Urban: Hämäläinen popełnił błąd

31-letni Fin po wygaśnięciu kontraktu z "Kolejorzem" postanowił związać się z warszawskim zespołem. "Wojskowi" zaproponowali mu znacznie wyższe zarobki - 400 tysięcy euro rocznie, wobec 250 tysięcy, na jakie mógł liczyć w Poznaniu. Hämäläinen nie skorzystał z oferty przedłużenia umowy z Lechem, tłumacząc się względami rodzinnymi - jego żona miała naciskać na to, by zamieszkali bliżej ojczyzny.

Kontrowersyjny transfer wzbudził wiele emocji wśród kibiców wielkopolskiej drużyny. Sprawę skomentował także szkoleniowiec Jan Urban.

- W Lechu Poznań miał sytuację komfortową, bo miał status gwiazdy. W Legii musi zacząć od początku, będzie jednym z wielu graczy, którzy o taki status dopiero walczą. Nie wiadomo, czy mu się powiedzie. Grać przeciwko Legii, a grać dla Legii to dwie różne sprawy - stwierdził na wczorajszej konferencji prasowej.

Były trener Legii ma żal do fińskiego zawodnika.

- Wiedzieliśmy, że odejdzie, ale cały czas utrzymywał nas w przekonaniu, że ze względów rodzinnych chce zmienić kraj. I jeżeli mam o coś do niego żal, to o brak szczerości w tej sprawie. Samo przejście do Legii to biznes.

Przejście "Hamy" do największego rywala sprawiło, że w mediach pojawiły się spekulacje na temat możliwych transferów Barry'ego Douglasa i Marcina Kamińskiego. Obaj defensorzy od czerwca będą wolnymi zawodnikami, co może skłonić ich do podjęcia podobnej decyzji. Legia nie ukrywa, że zamierza kontynuować politykę kupowania wyróżniających się graczy z Ekstraklasy, by poza wzmocnieniem swojego składu osłabić konkurentów w walce o tytuł.

Według Urbana, każdy gracz ma prawo do podjęcia najlepszej decyzji o swojej przyszłości.

- Istnieją zasady, które są bliskie kibicom, że nie przechodzi się do największego rywala, ale ich złamanie nie jest przestępstwem, za które przewiduje się kary.