Dwanaście lat Forlána [WIDEO]

Dwanaście lat  Forlána [WIDEO] fot. Transfery.info
Paweł Machitko
Paweł Machitko
Źródło: Transfery.info

Miesiąc temu Diego Forlán ogłosił zakończenie reprezentacyjnej kariery. Patrząc na dwanaście lat, przez które napastnik zakładał reprezentacyjny trykot, trudno oprzeć się smutnemu wrażeniu. Mianowicie wraz z odejściem byłego napastnika Atle

Urodzony 19 maja 1979 roku w Montevideo, Forlán teoretycznie od samego początku skazany był na piłkę nożną. Jego ojciec Pablo był przecież znanym na całym kontynencie piłkarzem, uczestnikiem dwóch mundiali (w 1966 i 1974 roku), zwycięzcą Copa Libertadores (w 1966), siedmiokrotnym mistrzem Urugwaju, zdobywcą Pucharu Interkontynentalnego oraz trzykrotnym mistrzem brazylijskiego stanu São Paulo. Z kolei dziadek trzykrotnie prowadził seniorską kadrę La Celeste – w tym na mundialu w 1962 roku.
 
Te rodzinne koligacje wydają się swego rodzaju kluczem do biografii napastnika. Bo nazwisko  Forlán w Urugwaju od wielu lat znaczyło bardzo wiele. I chociaż początkowo Diego wolał szaleć na tenisowym korcie, z czasem porzucił tenis na rzecz futbolu. Już w 1990 roku, niejako na kredyt, działacze Penarolu Montevideo dali szansę jedenastolatkowi. Później przyszły król strzelców MŚ zakotwiczył w Danubio, gdzie spędził trzy lata. Pewien przełom nastąpił w 1994 roku, kiedy to po – wtedy jeszcze – syna sławnego Pablo Forlána zgłosiło się argentyńskie Independiente. – To była naprawdę wielka rzecz, bardzo to przeżywał. Miał przecież zaledwie 15 lat, a musiał zostawić przyjaciół, zmienić otoczenie. To nie było łatwe, ale dużo o tym rozmawialiśmy. Diego wiedział od początku, z czym wiąże się ten zawód. No i jak każdy młody chłopak w Urugwaju chciał być jak Enzo Francescoli, zwłaszcza po tryumfie w Copa America 1995 roku – wspomina po latach Forlán senior.
 
Przenosiny do Argentyny  rzeczywiście dużo zmieniły w karierze młodego zawodnika. Przede wszystkim zaczął grać w młodzieżowych reprezentacjach Urugwaju. A już w 1997 roku zadebiutował w pierwszej drużynie.  – To był ogromny postęp. Byłem zadowolony, bo wcześniej, kiedy miałem 16 lat spędziłem kilka miesięcy na testach we Francji i o ile trener mnie widział w drużynie, to prezes klubu niekoniecznie. To było duże rozczarowanie. Ale Argentyńczycy od początku zachowywali się inaczej, byli konkretni i zapewniali idealne warunki do rozwoju. – wspomina w jednym z wywiadów sam zainteresowany.
 
Przełomem w karierze zawodnika okazała się końcówka sezonu 1998/1999, a dokładnie MŚ U-20, które odbywały się w Nigerii. La Celeste z Fabianem Carinim, Gonzalo Sorondo i właśnie Forlánem w składzie zajęli czwarte miejsce, a Diego był podstawowym zawodnikiem. Po drodze Urusi wyeliminowali chociażby Brazylię z Ronaldinho na czele.
Po powrocie do klubu nagle okazało się, że jasnowłosy napastnik seriami strzela gole. Na trybunach dosyć szybko zaczęli pojawiać się skauci z Europy. Forlán miał dobre warunki fizyczne, był wysoki, nieźle grał głową. Transfer wydawał się kwestią czasu. I choć w 91 meczach zdobył 41 bramek w barwach argentyńskiego klubu, to nie był wtedy głównym obiektem zainteresowania mediów w Urugwaju. To był czas Alvaro Recoby, który miał być drugim Francescolim, grał we Włoszech, a o jego lewej nodze mówiła w pewnym momencie prawie cała Europa. Wszyscy byli zgodni: taki talent zdarza się raz na wiele lat. Diego był gdzieś na uboczu, choć grał lepiej niż dobrze. Ale pomimo to musiał dość długo czekać na pierwsze powołanie do kadry. – Nie mam pojęcia, czemu tak było. Strzelał gola za golem, a dopiero na początku 2002 rok, jak już było wiadomo, że pojedziemy na mundial i kłopoty z klubem miał Daniel Fonseca, to dopiero wtedy Diego dostał powołanie. No, ale wtedy był już graczem MU, więc selekcjoner chyba nie miał wyjścia – ocenia Marcelo Otero, kolega z kadry Urugwaju.
 
