WYGRYŹĆ RUMUNA
-
Ciprian Tatarusanu to bardzo znany i doświadczony bramkarz. Chcę
się rozwijać u jego boku, ale nie przychodzę do Fiorentiny, żeby
być numerem dwa lub trzy. Dam z siebie wszystko i będę chciał
przekonać trenera, że zasługuję na regularną grę - przyznał
Drągowski zaraz po podpisaniu umowy z klubem z Florencji. Odważna
deklaracja, ale innej ze strony byłego bramkarza Jagiellonii
Białystok się nie spodziewaliśmy.
Swego czasu mówiło się
o odejściu Tatarusanu z Fiorentiny, ale w tym momencie nic nie
wskazuje na to, że Rumun opuści Florencję. Mającego prawie dwa
metry wzrostu Rumuna ciężko zaliczać do ścisłego europejskiego
topu, ale to bardzo solidny golkiper, który ma mocną pozycję w
drużynie. W Fiorentinie jest od dwóch sezonów. W pierwszym
przegrywał jeszcze rywalizację z Neto, ale po odejściu
Brazylijczyka do Juventusu Turyn, zaczął bronić od deski do deski.
W poprzednich rozgrywkach opuścił raptem jedno ligowe spotkanie.
Bilans? 37 spotkań - 39 straconych goli - 15 czystych kont. Lepszy
pod tym względem był tylko Gianluigi Buffon. Nie ma co ukrywać, na
początku może być bardzo ciężko wygryźć go ze składu.
Inni
bramkarze? Luca Lezzerini ma 21 lat. To właśnie on w zeszłym
sezonie zastąpił w Serie A Tatarusanu, notując w sumie 109 minut.
I póki co, były to jego jedyne występy na najwyższym szczeblu w
karierze. To spory talent, ale prawdopodobnie jeszcze większym jest
Giacomo Satalino, który dopiero kilka miesięcy temu podpisał swój
pierwszy profesjonalny kontrakt. 17-latka od jakiegoś czasu bacznie
obserwują m.in. Arsenal Londyn i oba kluby z Manchesteru.
W
poprzednim sezonie w kadrze „Violi” był jeszcze 25-letni Luigi
Sepe, ale nie rozegrał on ani jednego spotkania i wrócił do
Napoli, skąd był wypożyczony.
Dla Drągowskiego
najważniejsza jest regularna gra. Fiorentina nie kupiła go z myślą
o natychmiastowym wygryzieniu Tatarusanu, ale dla niego samego
najlepiej będzie, jeśli zacznie grać w ciągu najbliższych kilku
miesięcy. Nie jest to niemożliwe. Na razie zaczęło się pechowo,
bo w połowie miesiąca Polak złapał kontuzję.
WYBIĆ SIĘ SPOŚRÓD TŁUMU
Drągowski podpisał z Fiorentiną pięcioletni kontrakt, podobnie jak Linetty z Sampdorią. To w ogóle dość podobne transfery. Były pomocnik Lecha oczywiście jest od Drągowskiego trochę starszy, ale w Genui też nikt nie oczekuje, że z miejsca zostanie gwiazdą drużyny. Siłą rzeczy, Linetty będzie miał więcej rywali do gry. Nie wiadomo jeszcze, jaki dokładnie plan ma na niego nowy trener zespołu, Marco Giampaolo, ale w środku pola naprawdę ma w kim wybierać.
Niekwestionowaną gwiazdą jest
25-letni Roberto Soriano. Urodzony w Niemczech ośmiokrotny
reprezentant Włoch w poprzednim sezonie praktycznie nie schodził z
murawy. W 37 ligowych spotkaniach zanotował osiem goli i trzy
asysty. Obecnie wycenia się go na około 14 milionów euro. Obok
niego w poprzednich rozgrywkach najczęściej występował rok
młodszy i mający zdecydowanie bardziej defensywne inklinacje
Fernando. Brazylijczyka w Genui jednak już nie ma. Spartak Moskwa
wyłożył za niego ponad 12 milionów europejskiej waluty. Oprócz
niego Sampdorię opuścili też m.in. uwielbiający grać do przodu
Joaquin Correa (Sevilla zapłaciła za niego 13 milionów) oraz Nenad
Krsticić.
