Ciężko stwierdzić kto był pierwszy,
ale to w zasadzie nieistotne. Już kilka dni temu informowaliśmy o
świetnym pomyśle występującego w MLS Vancouver Whitecaps, które
ogłosiło swoje transfery poprzez parodię Pokemon Go. I tak, David
Edgar oraz Marcel de Jong zostali schwytani na filmiku w pokeballe.
Patrząc na liczbę interakcji ze strony kibiców z całego świata -
marketingowy strzał w dziesiątkę.
Nową aplikację mobilną
od Nintendo postanowiły wykorzystać również kluby z Europy. W
pobliżu stadionów Benfiki Lizbona, Borussii Monchengladbach oraz
Manchesteru City powstały siłownie, w których można trenować
swoje pokemony oraz walczyć z innymi graczami. Kluby oczywiście
gorąco zachęcają kibiców do ich odwiedzania.
Nie próżnują też zawodnicy. Legendarny niemiecki bramkarz Olivier Kahn próbował przekonać na Twitterze, że do łapania wirtualnych stworków wcale nie są potrzebne pokeballe. Zdjęcia z Pikachu dodawali już Antoine Griezmann i Lukas Podolski, swoją kolekcją pokemonów szerszemu gronu pochwalił się Andros Townsend, a zdjęcie szukających kolejne stworki kolegów z Borussii Dortmund wstawił Marcel Schmelzer.
W pewnym momencie u bukmachera Paddy
Power można było nawet obstawiać, który z piłkarzy zostanie jako
pierwszy przyłapany na zbieraniu pokemonów. Oczywiście nie brakuje
też prześmiewczych filmików. W Pokemon Go „grają” już,
łapiący kolejnych zawodników, Jose Mourinho i Arsene Wenger.
Wartość rynkowa firmy Nintendo od momentu premiery Pokemon Go wzrosła już podobno o kilkanaście miliardów dolarów. Nie ma co ukrywać, na pokemonach można teraz bardzo dużo ugrać, więc nie zdziwią nas kolejne akcje marketingowe z Pikachu i całą resztą w roli głównej na piłkarskich stadionach. Może któryś z zawodników zostanie przyłapany na graniu podczas meczu?