Oprócz transferowego przekrętu, za który „Big Sam” miał otrzymać 400 tysięcy funtów, światło dzienne ujrzały jego wypowiedzi, w których szydził m.in. z angielskiej federacji, Roya Hodgsona i Gary'ego Neville'a. Postanowiliśmy przypomnieć jego wcześniejsze złote cytaty, bo coś nam się wydaje, że nie zobaczymy go zbyt prędko na ławce.
Nie ma co ukrywać, to człowiek
stworzony do wielkich rzeczy:
„Ja nie nadaję się do
pracy z Boltonem czy Blackburn. Bardziej pasowałbym do Interu albo
Realu. Praca w takich klubach i kierowanie nimi nie byłaby dla mnie
żadnym problemem. Chciałbym co roku wygrywać ligę”.
Zawsze
ograniczało go to, że jest Anglikiem... Tu prztyczek w nos Roberto
Manciniego, wtedy menedżera Manchesteru City:
„Nigdy
nie obejmę angielskiej drużyny z topowej czwórki, bo nie nazywam
się Allardici, tylko Allardyce”.
I Arsène Wengera:
„Różnica pomiędzy mną, a Wengerem jest taka, że
jego wszyscy postrzegają jako wyrafinowanego i kulturalnego
szkoleniowca z Francji. Ja jestem tym surowym i gburowatym Anglikiem
z dziwnym akcentem. Jeśli chodzi o umiejętności szkoleniowe, nie
jest lepszy”.
I
José Mourinho, który po jednym ze spotkań Chelsea z Westh Hamem
nazwał jego futbol dziewiętnastowiecznym. Swoją drogą, „The
Special One” przyznał kilka dni temu, że jest mu naprawdę
przykro z powodu tego, co spotkało Allardyce'a.
„On
po prostu nie może tego znieść. Nie może znieść, że go
przechytrzyliśmy. Teraz może sobie mówić co tylko chce. Gówno
mnie to obchodzi. Może mówić, że gramy tandetną piłkę, nie
interesuje mnie to. Wspaniale jest osiągnąć z nimi dobry
wynik”.
Allardyce
dość często odnosił się zresztą do stylu gry prowadzonych przez
siebie zespołów:
„Gdy
czołowe drużyny grają długimi podaniami wszyscy uważają, że
jest to z góry zaplanowane. Kiedy podobnie grają moje zespoły,
uważa się, że wynika to z braku pomysłu na grę”.
Raz zaatakował prowadzony przez
Louisa van Gaala Manchester, nazywając go „Longball United”.
Zarzucił więc Holendrowi to, co sam słyszał najczęściej od
dziennikarzy:
„Nie mogliśmy sobie poradzić z
ich długimi piłkami. Pod koniec spotkania wrzucali piłkę w pole
karne i liczyli, że coś z tego wyjdzie. Koniec końców opłaciło
im się to”.
Wygłosił
też słynne zdanie na temat tiki-taki:
„Cały
ten styl gry, twierdzenie, że jest to najlepszy sposób grania w
piłkę - czasami to są zwykłe pierdoły”.
Działaczy,
choć w tym wypadku bardziej ogólnie, zdarzało mu się krytykować
już wcześniej:
„Znowu musimy czekać na kolejne
spotkanie. Wszystko przez głupie związki, które zarabiają
pieniądze na meczach towarzyskich”.
A to wypowiedź po tym, jak lata
temu został zwolniony z Newcastle United:
„Jedyną
decyzją, jaką teraz podejmuję jest to, czy uraczę się rano kawą,
herbatą, tostami lub płatkami kukurydzianymi”.
Chyba
czas do tego wrócić.