3574. Dokładnie tylu kibiców oglądało
mecz rozgrywany na Arenie Lublin. Napisać, że liczba widzów nie
powaliła na kolana to nic nie napisać. Więcej fanów przychodziło
na większość spotkań Górnika, które w poprzednim sezonie były
rozgrywane na stadionie w Łęcznej. Najbardziej zagorzali kibice w
poniedziałek zjawili się w Lublinie, ale ich plan nie zakładał
dopingu swoich pupili. A przynajmniej nie z trybun. Już w trakcie
spotkania spod stadionowych bram można było usłyszeć m.in.
„Kapelko! Co? Ty zdrajco!”. Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem
udało im się też całkowicie sparaliżować kasy, zasypując
sprzedawców groszówkami. Podobno przyłączyli się do nich fani Motoru Lublin, którzy również nie widzą zespołu z Łęcznej
grającego na ich stadionie.
Wszyscy są zgodni: „Górnik
tylko w Łęcznej”.
Przenosiny Górnika na stadion w
Lublinie oczywiście nie są jakąś głupią zachcianką działaczy.
Jak to często bywa, wszystkiemu winne są finanse, a raczej ich
brak. Wsparcie dla klubu z Lubelszczyzny zmniejszyła kopalnia
Bogdanka, a gra na Arenie Lublin ma przyciągnąć nowych sponsorów.
Kolejnym argumentem była decyzja PZPN, który nie dopuścił do
użytku stadionu w Łęcznej.
Po kolei. Na ostatnim spotkaniu
z kibicami prezes Kapelko wraz z przewodniczącym rady nadzorczej, Dariuszem Batyrą wyliczali, że klub
otrzymuje pięć milionów złotych od kopalni (chociaż podobno
teraz jest to mniejsza kwota), pięć z Ekstraklasy i tyle samo
brakuje mu, żeby dalej spokojnie utrzymywać się na ekstraklasowej
powierzchni. Dodali również, że za grę na Arenie Górnik nie
otrzyma pieniędzy od miasta Lublin, bo i takie informacje się
pojawiały. Sama zapowiedź przenosin do Lublina miała z kolei od
razu spotkać się z zainteresowaniem nowych inwestorów.
Działacze
nie wzięli jednak pod uwagę tego, że zachowanie kibiców może ich
skutecznie odstraszyć. Bo czy jakakolwiek firma będzie
zainteresowana wykładaniem pieniędzy na zespół, który co prawda
występuje na nowoczesnym stadionie, ale nie potrafi go choć w
połowie zapełnić? Sami widzieliście, w jakiej atmosferze
rozgrywany był poniedziałkowy mecz. Piknik, totalny piknik. Liczba
widzów na trybunach była naprawdę zawstydzająca. Nie pomogło
nawet obniżenie cen biletów. Wydaje się, że następnych kolejkach
frekwencja może być jeszcze gorsza. Lechia to jednak jeden z
najbardziej atrakcyjnych ligowych rywali.
Idealnym
rozwiązaniem dla działaczy byłoby podanie sobie ręki z kibicami.
W tym momencie nie jest to jednak możliwe. Fani nie chcą słyszeć
o grze swojej drużyny w Lublinie. Z perspektywy kibica naprawdę
trudno im się dziwić. Piłka to biznes, jasna sprawa. Ale dla
prawdziwych fanów ważnych jest jeszcze kilka innych wartości, o
których działacze często zapominają. Choćby tradycja. Górnik,
który i tak przeszedł już masę zawirowań jest klubem z Łęcznej
i to w niej powinien grać. Dla wielu łęcznian mecze Bonina i
spółki były w zasadzie jedyną rozrywką. I ktoś im tę rozrywkę
zabrał. Przeniósł w inne miejsce.
Jeśli działacze nie są w stanie utrzymać w Ekstraklasie Górnika grającego w Łęcznej, klub w ogóle nie powinien w niej występować. Przeniesienie spotkań do Lublina, o ile w ogóle da jakiekolwiek korzyści, wydaje się ratowaniem go na siłę. Piłka nożna jest dla kibiców, a tymczasem oni w ogóle tego nie chcą. Wolą zespół w niższej lidze, ale grający na własnej ziemi. Wyobrażacie sobie polską kadrę rozgrywającą domowe mecze w jakimś innym kraju?