Oczywiście są jeszcze inni. 30 spotkań w lidze w zeszłym sezonie rozegrał 32-letni Edgar Barreto, który ma na swoim koncie 61 występów w reprezentacji Paragwaju. A przynajmniej 10 meczów w Serie A zanotowali też 21-letni Słowak David Ivan oraz znany z występów w Interze Mediolan, Ricky Alvarez. Carlos Carbonero i Lazaros Christodulopulos do Sampdorii byli tylko wypożyczeni i wrócili już odpowiednio do urugwajskiego Fenix oraz Hellas Verona.
Wspomnieć trzeba również o 24-letnim Jacopo Sali, który latem za pięć milionów został definitywnie wykupiony z Hellas (w przeszłości występował w młodzieżowej reprezentacji Włoch) oraz kupionym z Atalanty Bergamo Luce Cigarinim. To szalenie doświadczony zawodnik, w sumie uzbierał już ponad 270 występów w Serie A. Jeszcze bardziej doświadczony jest Angelo Palombo. Kapitan i prawdziwa legenda Sampdorii na boisku odgrywa jednak coraz mniejszą rolę.
Dodając do tego kilku zawodników,
którzy latem trafili do Genui na zasadzie wypożyczenia można
stwierdzić jedno - jest ciasno. Pamiętajmy jednak, że spora część
z nich może grać na kilku pozycjach.
Trener Giampaolo w
zeszłym sezonie prowadził Empoli, gdzie regularnie stawiał na
Łukasza Skorupskiego i Piotra Zielińskiego. Wiadomo, że
szkoleniowiec nie da Linettemu miejsca w składzie po zerknięciu w
dowód osobisty, ale to może być jakiś plusik.
ROZKOCHAĆ W SOBIE FANATYKÓW
O ile Drągowski z Linettym będą mieć sporo czasu na aklimatyzację i raczej nikt nie będzie miał do nich pretensji, jeśli nie zaczną błyszczeć od razu, to na Miliku ciąży ogromna presja. „Tu nie ma się co aklimatyzować, tu trzeba strzelać” - mniej więcej coś takiego czeka naszego napastnika.
Milik jest tylko rok starszy od Linettego, ale nawet nie wypada porównywać ich pozycji na europejskim rynku. Były zawodnik Górnika Zabrze szerszej publiczności znany jest już od dłuższego czasu i po dobrym sezonie w Ajaksie Amsterdam nie przechodzi do Włoch jako młody, zdolny i perspektywiczny. To znaczy też, ale idzie tam przede wszystkim jako gwiazda, która z miejsca ma zacząć trafiać do siatki. Wyznacznikiem oczekiwań niech będą pieniądze, jakie ma wyłożyć (wyłożyło?) za niego Napoli. Są dziesięć razy większe niż za pozostałą dwójkę.
Polak ma zastąpić w Neapolu Gonzalo
Higuaina, do niedawna boga porównywanego z Diego Maradoną, a
obecnie największego zdrajcę i sprzedawczyka. O tym wie każdy.
Strzelając w poprzednim sezonie 36 goli w lidze Argentyńczyk
zadziwił chyba samego siebie. Trener Maurizio Sarri, który uwielbia
grać systemem 4-3-3 ustawiał obok niego Jose
Callejona i Lorenzo Insigne. Pierwszy, wychowanek Realu, zdobył w
Serie A siedem bramek, do których dorzucił dziesięć asyst.
Wychowany w Neapolu Insigne liczby miał jeszcze lepsze, bo notując
tyle samo asyst, dwunastokrotnie trafiał do siatki. Oczywiście jest
jeszcze Dries Mertens, ale wszystko wskazuje na to, że Milik wejdzie
w miejsce Higuaina i będzie grał obok wymienionej wcześniej
dwójki.
W tym momencie jedynym typowym środkowym napastnikiem, z którym musi rywalizować Polak jest Manolo Gabbiadini. 23-latek trafił do Neapolu poprzedniej zimy z Sampdorii. Sześciokrotny reprezentant Włoch w zeszłym sezonie zanotował pięć ligowych trafień. Nie zapominajmy jednak, że Aurelio De Laurentiis ma do wydania sporo pieniędzy z transferu Higuaina. Prezydent Napoli cały czas chce kupić Mauro Icardiego, a lista jest trochę dłuższa.
Tak czy siak, wydaje się, że to
głównie pojawiająca się z każdej strony presja, a nie rywale do
gry, może być dla Milika największym problemem. Neapol to miasto
skrajności. Jeśli Polak błyskawicznie nie rozkocha w sobie
szalonych fanów Napoli, w mgnieniu oka może zostać spisany na
straty.