Przenosiny bramkarza Realu Madryt do Anglii miały być częścią operacji mającej na celu sprowadzenie do klubu ze stolicy Hiszpanii Davida De Gei. Do transakcji ostatecznie nie doszło z powodu opóźnienia związanego z załatwieniem formalności. Kostarykanin przeżył prawdziwą huśtawkę nastroju, bowiem sytuacja była co najmniej dramatyczna i zmieniała się z minuty na minutę - były gracz Levante dopiero o godzinie 17. dowiedział się, że „Królewscy” planują sprzedać go na Old Trafford.
- To był najgorszy dzień w całej mojej sportowej karierze. Byłem z żoną i płakałem, bo okno transferowe zostało zamknięte. Jestem człowiekiem, wszystkie emocje eksplodowały w jednym momencie. Czekałem na lotniku, bez żadnych walizek. Mój kontrakt pojawił się, ale było już za późno. To bardzo skomplikowana sytuacja. Wróciłem do domu i zacząłem płakać - powiedział Navas w wywiadzie dla stacji radiowej „Cadena COPE”.
62-krotny reprezentant swojego kraju nie ma za złe działaczom „Los Blancos”, że ci chcieli oddać go w zamian za innego „portero”. – Gra w Realu była moim marzeniem - podkreśla na każdym kroku 28-latek.
W obecnym sezonie zaliczył już cztery występy w Primera Division, zachowując czyste konto.