteczniej poczynając sobie w strefie ataku. Wprowadzenie Podolskiego za Kuzmanovicia było wyrazem intencji Manciniego - panowie, do ataku.



W 64' minucie do wyrównania doprowadził Icardi, wykorzystując znakomite prostopadłe podanie Guarina.



W tym momencie Juventus był w odwrocie, a Inter wyczuł szansę na zwycięstwo. Nieźle wyglądał Podolski, operujący w środku i/lub schodzący do lewego skrzydła i szukający gry z Icardim.



To właśnie ten duet nawalił w decydującym momencie, gdy Inter mógł wyjść na prowadzenie. Podolski zwlekał z podaniem (ok, zagrywał trochę za mocno), zaś Icardi... Mógł (powinien?) zachować się lepiej i wpakować piłkę do siatki.


 


W międzyczasie Juventus próbował odgryźć się za sprawą Pirlo i jego markowego rzutu wolnego.


 


To jednak Inter miał piłkę meczową. W sytuacji 3na2 podpalił się Icardi i zamiast podawać do Podolskiego lub Osvaldo (zmienił Hernanesa), wybrał - samolubnie - uderzenie. Oczywiście strzał był bardzo niecelny, co rozwścieczyło Osvaldo do tego stopnia, że rolę rozjemcy wziął na siebie Guarin. Icardi miał okazję, ale jego uderzenie wybronił Buffon.



Za moment kolejny zwrot akcji - "sanki" Kovacicia i Chorwat wylatuje z boiska. Juventus przyciska, ale bez klarownych sytuacji. W samej końcówce jeszcze zakotłowało się pod bramką Handanovicia, ale bramki już nie padły. 1:1.




Mecz dwóch połów  - tak można podsumować potyczkę Juventusu z Interem. Pierwsi dominowali przed przerwą, drudzy po niej; obie drużyny nie wykorzystały też swoich sytuacji na zdobycie kolejnych bramek.  W rezultacie Juventus nie "zabił" meczu i mimo bardzo słabej pierwszej połowy, Inter nadal pozostawał w grze. I choć to wykorzystał, to przy stanie 1:1 również nie był w stanie zrobić kolejnego kroku i - tu - wyjść na prowadzenie. 


W każdym razie, była to znakomita reklama wciąż borykającego z się z swoimi problemami Calcio. Oby więcej takich wieczorów, jak ten wtorkowy na Juventus Stadium.


MATEUSZ JAWORSKI

Więcej na temat: Włochy Inter Mediolan Juventus FC

Zobacz również

Relacje transferowe na żywo [LINK] Relacje transferowe na żywo [LINK] Leicester City dopięło swego! Błyskawiczny powrót do Premier League stał się faktem [OFICJALNIE] Leicester City dopięło swego! Błyskawiczny powrót do Premier League stał się faktem [OFICJALNIE] Albert Rudé nie powstrzymał emocji. Co za reakcja po bramce Wisły Kraków [WIDEO] Albert Rudé nie powstrzymał emocji. Co za reakcja po bramce Wisły Kraków [WIDEO] „Powinni zapakować go w karton z kokardką i wysłać”. Dziennikarz bez ogródek o piłkarzu FC Barcelony „Powinni zapakować go w karton z kokardką i wysłać”. Dziennikarz bez ogródek o piłkarzu FC Barcelony Liverpool wybrał nowego trenera. „Here we go!” Liverpool wybrał nowego trenera. „Here we go!” OFICJALNIE: Bartosz Białkowski odchodzi z klubu OFICJALNIE: Bartosz Białkowski odchodzi z klubu Jan Faberski z bramką dla Ajaksu Amsterdam U-18. Polak pomógł w zwycięstwie z Feyenoordem Rotterdam [WIDEO] Jan Faberski z bramką dla Ajaksu Amsterdam U-18. Polak pomógł w zwycięstwie z Feyenoordem Rotterdam [WIDEO] Dawid Szulczek nie dla tego klubu? „Nie ma żadnych rozmów” Dawid Szulczek nie dla tego klubu? „Nie ma żadnych rozmów” W poprzednim sezonie zdobył ponad 30 bramek, będzie grał w Interze Mediolan. „Here we go!” W poprzednim sezonie zdobył ponad 30 bramek, będzie grał w Interze Mediolan. „Here we go!”

Najnowsze informacje

Ekstra

Ekstra

Nasi autorzy