Frekwencja w Ekstraklasie coraz lepsza. Czy to zasługa reformy?
2015-09-30 16:07:05; Aktualizacja: 9 lat temuJakie wnioski na temat frekwencji na stadionach Ekstraklasy można wyciągnąć z raportu Ernst & Young "Ekstraklasa Piłkarskiego Biznesu"?
Przygotowany już po raz siódmy dokument zawiera dane biznesowe oraz opisy zespołów występujących w najwyższej polskiej klasie rozgrywkowej pod kątem sportowym, finansowym i marketingowym. To jedyne oficjalne wydawnictwo na temat polskich klubów piłkarskich firmowane przez spółkę Ekstraklasa S.A.
Od wielu lat problemem polskich klubów jest przyciągnięcie fanów na stadion. Piłkarze grają, poza nielicznym wyjątkami, na pięknych, nowoczesnych obiektach, które są wyposażone w liczną ofertę usług gastronomicznych. Powstały sektory rodzinne z atrakcjami dla najmłodszych i loże biznesowe dla zamożniejszych kibiców. Mimo to, władze wielu klubów wciąż marzą o momencie, który za naszą zachodnią granicą zdarza się co weekend."Ausverkauft" - czyli "wyprzedany" jest niemal każdy mecz w Bundeslidze. Popularne
W czym tkwi problem? Na pewno w niskim poziomie sportowym i wysokich, jak na kieszeń przeciętnego kibica, cenach biletów. Choć każdy z nas zgodzi się ze stwierdzeniem przytoczonym przez rzecznika Śląska Wrocław - klubu, gdzie problem frekwencyjny widać najbardziej, to i tak obniżenie cen biletów to najpopularniejszy postulat profrekwencyjny wśród fanów ekstraklasowych zmagań.
@stylewicz14 mój ulubiony argument - zmniejszyć cenę biletu o 50%, to frekwencja wzrośnie o 50%. to tak nie działa.
— Michał Mazur (@MazurMich) wrzesień 24, 2015
Raport EY pokazuje, że miniony sezon pod względem frekwencji był najlepszy od czasu powołania spółki Ekstraklasa S.A. 296 spotkań obejrzało łącznie 2 463 999 widzów. Dobry wynik to jednak efekt wydłużenia rozgrywek o siedem dodatkowych kolejek w ramach reformy ESA 37, a nie zwiększonej mody na polską ligę. Warto też wspomnieć, że obecnie niemal wszystkie kluby mają już w pełni otwarte stadiony. Budowa obiektów przed Euro 2012 była powodem bardzo niskiej frekwencji w sezonie 2009/2010, kiedy to osiągnęła ona poziom około 1 300 000 osób.
Średnia widzów w sezonie 2014/2015 zazwyczaj przewyższała poziom 6000 widzów na mecz. Wyjątkiem były dwie pierwsze kolejki (środek wakacji raczej nie jest odpowiednią porą na zapełnienie stadionów) oraz 18. runda spotkań, rozgrywana w dniach od 5 do 8 grudnia. Słabszą niż zazwyczaj popularnością cieszyła się także kolejka rozgrywana w okresie świąt wielkanocnych.
Włodarze klubów muszą liczyć na łaskawość pogody, ale nadmierne rozciągnięcie rozgrywek jest wielką wadą obecnego systemu. Start ligi w połowie lipca powoduje, że zespoły bardzo wcześnie rozpoczynają przygotowania do sezonu, nie mając jeszcze w pełni skompletowanej kadry. Najgorzej mają rzecz jasna pucharowicze. Ich trenerzy wpadają w pułapkę dokonywania rotacji i wyboru pomiędzy ligą i pucharami. W konsekwencji odpadają z rozgrywek europejskich i tracą punkty w lidze.
Ekstraklasa, wzorując się na kultowym Boxing Day, mogłaby ustalić termin kolejki wielkanocnej w Wielką Sobotę. Zamiast rozkładania jej na kilka dni – sobotnia multiliga o jednej godzinie (w końcu marzec/kwiecień to już czas, kiedy zaczyna krystalizować się ostateczny kształt tabeli) bądź świąteczny wieczór z Legią, Piastem czy Cracovią od 18:00 do 22:15. Byłoby to na rękę także zawodnikom, którzy mogliby spędzić pozostałe świąteczne dni z rodziną. Łatwiej też przyciągnąć kibiców na stadion w sobotę, niż w poświąteczny wtorek o 18:00.
