Tajemniczy Ukrainiec w Gdyni: Iwan Truboczkin

Tajemniczy Ukrainiec w Gdyni: Iwan Truboczkin fot. Transfery.info
Aleksandra Sieczka
Aleksandra Sieczka
Źródło: transfery.info

W plecaku często trzyma jakąś książkę, jego serce bije w rytmie Dynama Kijów, a na boisku zagra tam, gdzie wystawi go trener. 23-latek, o którym świat słyszał tyle co nic, stara się o angaż w Ekstraklasie.

Wielka niewiadoma i niebieskie buty

„Iwan Truboczkin”… wyszukiwarka google nie jest w stanie wypluć konkretnych jakichkolwiek wyników. Ot, kilka słów nakreślających jego sylwetkę: ma 23 lata, jest kapitanem rezerw Dynama, zagrał tyle i tyle meczów. Koniec. Jakby nie istniał. Internet zbywa go krępującym milczeniem i posyła dręczący komunikat o pominięciu kilku pozycji bardzo podobnych do tych, które zostały już wyświetlone. Zresztą, nawet te „kilka słów” sklecono tylko dlatego, że pojawił się na testach w gdyńskiej Arce. Nic dziwnego, że na stronie 90minut.pl pojawiły się już głosy, że równie dobrze można by było ściągnąć kogoś z 5. ligi azerskiej. Dopiero przestawienie się na cyrylicę zmienia cały obraz sytuacji. Diametralnie. Ukrainiec nie jest bowiem ani przemytnikiem, ani świadkiem koronnym, by udawać, że nie widnieje w żadnym rejestrze. A nawet wręcz przeciwnie: w okolicach Kijowa jest całkiem nieźle znany.

Jak każdy, przeciętny chłopak od dziecka kochał piłkę. Taki 7-latek może jednak tylko pomarzyć o kontakcie z wielkim futbolem i 90% przypadków brutalnie zderza się ze ścianą. Nie on. Przez 2 lata, począwszy od 7. roku życia, stawiał pierwsze kroki w szkole podstawowej „Smena-Obolon”i… na tym ta cała historia mogła się zakończyć, ale pewien dzień przesądził o jego karierze. Jeden z trenerów akademii Dynama im. Walerego Łobanowskiego był świadkiem strzelania gola przez Truboczkina i zobaczył, że ten „przeciętny chłopak” ma talent. Niewiele myśląc wziął go pod swoje skrzydła i umożliwił szkolenie pod okiem Walerego Szabelnikowa i Eugeniego Rudakowa.

Niespełna 10-latek otrzymał ogromną szansę od losu i nikt nie stanął mu na przeszkodzie. Oczywiście jego rodzice spoglądali na futbol z pewną dozą rezerwy. „A co jeśli mu się nie uda, a co jeśli to za wysokie progi? – taka obawa pojawia się zawsze” – mówił Truboczkin w wywiadzie opublikowany na fcdynamo.kiev.ua. Ani mama, ani tata nie blokowali mu rozwoju i pozwolili spełniać marzenia. Symboliczne okazały się być nawet pierwsze buty, które otrzymał od mamy. Niebieskie.

Nie od razu jednak został przywiązany do pozycji obrońcy. W szkole często występował jako napastnik, a jeszcze nawet u Szabelnikowa pojawiał się na prawej pomocy. Dopiero, gdy upłynął rok, trenerzy przesunęli go niżej. Do formacji defensywnej. Wszystko przebiegało stopniowo, a cały rozwój można określić jako wyważony i przemyślany. W klubowej akademii panował także zwyczaj, że to szkoleniowiec rozdaje numery. Początkowo Truboczkin z dumą nosił „siedemnastkę”, którą kojarzył ze swoją datą urodzenia (17.03), ale nawet nie zdążył się do niej przyzwyczaić, gdy trener rzucił w jego kierunku koszulkę z numerem 13. Młody chłopak dość długo nie mógł się przyzwyczaić do tej pechowej liczby i chociaż sam nie uznaje się za jakiegoś bardzo przesądnego, to miał pewne opory przed występowaniem z „trzynastką” na plecach. Tą samą, która przylgnęła do niego na długi czas.

Pełne skupienie i jedna myśl w głowie

Truboczkin nie ma większych problemów, żeby odnaleźć się na boisku. Już w Akademii musiał nauczyć się grać na różnych pozycjach, a w młodzieżowych mistrzostwach zdarzało mu się występować nawet na pozycji środkowego pomocnika. „Założenia taktyczne są wszędzie takie same, a i tak ćwiczymy je na treningach, więc nie ma dla mnie różnicy, w którym miejscu w obronie wystawi mnie trener” – mówił w rozmowie, która pojawiła się m.in. na ua-football.com.  Ostatecznie jego ciężka praca się opłaciła i doczekał się debiutu w młodzieżowej drużynie przeciwko Metalurgowi Donieck rozegranym 18.03. Zaledwie dzień po jego urodzinach. Mecz zakończył się zwycięstwem Dynama 2:0, a Truboczkin rozegrał 33 minuty w drugiej części spotkania.

