Wisła „kat” Kraków: kolejny Górnik odstrzelony

Wisła „kat” Kraków: kolejny Górnik odstrzelony fot. Transfery.info
Aleksandra Sieczka
Aleksandra Sieczka
Źródło: transfery.info

To już nie jest niemoc. To prawdziwa rozpacz. 547 minut bez strzelonego gola idealnie oddają obraz dramatycznej sytuacji, w jakiej znaleźli się podopieczni Szatałowa. I… sami są sobie winni.

Wisła się nie spieszy, Wisła ma czas…

…Wisła kontroluje spotkanie. Podopieczni Wdowczyka od pierwszych minut dawali jasny sygnał: to my będziemy ustalać reguły gry, to my będziemy prowadzić piłkę. Długo utrzymywali się przy futbolówce, mozolnie konstruowali swój atak pozycyjny, a sam ogląd ich rozegrania był prawdziwą ucztą dla oka. Wiślakom wychodziło niemalże wszystko i mieli na ten mecz ustalony plan. Wszystko rozpoczynało się w obrębie linii obrony, gdzie dochodziło do oceny sytuacji, a następnie decydowano się na moment przyspieszenia, który niejednokrotnie doprowadził  bramkę Prusaka do drżenia. Ogromną rolę odgrywał tutaj Wolski (po jego dwóch dośrodkowaniach było naprawdę groźnie, m.in. w 20. minucie piłka spadła na głowę Ondraska, który wygrał pojedynek z Bogusławskim i tylko interwencja bramkarza ocaliła łęcznian), ale na uwagę zasługiwała gra zespołu jako całość, bowiem tutaj każdy wiedział, co do niego należy. Małecki wychodził z futbolówką – za akcją podążała reszta ekipy.

Tylko… brakowało kropki nad „i”. Chociaż wiślacy świetnie utrzymywali się przy piłce, ich przewaga nie była tylko optyczna (a wręcz przeciwnie, zdobywali teren i ich gra przynosiła wymierne korzyści), a ataki były bardzo szybkie i bardzo konkretne, to futbolówka w żaden sposób nie mogła zatrzepotać w siatce przeciwnika.

Ogromna w tym wszystkim zasługa Prusaka, który w pierwszej części spotkania pokazał, że nie da swojej drużynie przegrać po raz kolejny i skoro atak jego zespołu nie jest w stanie wykrzesać z siebie nic dobrego od 453 minut to… chociaż sam zachowa czyste konto. Wielka przewaga Wisły nie była dla niego wyzwaniem: po prostu robił swoje i pokazywał, że jest jednym z najpewniejszych punktów konfrontacji.

Niewielką cegiełkę do małego sukcesu łęcznian z pierwszej połowy dołożył Bednarek, który odpowiadał za czarną robotę. Naciskał swojego przeciwnika, dobrze spisywał się w odbiorze, fajnie ustawiał się wobec gry rywala i kilkakrotnie starał się wziąć na swoje barki odpowiedzialność za szybsze rozegranie. „Starał się”, bo reszta ekipy nie za bardzo wiedziała o co tak naprawdę mu chodzi. Trudno się dziwić, skoro większość ataków Górnika wyglądała w schematyczny sposób: długo, długo nic – kanion – Śpiączka, Piesio. Siła ognia gospodarzy była zdecydowanie zbyt mała, a przez to ich gra była bardzo czytelna i tak na dobrą sprawę brakowało możliwości rozegrania, jakiegoś zaskoczenia przeciwnika.

„Karna” Wisła

Wydawało się, że łęcznianie są w stanie się postawić. Wszak, w drugą część spotkania weszli znacznie lepiej. Próbowali prostymi środkami zdobywać teren, przenosili ciężar gry pod pole karne Miśkiewicza, ale ich strzelecka niemoc była wręcz porażająca. Nic więc dziwnego, że po kilkuminutowym okresie całkiem niezłej gry, wiślacy wrócili do realizowania założeń taktycznych i… nie trzeba było czekać zbyt długo na efekty.

Przez większą część spotkania utrzymywał się jeden obrazek: „Biała Gwiazda” długo prowadziła grę, szukając luk w obronie przeciwnika i próbowała docisnąć w „tym” jednym momencie zdolnym odwrócić losy spotkania. I chociaż goście usilnie pragnęli wtoczyć futbolówkę do siatki, to za każdym razem czegoś im brakowało. Wciąż świetnie spisywał się Prusak, obrona miała dużo szczęścia, ewentualnie piłka lądowała ponad poprzeczką. Wszystko zmieniło się w 67. minucie.

