Niebieski Manchester pokonał (choć ze sporymi problemami) Borussię Mönchengladbach i ostatecznie swoją grupę wygrał. To nic odkrywczego napisać, że United już od dobrych dwóch lat nie jest drużyną klasy światowej, ani, że City ery szejków o ten prestiżowy, utracony przez rywali status się stara. Ale ostatnie mecze, cały sezon w obu Manchesterach może wywołać pewien dysonans…
***
Pamiętacie
tę słynną scenę z Matriksa? Czerwona pigułka, która pokazywała prawdziwy świat,
i niebieska, która dawała życie w radosnej ułudzie? Kolory pasują nam do obu
drużyn i znaczenie poniekąd także. Kibic, który lata temu wybrał czerwoną
pigułkę (a więc United), kibicuje dziś skopanej przez los drużynie, grającej obecnie
usypiający bezemocjonalny futbol i strzelającej średnio nieco ponad jedną
bramkę na mecz (licząc od początku listopada – dokładnie 1,17). Dzięki Bogu,
United ma w bramce Davida De Geę, bo dzięki jego cudom chociaż formacja obronna
"Czerwonych Diabłów" sprawia pozory gry na dobrym poziomie. Po
porażce z Wolfsburgiem grad posypał się na głowy piłkarzy i trenera United.
Wypowiedzi byłych zawodników, legend klubu zioną niespotykanym dziś brakiem
jakiejkolwiek kurtuazji. Scholes mówiący o przeciętniactwie, Schmeichel
rozpędził się jeszcze bardziej, wspominając nawet o szczycie przeciętniactwa…
Czarne chmury zbierające się nad van Gaalem? Ze stron kibiców i ekspertów – jak
najbardziej. Ze strony pracodawców… może być różnie. "The
Independent" pisał niedawno, że Holender powinien się spodziewać
oferty przedłużenia kontraktu. Kto wie, czy to nie najbardziej zasmucająca
wiadomość. Zarząd wydaje się ukontentowany zwycięstwami po 1:0 z drużynami
słabymi i średnimi. Porażki z tymi lepszymi? Ot, można chyba wybaczyć, wszak
drużyna w budowie, van Gaal to fachowiec i tak dalej i tak dalej. Kibice nie
wierzą, zarząd wierzy. Choć słowa Van Gaala na pomeczowej konferencji, tuż po
odpadnięciu Ligi Mistrzów, mogą zwiastować otrzeźwienie, to na ewentualne
skutki i poprawę przyjdzie chyba jeszcze trochę poczekać.
Zupełnie inaczej czuje się teraz ten fan, który kilka lat temu wybrał niebieską
pigułkę (choć patrząc na statystyki dotyczące frekwencji na Etihad Stadium –
niewielu ich…). Fani "The Citizens" kibicują dziś stosunkowo
poukładanej, pełnej gwiazd i gwiazdeczek drużynie. Nonsensem byłoby napisać, że
City kroczą od zwycięstwa do zwycięstwa, a na wiosnę będą królować w LM – nie.
Ostatnio drużyna Pellegriniego przegrywa trochę częściej, przez co w lidze
będzie trudno, a na wiosnę pierwszym celem powinno być dla zespołu przełamanie
klątwy odpadania w 1/8 finału Champions League. Patrząc jednak tylko stylowo,
kadrowo (o tym niżej) i wizerunkowo – różnice między United a City to ostatnio
piekło a niebo. Czerwień a błękit. City, pomimo dwóch porażek z Juventusem,
wygrało grupę a więc na wiosnę w końcu trafi na teoretycznie słabszego rywala.
Błyszczy De Bruyne. Jedynym problem wydaje się kontuzja Kompany’ego - Belg jest
niemalże totemem defensywy, prawie zawsze gwarantem czystego konta, więc gdy
wróci po kontuzji – wszystko powinno wrócić do normy. Dlaczego więc niebieska
pigułka to ułuda? Po tylu latach, argument „drużyna zbudowana na pieniądzach
szejków” wciąż jest aktualny. Tylko ostatniego lata na transfery City wydało
prawie 150 milionów funtów. Po uwzględnieniu dochodu ze sprzedanych piłkarzy –
bilans to wciąż prawie 100 milionów funtów „w plecy”. Dużo i, rzecz jasna, to
nie było pierwsze takie lato.
Na przestrzeni lat to raczej United produkowało świetnych piłkarzy, klub szczyci
się posiadaniem w każdym meczu co najmniej jednego wychowanka w kadrze – sam
Van Gaal daje ostatnio dużo grać młodzikom – Pereira, Lingard, McNair, Varela,
Borthwick-Jackson, Powell… Młodzieży dużo, nadziei wiele, ale póki co – pustka.
Bo kto ma ciągnąć obecne "Czerwone Diabły"? Podstarzali Rooney i
Schweinsteiger? Młodzi-drodzy Depay i Martial? Nie tędy droga. Diabły powinny
chyba czekać, aż ich młodzież „dojrzeje” i liczyć na to, że nowi zawodnicy,
prosto ze szkółki wejdą na „international level”. "The Citizens" póki
co ze szkolenia młodzieży nie słyną, ale… niedługo tradycja wydawania przez
City setek milionów na coraz to nowsze gwiazdki może się zmienić. Włodarze
prosto z błękitnej części Manchesteru inwestują ostatnio mnóstwo pieniędzy w
szkółkę – młodsze roczniki mają w swoich szeregach największe talenty… Za kilka
lat to zacznie procentować i kibicowanie City, niebieska pigułka, nie będzie
już ułudą – "The Citizens" mają szansę mieć drużynę w
większości zbudowaną we własnej akademii i wtedy nie będzie pretensji o
„szejkowe” pieniądze.
Anno
Domini 2015, w United jest źle, nudno i przeciętnie (idąc za głosem samych
legend "Czerwonych Diabłów"!). Starzy wyszli z formy, młodzi są
chimeryczni a Van Gaal utracił gdzieś iskrę. Tak wygląda świat po czerwonej pigułce.
Po niebieskiej można zobaczyć świetny futbol, świetnych piłkarzy, ale
zbudowane na fundamentach, które zawsze wywołują grymas. Przyszłość dla obu
zapowiada się jednak zgoła inaczej – United wydające coraz więcej pieniędzy na
gwiazdy i City coraz mocniej inwestujące w szkółkę i wychowywanie sobie
piłkarzy… A więc – czerwona czy niebieska?
ADAM BOMBA