Od tego momentu wiele się nie zmieniło. 23-latek nadal nie boi się gry na różnych pozycjach i nabrał stabilizacji, pewności siebie. Jest zawodnikiem bardzo uniwersalnym i zaangażowanym w wydarzenia boiskowe. Na pozycji stopera koncentruje się nie tylko na działaniach stricte defensywnych, ale także stara się uruchamiać kolegów ustawionych wyżej. Ma całkiem nieźle ułożoną nogę, która umożliwia mu podania otwierające posyłane wprost z linii obrony. Dobrze czyta grę, dostrzega luki w ustawieniu przeciwnika i nie przeraża go wizja rozegrania, w którym sprawdza się w wyższych sektorach boiska.

W jego grze widoczna jest spora powtarzalność: zwykle z obrony nie zabiera się z piłką w sposób bezpośredni, a stara się posłać długie podanie na dobrze ustawionego kolegę/wolne pole (screen z kompilacji użytkownika Max Tkachoff)

Nieco inaczej wyglądają jego poczynania, gdy występują na boku obrony. Wówczas bierze czynny udział w akcjach ofensywnych swojej drużyny przy okazji starając się nie zaniedbywać swoich nominalnych obowiązków. Dobrze wygląda w standardowym przechwycie, choć nadal w tym elemencie pozostaje wiele do poprawki. Często pójście „na raz” kończy się fiaskiem. Tutaj ogromną rolę odgrywa reakcja Truboczkina po stracie. 23-latek nie staje w miejscu, a momentalnie doskakuje do przeciwnika, starając się wygarnąć mu futbolówkę i za wszelką cenę naprawić swój błąd. Podobnie zachowuje się w ofensywie, kiedy nie uda mu się skutecznie wrzucić piłki w pole karne – wówczas również wykazuje się ogromną koncentracją i bacznie śledzi ruch rywala. Poza tym, że Ukrainiec nieźle potrafi utrzymywać się przy futbolówce, gdy wprowadza ją do gry, to jeszcze swobodnie czuje się z rywalem na plecach. Charakterystyczną cechą Truboczkina nie są tylko podania wprowadzające, a także interwencje: celem odebrania piłki niekoniecznie wdaje się w pojedynek bark w bark, a najpierw stara się wykorzystać swoją szybkość i wyskoczyć przed przeciwnika.

Jego stabilna gra i zdolności przywódcze nie przeszły bez echa Truboczkin od sezonu 2011/12, gdy wystąpił w 26 meczach stał się podstawowym graczem drugiej drużyny Dynama. Praktycznie co roku nie schodził poniżej pułapu 17 spotkań/sezon. W sezonie 2014/15 pojawił się już w 27 spotkaniach (2 kluczowe podania), a miniony sezon zakończył z 24 konfrontacjami na koncie. Mimo regularnej gry i opaski kapitańskiej do lutego minionego roku tylko dwa razy znalazł się w kadrze pierwszego zespołu – raz w meczu pucharowym z Krzemieńczukiem, drugi z Wołyniem. Wszystko za sprawą kontuzji Szowkowskiego. Truboczkin pocieszał się faktem, że samo miejsce w meczowej „18” to już spora nobilitacja, ale ostatecznie nie doczekał się debiutu.

„Lot nad kukułczym gniazdem” i wszechstronny rozwój

Do 23-latka nie można jednak dokleić łatki „stereotypowego piłkarza”. W plecaku obok korków i treningowej koszulki często przewracają się nie tylko słuchawki, ale i… książki. Truboczkin przez długi czasu nie mógł przekonać się do e-booków z prostej przyczyny: po prostu lubił czuć kartki pod palcami. Dopiero całkiem niedawno zdecydował się zgrać kilka powieści na swój telefon, gdyż było mu po prostu łatwiej odpalić pdfa podczas, np. 10-15 minutowej przerwy między badaniami.  Ukrainiec wspomina, że szczególnie przypadły mu do gustu chociażby „Lot nad kukułczym gniazdem”, „Kwiaty dla Algernona” i „Posłaniec”, co już samo w sobie jest dużym zaskoczeniem, bowiem są to pozycje wymagające sporej koncentracji na zawiłych kwestiach psychologicznych (no, może poza tą drugą powieścią) poruszanych na pożółkłych stronicach.