Wapno. Sędzia długo nie zwleka z decyzją i wskazuje na rzut karny po tym, jak Pruchnik faulował Wolskiego. Sam stały fragment gry należał do mocno dyskusyjnych, bowiem jedyny kontakt jaki zaistniał do kolano w kolano. Arbiter jednak pozostał niewzruszony i ostatecznie „jedenastkę” na pierwszego gola zamienił Popović. Później wszystko potoczyło się lawinowo. Łęcznianie mocno cofnęli się pod własne pole karne, a strata bramki podcięła im skrzydła – zaczęli popełniać coraz więcej indywidualnych błędów, w ich grę wkradła się masa niedokładności, a kłopoty komunikacyjne dały się we znaki. Nie było już „tego czegoś”, tej nadziei na korzystny wynik meczu. Marazm postępował. I…

…sami byli sobie winni, że mecz zakończył się tak, a nie inaczej. Wolski miał masę miejsca na flance, więc wystarczyło przyszarżować do końca i pyknąć futbolówkę na wysokość bramki. Co prawda ostatecznie w siatce umieścił ją Bogusławski, ale Wisła mogła cieszyć się z pewnego prowadzenia. Dzieła zniszczenia dopełnił Ondrasek zamieniając na gola rzut karny za ewidentny faul Prusaka na Bałaszowie. Ukraiński piłkarz dał bardzo dobrą zmianę – wszedł, zabrał się z piłką i niemalże od razu wywalczył „jedenastkę”.

Górnik Łęczna sam jest sobie winien, że mecz zakończył się tak, a nie inaczej. Zresztą, mogło być jeszcze gorzej. Łęcznianie za bardzo się cofnęli i pozwolili Wiśle zagrać to, co tak naprawdę lubi. Nie pomogły niesamowite parady Prusaka, nikt nie zrobił pożytku z dobrej dyspozycji Bednarka i jego podań uruchamiających. Podopieczni Szatałowa (tego samego, który nie wytrzymał ciśnienia i został odesłany na trybuny) nie mają w sobie energii, zapomnieli jak strzela się gole i coraz mocniej pogrążają się w pierwszoligowych czeluściach. Co będzie dalej? 547 minut bez strzelonej bramki nie może napawać optymizmem.  

Zobacz również

Relacje transferowe na żywo [LINK] Relacje transferowe na żywo [LINK] Leicester City dopięło swego! Błyskawiczny powrót do Premier League stał się faktem [OFICJALNIE] Leicester City dopięło swego! Błyskawiczny powrót do Premier League stał się faktem [OFICJALNIE] Albert Rudé nie powstrzymał emocji. Co za reakcja po bramce Wisły Kraków [WIDEO] Albert Rudé nie powstrzymał emocji. Co za reakcja po bramce Wisły Kraków [WIDEO] „Powinni zapakować go w karton z kokardką i wysłać”. Dziennikarz bez ogródek o piłkarzu FC Barcelony „Powinni zapakować go w karton z kokardką i wysłać”. Dziennikarz bez ogródek o piłkarzu FC Barcelony Liverpool wybrał nowego trenera. „Here we go!” Liverpool wybrał nowego trenera. „Here we go!” OFICJALNIE: Bartosz Białkowski odchodzi z klubu OFICJALNIE: Bartosz Białkowski odchodzi z klubu Jan Faberski z bramką dla Ajaksu Amsterdam U-18. Polak pomógł w zwycięstwie z Feyenoordem Rotterdam [WIDEO] Jan Faberski z bramką dla Ajaksu Amsterdam U-18. Polak pomógł w zwycięstwie z Feyenoordem Rotterdam [WIDEO] Dawid Szulczek nie dla tego klubu? „Nie ma żadnych rozmów” Dawid Szulczek nie dla tego klubu? „Nie ma żadnych rozmów” W poprzednim sezonie zdobył ponad 30 bramek, będzie grał w Interze Mediolan. „Here we go!” W poprzednim sezonie zdobył ponad 30 bramek, będzie grał w Interze Mediolan. „Here we go!”

Najnowsze informacje

Ekstra

Ekstra

Nasi autorzy