9 stycznia 2002 roku świat Urugwajczyka znowu wywrócił się do góry nogami – przeszedł do wielkiego Manchesteru United, a sam sir Alex Ferguson mówił, że to największy talent z Ameryki Południowej, jaki widział. I choć talentu i pracy Urugwajczykowi nie odmawiał nikt, na Old Traford wiodło mu się różnie, przeważnie miał pod górkę. Jednak sama obecność w takim klubie stanowiła poważny argument do tego, żeby być w reprezentacji. I tak na mundialu w 2002 roku, na który Urusi pojechali skazani na porażkę z Francją, Danią i może zwycięstwo z Senegalem, najjaśniejszym punktem ekipy był właśnie Forlán. Strzelił nawet piękną bramkę Senegalowi. 
Wtedy wydawało się, że czeka go w kadrze  świetlana przyszłość. Szybko okazało się, że jest wręcz odwrotnie. Kolejne lata okazały się pasmem rozczarowań – odpadnięcie po fazie grupowej w Copa America 2004, brak awansu na mundial w Niemczech… To był czas wielkiego regresu kadry Urugwaju. – Nie wiem, czemu tak było. W klubie grałem coraz lepiej, zwłaszcza po przeprowadzce do Hiszpanii. A w reprezentacji po prostu nie szło. Nie wiem, czy to kwestia zmiany pokoleniowej czy może czegoś innego – przyznawał w wywiadach napastnik. Jego statystyki w latach 2004-2006 w kadrze również nie imponowały: 23 spotkania i zaledwie 4 bramki.
 
W Urugwaju mówi się, że jak coś nie wychodzi, to trzeba poszukać Oscara Tabareza, on naprawi wszystko. Właśnie tak było z kadrą i formą napastnika wtedy Atletico Madryt. Misja Copa America 2007 zakończyła się sukcesem. Urugwaj dotarł do półfinału, w karnych przegrywając z Brazylią. Niestety, Diego przestrzelił jedną z jedenastek.
- Od początku w niego wierzyłem. W Lidze Mistrzów czy w Primera Division podziwiała go cała Europa. A za grę w kadrze zaczęto krytykować, wymagając od niego nie wiadomo czego. Na szczęście Diego to rozsądny chłopak – tak o podopiecznym wypowiadał się tuż po Copa America Tabarez. Później było już tylko lepiej. Nieśmiertelność w oczach kibiców reprezentacji przyniósł piłkarzom La Celeste mundial, na którym zajęli czwarte miejsce. Diego strzelił 5 bramek, został wybrany najlepszym piłkarzem turnieju. Cały Urugwaj go uwielbiał. Nikt już nie narzekał, nie krytykował.
- Kibice z naszego kraju są specyficzni. Cieszą się, kiedy dobrze gramy w klubach, ale nie bardzo ich to interesuje. To się zmieniło nieco po mundialu w RPA, ale nadal liczy się dla nich tylko reprezentacja – przyznaje Diego Lugano, przyjaciel i kolega z kadry Forlana. Kibicom Urusów nie przeszkadzała nawet słabsza forma napastnika w następnym sezonie – zaledwie 10 bramek w barwach Atletico. Liczyło się tylko jedno – Copa America. Sam zawodnik przyznawał, że jest pod wielkim wrażeniem pracy Tabareza i tego, że w końcu jest moda na piłkarzy z Urugwaju, który ma wiele talentów. – Tabarez jest dla nas jak ojciec. Popatrzcie, co zrobił, jak gramy pod jego kierunkiem. I mamy świetnych młodych zawodników – Cavani, Suárez. Z nimi nie mamy się czego bać. – zapewniał przed turniejem.
 
W tym czasie Diego stał się dla kibiców wyrocznią, dla zawodników przywódcą. Patrzył na niego cały kraj, a on sam musiał zmierzyć się z czymś więcej niż tylko z presją kibiców – z legendą ojca, który wygrał Copa America i legendą Francescoliego, który wygrał dla Urugwaju trzy tytuły Copa America.
 
