Boliwijski piłkarz zmarł w trakcie sobotniego meczu, będąc rażonym piorunem. Do wydarzenia doszło w mieście Villazón, niedaleko granicy z Argentyną, o czym poinformowała dziś prokuratura. Ośmiu innych uczestników spotkania zostało rannych, nie podano jednak informacji na temat ich obrażeń i stanu zdrowia.
To drugi taki przypadek w tym roku. W styczniu w identycznych okolicznościach zmarł Fernando Ruiz Díaz. 21-letni Argentyńczyk zmarł na miejscu. Z kolei w 2014 roku o wielkim szczęściu mógł mówić Joao Contreras. Choć media początkowo ogłosiły jego zgon, publikując także nagranie z całego wydarzenia, ostatecznie zawodnik wygrał z naturą.