To jednak nie wszystko. Truboczkin jest zdania, że nawet piłkarz powinien rozwijać się w wielu dziedzinach, dlatego też studiował online na Kijowskim Narodowym Uniwersytecie Ekonomicznym im. Wadyma Hetmana oraz Narodowym Uniwersytecie Wychowania Fizycznego. W wolnym czasie nie stara się na siłę odciąć od futbolu, a wręcz przeciwnie – usiłuje nadal być mocno skoncentrowanym na tym, co robi. Dlatego wtedy hobbystycznie gra ze znajomymi w piłkę nożną, biega i chodzi na siłownię. A gdy pojawia się chwila oddechu… sympatyzuje z Barceloną i Borussią Dortmund. Dojrzewał również kibicowsko, bo gdy był młodszy fascynował go nie tylko Zinedine Zidane, którego podziwiał za styl gry, ale przede wszystkim Del Piero i jego Juventus.

Pomijając wszelkie związki z europejską piłką, Truboczkin jest silnie przywiązany do swojej obecnej ekipy. Jak sam wspomniał: „Dynamo to mój klub, Kijów moje miasto”, czyli praktycznie całe jego życie. Zwraca również uwagę na kibiców, bowiem kiedy zaczynał swoją przygodę z piłką na mecze z jego udziałem przychodziła zaledwie garstka ludzi. To uległo zmianie i dodało skrzydeł Ukraińcowi, dla którego gra z herbem Dynama to prawdziwy zaszczyt. Nic więc dziwnego, że w kategorii „najlepszego meczu” swojej ekipy ośmielił się wymienić ten, w którym… akurat nie grał. To wszystko z uwagi na zwycięstwo 6:0 w konfrontacji z Tawriją – Truboczkin wspomniał, że chociaż nie był bezpośrednio na boisku, to tak samo odczuwał to wszystko, co się na nim dzieje i nie omieszkał ocenić strategii swojej ekipy, zwracając szczególną uwagę na wytwarzanie się dużych przestrzeni, które wykorzystywali do zawiązania ataku. Zresztą, trzeba przyznać, że w wywiadach pomeczowych, Ukrainiec bardzo często koncentruje się na kwestiach taktycznych: w rozmowie dla fcdynamo.kiev.ua zdarzyło mu się nawet wspomnieć, że w Dynamie zawodnicy dorastają, stają się silniejsi i bardziej ogarnięci pod względem właśnie taktycznym.

Truboczkin jest jednym z wielu zawodników, którzy zostali wypatrzeni przez skautów specjalizujących się we wschodniej części Europy. Jednym z wielu, o których wie się naprawdę niewiele i którzy jeszcze tak naprawdę nic takiego nie osiągnęli. Z drugiej strony jednak, ukraińskie media skoncentrowane wokół klubu wymieniają go w kategorii wielkiego talentu. Przyciąga uwagę nie tyle swoim prowadzeniem piłki, a przede wszystkim ogromnym zaangażowaniem i wyczuciem w ocenie sytuacji. Decyduje się na odważne, dalekie podania, które niekoniecznie mają szansę dotrzeć do kolegi z drużyny, ale jeśli już się to uda, zawiązanie akcji zasługuje na wielką pochwałę. Najbliższe dni będą kluczowe i dopiero wówczas okaże się, czy tajemniczy 23-latek z książką w plecaku zagrzeje na dłużej miejsce w Gdyni, czy wróci walczyć o angaż w pierwszej drużynie Dynama.

źródła: www.ua-football.com, www.fcdynamokiev.ua, www.dynamomania.com, www.news.meta.ua, www.dynamo.kiev.ua.

Zobacz również

Relacje transferowe na żywo [LINK] Relacje transferowe na żywo [LINK] Pavol Staňo zachwycony graczem Górnika Zabrze. „Może być wart kilkanaście milionów euro” Pavol Staňo zachwycony graczem Górnika Zabrze. „Może być wart kilkanaście milionów euro” Transfery - Relacja na żywo [19/04/2024] Transfery - Relacja na żywo [19/04/2024] Nie tylko Dawid Szulczek. Jeszcze jedno głośne rozstanie z Wartą Poznań? Nie tylko Dawid Szulczek. Jeszcze jedno głośne rozstanie z Wartą Poznań? Arsenal szykuje letnią ofensywę transferową. Dwie gwiazdy Premier League na radarach Arsenal szykuje letnią ofensywę transferową. Dwie gwiazdy Premier League na radarach Rozłam w szatni FC Barcelony?! Poszło o tę wypowiedź Rozłam w szatni FC Barcelony?! Poszło o tę wypowiedź ŁKS Łódź zdecydował w sprawie trenera. Wiemy, kto poprowadzi drużynę w przyszłym sezonie ŁKS Łódź zdecydował w sprawie trenera. Wiemy, kto poprowadzi drużynę w przyszłym sezonie Jednak nici z zaskakującego transferu?! Kłopoty Rakowa Częstochowa Jednak nici z zaskakującego transferu?! Kłopoty Rakowa Częstochowa Emiliano Martínez otrzymał drugą żółtą kartkę i pozostał na boisku. Wyjaśniamy dlaczego Emiliano Martínez otrzymał drugą żółtą kartkę i pozostał na boisku. Wyjaśniamy dlaczego

Najnowsze informacje

Ekstra

Ekstra

Nasi autorzy