Lech najlepszy nie tylko na boisku
"
Kolejorz” po raz kolejny zgromadził największą liczbę kibiców na trybunach - aż 364362. Legia, tak jak w tabeli, musiała zadowolić się drugą pozycją. Na Łazienkowskiej zameldowało się 315 331 fanów. Lechia, pomimo słabszego wyniku sportowego w stosunku do możliwości kadrowych, przyciągnęła na trybuny blisko 300 000 sympatyków. Bardzo optymistycznie prezentuje się sytuacja w Białymstoku - otwarty niedawno nowoczesny obiekt i bardzo dobre wyniki podopiecznych Michała Probierza sprawiają, że frekwencja na meczach “Jagi” rzadko spada poniżej 15 000 widzów ( średnia w tym sezonie wynosi 15 163 (dane ze strony http://zawisza1946.pl/tabela_frekwencji_odczyt_71.php) co jest drugim, po Lechu wynikiem w Ekstraklasie.Największa frekwencja? Oczywiście na meczach z udziałem Legii i w ostatniej kolejce sezonu. W top 5 najpopularniejszych spotkań minionych rozgrywek pierwsze miejsce zajął co prawda pojedynek Lecha z Wisłą Kraków, ale był to decydujący mecz o mistrzostwo Polski. Warto wyróżnić tutaj trzeci na liście pojedynek Lechii Gdańsk z “Wojskowymi” - osiągnięcie tak dobrej frekwencji było wynikiem akcji sztabu marketingowego “Zielono-Białych” pod tytułem #BijemyRekordFrekwencji.
Na pojedynku Kolejorza z Wisłą ustanowiono rekord frekwencji ostatniej dekady - 41 556. Poprzedni wynosił 40 917 i padł na meczu Śląska Wrocław z Wisłą Kraków w sezonie 2011/2012.
Śląsk w cieniu, ostrzeżenie dla Legii
Statystycznie Śląsk nie odbiega bardzo od reszty ekstraklasowej stawki. Średnia frekwencja w tym sezonie wynosi 8862 widzów. W raporcie możemy przeczytać, że w rozgrywkach 2014/2015 sytuacja z frekwencją uległa polepszeniu:
“Sezon 2014/2015 dla Śląska to dalszy wzrost frekwencji na Stadionie Miejskim we Wrocławiu. Co prawda odsetek zapełnienia obiektu zbudowanego z myślą o Euro 2012 nie przekracza średnio 25%, jednak klub odnotował wzrost frekwencji w porównaniu z sezonem 2013/2014. Znaczący udział mają w tym liczne inicjatywy marketingowe, które mają zachęcić kibiców naprzychodzenie na mecze Śląska, jak „Nie Szukaj Wymówki”.”
Odsetek zapełnienia jednak wciąż nie przekracza 25%, co na arenie o pojemności 40 000 krzesełek jest znacznie bardziej widoczne niż na obiekcie w Łęcznej czy Gliwicach. Odbiór wizualny nie wpływa jednak aż tak znacząco na przychody z dnia meczowego.
Problem mają też w Warszawie. Pomimo świetnego marketingu, w poprzednim sezonie na mecze Legii przychodziło znacznie mniej kibiców niż rok wcześniej. Ktoś powie - zamykanie stadionu przez wojewodę, ale w tym sezonie ta nieprzyjemność spotkała stołeczną drużynę tylko w meczach Ligi Europy. Ponadto, w ubiegłym sezonie obowiązywały wyższe ceny biletów. Czy kibice powoli przestają zadowalać się rodzimą Bundesligą i “pucharem pocieszenia”, oczekując od drużyny awansu do upragnionej Ligi Mistrzów? Ciężko stwierdzić, czy gra w tych rozgrywkach poprawiłaby frekwencję na meczach Ekstraklasy, ale prezes Leśnodorski musi zastanowić się nad tym, jak zatrzymać postępującą tendencję spadkową. Nie można szczycić się tylko tym, że Legia bije rekordy frekwencji, ale tylko na wyjazdach.
Czy w obecnych rozgrywkach frekwencja w Ekstraklasie będzie jeszcze wyższa? Po ostatnich spotkaniach ciężko w to uwierzyć - słaba postawa Lecha odstrasza kibiców od weekendowej wyprawy na Inea Stadion, w Warszawie ciężko mówić o mobilizacji na Termalikę, a liczący każdy grosz Śląsk może nie sprostać wyzwaniu przyciągnięcia tłumów na trybuny tanim kosztem. Cieszy za to wzrost frekwencji na Ruchu - działania marketingowe odwołujące się do śląskości i dawnych sukcesów przyciągają fanów. Szkoda, że “Niebiescy” występują na urokliwym, ale odbiegającym od dzisiejszych standardów obiekcie na Cichej. Gdyby posiadali taką arenę, jaką od roku ma Jagiellonia, jej zapełnienie z pewnością dorównywałoby temu, co możemy dziś oglądać na Podlasiu.
W tekście wykorzystano dane statystyczne z raportu "Ekstraklasa Piłkarskiego Biznesu" autorstwa Ernst & Young.