Wzięliśmy
pod uwagę graczy, którzy nigdy wcześniej nie występowali w
Ekstraklasie. Lista uszczupliła się więc choćby o Siergieja
Kriwca czy Miroslava Radovicia.
Dani Abalo (Korona Kielce)
Skrzydłowy, który może również grać w ataku. 28-latek wychował się w Celcie Vigo i rozegrał w jej barwach w sumie ponad 150 spotkań. Ostatnie dwa sezony to występy w Lidze Mistrzów z Ludogorcem Razgrad, Sivassporze oraz hiszpańskim drugoligowcu, Deportivo Alavés. Szczególnie imponować mogą jego liczby z Bułgarii, gdzie przez dwa sezony zanotował 21 goli i 15 asyst.
Dmytro Chomczenowski (Jagiellonia Białystok)
Zeszłosezonowa
przygoda Ukraińca w hiszpańskiej w Ponferradinie była dla niego
pierwszą poza ojczyzną. W Hiszpanii zbyt dużo jednak nie pograł.
Wcześniej w Zorii Ługańsk udowodnił jednak, że potrafi nieźle
zakręcić na skrzydle. W Białymstoku z meczu na mecz się rozkręca.
Ostatnim występem z Łęczną zasłużył nawet na naszego „Plusa
kolejki”.
Mario
Engels (Śląsk Wrocław)
Pierwszy
Niemiec w historii Śląska. Wychował się FC Köln, ale nie udało
mu się tam przebić do pierwszego składu. Regularnie grywał tylko
w rezerwach. Dwa ostatnie sezony spędził z kolei w FSV
Frankfurt, z którym ostatnio spadł do trzeciej ligi. Zdecydowanie
lepsze - zarówno dla niego samego, jak i całego zespołu - były
rozgrywki 2014/2015. Uniwersalny pomocnik zakończył je z dwoma
bramkami i siedmioma asystami.
Diego
Ferraresso (Cracovia)
Urodzony w São Paulo Brazylijczyk
w wieku kilkunastu lat został zawodnikiem Liteksu Łowecz. Potem
grał jeszcze w Łokomitiwie Płowdiw i Sławiji Sofia. W obu
przypadkach występował od deski do deski. To właśnie w Bułgarii
został przemianowany z pomocnika w lewego obrońcę. Kopiącego
prawą nogą - trzeba dodać. Na razie złapał uraz w spotkaniu z
Ruchem Chorzów. Pierwszym, w którym wyszedł na boisko w
podstawowej jedenastce.
Guilherme (Bruk-Bet Termalica)
W Niecieczy próbują zrobić
chyba drugą Legię, bo niedawno sprowadzili też Nikolicia, z
którego już jednak zrezygnowano. Guilherme z Bruk-Betu ma za
sobą wiele lat gry w Rumunii. 26-letni brazylijski lewy obrońca
rozegrał w sumie blisko 130 spotkań w barwach Petrolul i Steauy
Bukareszt. Z tą drugą sięgnął po kilka tytułów, m.in. po
mistrzostwo kraju. Od zimy był jednak bez klubu.
Javi
Hernández (Górnik Łęczna)
27-letni
hiszpański skrzydłowy bądź napastnik piłkarskie szlify zbierał
w Realu Madryt. Na pierwszy zespół „Królewskich” był
jednak za słaby i tak grał potem w Salamance, Ourense i Burgos.
Ostatni sezon był dla niego bodaj najlepszy w całej karierze.
Zanotował cztery ligowe bramki i sześć asyst w barwach
Timisoary.
Waleri Kazaiszwili (Legia Warszawa)
Legijna
bomba z ostatniego dnia okienka. 23-latek od dawna uchodzi za jeden z
największych gruzińskich talentów. 15 występów i trzy bramki w
reprezentacji Gruzji. Do tego w sumie 25 trafień i 10 asyst w
barwach Vitesse Arnhem w Eredivisie. Ofensywny pomocnik, który - jak
sam podkreśla - zawsze marzył o grze w Lidze Mistrzów, został
wypożyczony na rok.
Steeven Langil (Legia
Warszawa)
Czterokrotny
reprezentant Martyniki w spotkaniach Ekstraklasy i eliminacjach
Champions League udowodnił już, że potrafi szybko biegać. Liczymy
jednak na to, że robiące sporo szumu rajdy przekują się również
na liczby. Poprzedni sezon 28-latek, który wcześniej grał m.in. w
Auxerre czy Caen, zakończył z sześcioma bramkami i taką samą
liczbą asyst dla Beveren.
Thibault Moulin (Legia
Warszawa)
Do niedawna Francuz dawał Beveren chyba jeszcze więcej niż Langil. W
tym sezonie, w barwach Legii zanotował już trzy asysty w lidze, a jedną
dorzucił w pierwszym spotkaniu ze Zrinjskim Mostar. Pod tym względem
może nie wygląda źle, ale w Warszawie na pewno spodziewają się
po nim o wiele więcej. Momentami widać jednak sporą jakość.
Vadis
Odjidja-Ofoe (Legia Warszawa)
Jeszcze jeden autorski
pomysł Besnika Hasiego. Też słabo zaczął, ale cały czas liczymy
na to, że pokaże, na co go stać. Na pewno nie zapomniał jak się
gra, a przecież przed przenosinami do Norwich błyszczał w Brügge.
Problemy ze zdrowiem swoje zrobiły, ale Belg cały czas może stać
się jedną z największych, o ile nie największą gwiazdą
Ekstraklasy.
Miguel
Palanca (Korona Kielce)
Drugi
Hiszpan w Koronie. 28-latek ma na koncie cztery występy w Primera
Division. Trzy w koszulce Realu Madryt, w którym zadebiutował
na Camp Nou. Potem było trochę gorzej, co nie zmienia jednak faktu,
że Palanca przez lata regularnie występował na hiszpańskim drugim
szczeblu w Elche i Numancii. Zagraniczną przygodę rozpoczął od
australijskiego Adelaide United. W Ekstraklasie wchodzi na razie z
ławki. Chociaż i tak udało się mu już ukłuć w meczu z Lechem.
Joan Román (Śląsk Wrocław)
Swego
czasu ponad milion euro zapłacił za niego Manchester City. Później
za trochę mniej trafił do Barcelony. Trzy lata temu zagrał z nią
zresztą przeciwko Lechii Gdańsk. W Katalonii występował jednak
tylko w rezerwach, a w Primera Division udało mu się zadebiutować
dopiero na wypożyczeniu w Villarrealu. W ostatnim czasie 23-latek
próbował podbić Portugalię. Z Bragi został wypożyczony na rok.
Sito Riera (Śląsk Wrocław)
Brat
Alberta, który zrobił nieco większą karierę. On też próbował
swoich sił w Barcelonie i podobnie jak kolega wyżej, kariery w niej
nie zrobił. Jeszcze przez grę w rezerwach Espanyolu, 29-latek
postanowił spróbować swoich sił za granicą. I tak występował
kolejno w Panthrakikósie, Panióniosie, Czornomorću Odessa i
Kajracie Ałmaty.
Simeon
Sławczew (Lechia Gdańsk)
Jeszcze
nie tak dawno wydawało się, że trafi do Legii, ale ostatecznie
wylądował w Gdańsku. Dla 22-letniego środkowego pomocnika to już
trzecie wypożyczenie ze Sportingu Lizbona, w którym jak na
razie nie udało mu się przebić. W poprzednim sezonie występował
w Apollonie Limassol. Rozegrał 19 spotkań.