Tata pielęgnował w nim miłość do Włoch
Sansone
jest owocem miłości Niemki i Włocha, który za naszą zachodnią
granicę przeniósł się w celach zarobkowych z Novi Velii. Ojcu
zawsze zależało na tym, żeby jego pierworodny miał w sercu
Italię. Panowie rozmawiali w swoim monachijskim domu po włosku, a
nawet w dialekcie rodzinnego regionu Sansone-seniora. Ten kazał
nawet oglądać synowi w telewizji rodzimy futbol. Miał on ogromny
wpływ na to, że 25-letni dziś zawodnik od małego czuł się
Włochem.
Paradował po szkole z włoską
flagą
Mistrzostwa
świata w 2006 roku, które zorganizowali Niemcy były dla niego
wyjątkowe. Sansone miał wtedy 14 lat i dzień po triumfie Włochów
z Francją w wielkim finale imprezy poszedł do szkoły z włoską
flagą. Był szalenie dumny. - Chodziło oczywiście wyłącznie o
piłkę. Nigdy nie czułem nienawiści wobec Niemców lub odwrotnie.
Relacje zawsze były bardzo pozytywne. Od dziecka miałem wielu
niemieckich kolegów - mówił jakiś czas temu.
Odrzucili
go, bo był zbyt młody i drobny
Urodzony
w Niemczech Włoch zanim zaczął trenować w Bayernie próbował
swoich sił w TSV 1860 Monachium. Do jednokrotnego mistrza
Niemiec jednak się nie dostał, ponieważ był najmłodszy i
najmniejszy. Pod względem postury zbyt wiele się nie zmieniło,
wszak teraz 25-latek mierzy raptem 173 centymetry wzrostu.
Plecy
przeszkodziły w debiucie
W
Bayernie Sansone szkolił się przez dziewięć lat. W
drużynie U-19 szło mu znakomicie (21 bramek w 30 meczach), ale
później zatrzymał się na rezerwach. Louis van Gaal co najwyżej
zapraszał go na treningi pierwszej drużyny. Nigdy nie miał jednak
o to do nikogo pretensji. W pewnym momencie na przeszkodzie stanęły
mu problemy z plecami i przepuklina. Pauzował przez to kilka
miesięcy.
Trudne początki na Półwyspie Apenińskim
W
2011 roku Sansone zdecydował się na przenosiny do Włoch. Padło na
Parmę, która od razu wypożyczyła go do drugoligowego Crotone.
Radził sobie nieźle, podobnie jak w pierwszym sezonie po powrocie
do niebiesko-żółtych, ale z czasem zaczęły się problemy.
Roberto Donadoni wolał stawiać na Antonio Cassano oraz Amauriego.
Sansone chciał odejść i tak padło na Sassuolo. Wybór okazał się
świetny. To właśnie w małym miasteczku nieopodal Modeny
rozbłysnął na dobre.
Najważniejsza jest zabawa
W
Sassuolo miał wejście smoka. W 12 pierwszych ligowych spotkaniach
zanotował pięć trafień i tyle samo asyst. Później zwykle był w
cieniu bardziej efektywnego Domenico Berardiego, co nie znaczy, że
prezentował się źle. Często błyszczał. W międzyczasie szybki i
dysponujący znakomitym dryblingiem skrzydłowy bądź napastnik
zdradził swój przepis na sukces. - Kiedy bawię się grą,
prezentuje się lepiej. Gdy zabawa całkowicie zanika, jest gorzej.
Zbyt wiele wtedy od siebie wymagam - przyznał.
Katował
rzuty wolne na YouTube
Najpiękniejszego
gola dla Sassuolo Sansone strzelił w październiku zeszłego roku z
Juventusem. Włoch kapitalnie przymierzył z rzutu wolnego, dając
swojej drużynie wygraną 1:0. Po trafieniu wyszło na jaw, że za
młodu katował na YouTube wolne w wykonaniu Roberto Baggio, Andrei
Pirlo oraz Gianfranco Zoli. Tak jak oni stara się robić pięć
kroków do piłki.
W Hiszpanii spotkał dawnego
znajomego
Latem
Villarreal zapłacił za niego 13 milionów euro. W tym samym czasie
piłkarzem „Żółtej łodzi podwodnej” został Roberto Soriano,
który przeniósł się tam z Sampdorii. Panowie doskonale znają się
z Bayernu. Soriano również nie było dane zadebiutować w jego
pierwszym zespole. Po opuszczeniu Monachium przyjaciele dalej często
spotykali się na kadrach młodzieżowych. Z czasem obaj znaleźli
się w dorosłej reprezentacji Włoch.
Niemcy
próbowali go przekonać
No
właśnie, Sansone ma obecnie na koncie dwa występy w
pierwszej reprezentacji Włoch (debiut w 2015 roku z Portugalią) i
całą masę spotkań w kadrach młodzieżowych począwszy od tej do
lat 17. Mniej więcej na tym samym etapie niemieccy oficjele
próbowali go przekonać do gry dla „Die Mannschaft”. O tym
jednak nie było mowy, wychowanie taty zrobiło swoje. - Zawsze
mówiłem, że jestem wdzięczny Niemcom za to, czego mnie nauczyli i
mi dali, ale moim marzeniem była gra dla włoskiej kadry.
Włochy to mój kraj i jestem z tego dumny - stwierdził po latach.
Chce
wrócić do Monachium
Do
Bayernu Sansone chciałby jednak wrócić. Byłoby to najlepszym
potwierdzeniem jego klasy. - Takie mam marzenie. Będzie ciężko,
ale nigdy nie można mówić nigdy. Miło byłoby grać w mieście, w
którym przyszedłem na świat. Czy teraz poradziłbym sobie w
Bayernie? Muszę jeszcze wiele poprawić - powiedział Włoch na
początku 2015 roku.
Kto
wie, być może za niedługo zrealizuje ten cel. Początek w
Villarreal (pięć goli i dwie asysty w 10 ligowych spotkaniach) ma
naprawdę udany.
Nie dostał szansy w Bayernie, ale... chce tam wrócić! 10 FAKTÓW o Nicoli Sansone
fot. Transfery.info
Urodził się w Niemczech, ale ojciec zaszczepił w nim miłość do Włoch. To właśnie tam jego kariera nabrała rozpędu, a teraz nadszedł czas na podbicie La Liga. Początek w Villareal ma naprawdę obiecujący. Przed wami Nicola Sansone.
Więcej na temat:
Villarreal CF
Nicola Domenico Sansone
Hiszpania
US Sassuolo
Bayern Monachium
Włochy
Niemcy