Jagiellonia przyjechała do Kielc bronić pozycji lidera LOTTO Ekstraklasy. Podopiecznych Michała Probierza czekało jednak bardzo trudne zadanie, ponieważ ich przeciwnikiem była niepokonana do tej pory przed własną publicznością Korona.
I od początku spotkania było widać, że gospodarze nie zamierzają tanio sprzedać skóry. Zawodnicy Tomasza Wilmana, co prawda nie przeważali w środku pola, ale jako pierwsi zaczęli konstruować groźne akcje pod bramką Jagiellonii. Kielczanom brakowało jednak dobre ostatniego podania. Na ich szczęście z pomocą przyszedł im Marian Kelemen, który w dość prostej sytuacji nie zdołał złapać futbolówki. Błąd golkipera gości wykorzystał Migeul Palanca i wyprowadził Koronę na prowadzenie.
Ekipa z Białegostoku po stracie gola starała się jeszcze przed przerwą doprowadzić do wyrównania, ale długimi fragmentami nie miała pomysłu na sforsowanie obrony gospodarzy. Z kolei ci mieli bardzo dobrą okazję do zdobycia drugiego gola. Po skutecznym dryblingu Kena Kallaste piłkę otrzymał Palanca. Hiszpan dograł ją jeszcze do Mateusza Możdżenia, a ten huknął z dystansu w poprzeczkę.
Ta niewykorzystana sytuacja mogła zemścić się na Koronie tuż przed przerwą. Po dośrodkowaniu z bocznego sektora kapitalnie w powietrze wyskoczył Iavn Runje, ale i on trafił tylko w poprzeczkę.
Drugą część meczu w obiecującym stylu rozpoczęły oba zespoły, ale bez spodziewanych efektów w postaci bramek. Potem coraz bardziej do głosu zaczęli dochodzić gracze Jagiellonii, którzy coraz bardziej naciskali na defensywę kielczan. Powinno to przynieść spodziewany efekt w postaci bramki wyrównującej i pewnie by tak się stało, gdyby nie osoba Macieja Gostomskiego. Golkiper kielczan najpierw obronił uderzenie Jacka Góralskiego z dystansu, a potem zdołał się jeszcze zebrać do skutecznej interwencji przy dobitce Piotra Tomasika.
Ekipa z Białegostoku nie zraziła się niewykorzystaną okazją i dalej szukała swojej szansy, a ta przyszła bardzo szybko. W 68. minucie po dośrodkowaniu Tomasika na listę strzelców wpisał się Przemysław Frankowski, który wykorzystał chwilę rozkojarzenia Jacka Kiełba.
Jagiellonia doprowadzając do wyrównania poczuła słabość rywala i przy kolejnej dobrej okazji objęła prowadzenie. Tym razem bramkę po wrzutce Tomasika z rzutu rożnego strzelił Ivan Runje.
Podopieczni Michała Probierza po objęciu prowadzenia zwolnili tempo. Ten fakt starała się wykorzystać Korona, ale grała kompletnie bez pomysłu i nie zdołał obronić twierdzy Kielce. Z kolei drużyna z Białegostoku utrzymała pozycję lidera LOTTO Ekstraklasy i potwierdziła, że na wyjazdach jest równie groźna, co przed własną publicznością.
Korona Kielce – Jagiellonia Białystok 1:2 (1:0)Bramki: Palanca (17’) – Frankowski (68’), Runje (71’)
Korona: Gostomski [3] – Rymaniak [3], Dejmek [3], Diaw [3], Kallaste [3,5] – Możdżeń [3], Grzelak [2,5], Kiełb [2,5] (71’ Abalo [2,5]), Aankour [3] (46’ Cebula [2,5]), Pylypchuk [3] (77’ Marković) – Palanca [3,5]
Jagiellonia: Kelemen [2,5] – Grzyb [3], Runje [4], Guti [3,5], Tomasik [4] – Góralski [3], Romańczuk [3], Vassiljev [3], Mackiewicz [2,5] (56’ Burliga [3]), Frankowski [3,5] (90’ Klimala) – Świderski [3] (81’ Szymański)
Żółte kartki: Romańczuk
Sędzia: Paweł Raczkowski [3]
Widzów: 6979
Plus meczu Transfery.info: Piotr Tomasik (Jagiellonia Białystok)