Wytrzymał. Diego Forlán powiódł kadrę Urugwaju do tryumfu. I choć to był bezsprzecznie turniej Luisa Suáreza, to właśnie napastnik Atletico zdobył w finale dwie bramki.
Późniejsze lata to pasmo klubowych rozczarowań i reprezentacyjnego niedosytu. Wielu fachowców twierdzi zgodnie, że transfer do Interu Mediolan podciął skrzydła Urugwajczykowi. Formę próbował później odbudować w Brazylii, gdzie w barwach Corinthians przez dwa sezony zagrał w 51 spotkaniach, zdobywając 22 bramki. Zwłaszcza ostatni sezon, zakończony 17 trafieniami mógł uchodzić za co najmniej dobry. Jednak sezon 2012-2013 zakończył się wielkim niepowodzeniem, jakim był kolejny turniej Copa America. Tym razem w półfinale silniejsza okazała się Brazylia, sam napastnik zmarnował rzut karny i zaczął usuwać się w cień w kadrze, choć nadal był jej ważnym zawodnikiem w kontekście kwalifikacji do mundialu w Brazylii. Sam turniej okazał się dla niego, jak i całej kadry La Celeste, wielkim rozczarowaniem i sygnałem do pokoleniowej zmiany.
 
Być może właśnie dlatego miesiąc temu ten bez wątpienia wybitny napastnik podjął decyzję o rezygnacji z występów w reprezentacji. Dwanaście lat w kadrze, 112 spotkań i 36 bramek to wynik wspaniały. Ważniejsze jednak jest to, że Diego Forlán przyczynił się do wielkiej transformacji i polepszenia jakości urugwajskiego futbolu. W dużej mierze dzięki niemu kibice przestali żyć legendami, wspomnieniami i cieniem Enzo Franscescoliego. Nie musieli. Mieli Forlana, w sezonie 2009-2010 prawdopodobnie jednego z najlepszych zawodników na świecie, który zdobywał piękne i ważne gole. Nie raz i nie dwa podnosił się z kolan i niezależnie od krytyki, zawsze zostawiał na boisku serce. To dzięki niemu nikt w Montvideo i innych miastach nie płakał po Alvaro Recobie, a dzieci na ulicach wciąż chcą być Cavanim, Suárezem czy właśnie Forlánem. A za gole – czy to na mundialach czy na Copa America – temu wybitnemu napastnikowi dziękują kibice nie tylko z Urugwaju. Poniżej możecie zobaczyć je wszystkie. 

Na koniec zostaje tylko powiedzieć krótko: dzięki, Diego!


ADAM FLAMMA

Więcej na temat: Diego Forlán Urugwaj

Zobacz również

Relacje transferowe na żywo [LINK] Relacje transferowe na żywo [LINK] „Zapomnij”. Jarosław Królewski z jasną deklaracją w sprawie trenera Wisły Kraków „Zapomnij”. Jarosław Królewski z jasną deklaracją w sprawie trenera Wisły Kraków Wojciech Kowalczyk „kąsa” właściciela Rakowa Częstochowa Wojciech Kowalczyk „kąsa” właściciela Rakowa Częstochowa „To oczywiście musiał być on”. Niechciany w Rakowie Częstochowa, bohaterem Górnika Zabrze „To oczywiście musiał być on”. Niechciany w Rakowie Częstochowa, bohaterem Górnika Zabrze 60 milionów euro! FC Barcelona chce zamknąć wielki transfer jeszcze przed EURO 2024 60 milionów euro! FC Barcelona chce zamknąć wielki transfer jeszcze przed EURO 2024 Bernardo Silva chce hitowego transferu Bernardo Silva chce hitowego transferu Xavi rozmawia z nowym klubem Xavi rozmawia z nowym klubem Drużyna Kacpra Kozłowskiego ma... mniej niż zero punktów. Vitesse Arnhem spadło z Eredivisie po ponad 30 latach [OFICJALNIE] Drużyna Kacpra Kozłowskiego ma... mniej niż zero punktów. Vitesse Arnhem spadło z Eredivisie po ponad 30 latach [OFICJALNIE] Ernest Muçi z ładnym golem. Perfekcyjnie przymierzył z dystansu Ernest Muçi z ładnym golem. Perfekcyjnie przymierzył z dystansu

Najnowsze informacje

Ekstra

Ekstra

Nasi autorzy