Rezultat jest naprawdę znakomity.
Monaco strzela ponad trzy gole na mecz. Najwięcej - siedem wbiło na
początku października Metz. Były też dwa sześciopaki, które
czerwono-biali załadowali Montpellier oraz Nancy. Jeśli tylko
utrzymają dotychczasowe tempo, po rundzie jesiennej będą mieli na
koncie więcej goli niż strzelili ich w dwóch poprzednich sezonach,
które kończyli z 51 i 57 bramkami. W obu przypadkach przełożyło
się to na trzecie miejsce w tabeli.
W tym momencie drugą lokatę pod
względem liczby strzelonych goli w Ligue 1 zajmują otaczające
Monaco w tabeli ekipy Nice i Paris Saint-Germain. Oba zespoły mają
na koncie po 30 bramek. Przepaść. Trafiająca co chwilę do siatki
rywali drużyna zawstydza zresztą rywali z całej Europy. Jak
wygląda czołówka?
Monaco 49 goli (16 spotkań)
Real 37
(14)
Roma 35 (15)
Liverpool 35 (14)
Barcelona 34 (14)
Arsenal 33 (14)
Ktoś spodziewał się czegoś
podobnego przed rozpoczęciem sezonu?
Trener - kameleon
Po
niedawnym spotkaniu Monaco z Marsylią (4:0) szkoleniowiec gości
Rudi Garcia stwierdził, że gospodarze trafialiby do siatki nawet z
zamkniętymi oczami. To najlepszy możliwy komplement. I aż dziw
bierze, że mowa o zespole, którego trenera w poprzednich sezonach
oskarżano o propagowanie nudnego futbolu. Leonardo Jardim prowadzi
Monaco już dwa i pół roku. Do tej pory miewał różne momenty,
ale teraz może być szczególnie zadowolony ze swojej drużyny.
Jardim to pragmatyk. Jest bardzo wszechstronny i potrafi
pracować w każdych warunkach. Również takich, gdy znacząco
zmniejsza się fundusze na wielkie transfery do klubu i jednocześnie
sprzedaje kluczowych zawodników. W 2015 roku Monaco opuścili
przecież m.in. Yannick Carrasco, Anthony Martial, Layvin Kurzawa,
Geoffrey Kondogbia i Aymen Abdennour. Jardim jednak nie zrzędził,
tylko wziął się za odbudowę drużyny. A że - jak kameleon -
potrafi znakomicie przystosować się do panującej w danym momencie
sytuacji, teraz zbiera żniwa swojej pracy.
Kluczem
dokładność
Portugalski
szkoleniowiec przywiązuje ogromną wagę do gry technicznej, a jak
wiadomo ta bezpośrednio przekłada się na jakość i dokładność
strzałów. Monaco wcale nie stwarza sobie niebotycznej liczby
okazji. Według portalu Squawka.com czerwono-biali wypracowali ich
sobie do tej pory 134. Rozgrywając nieco mniej spotkań, Bayern
stworzył ich w Bundeslidze 189, a Real w La Liga aż 209. Piłkarze
Monaco są jednak zdecydowanie bardziej konkretni, na co w głównej
mierze wpływa właśnie dokładność uderzeń.
Odsetek
strzałów podopiecznych Jardima, jakie trafiły w światło bramki
wynosi 60 procent. Monaco bije pod tym względem większość rywali
na głowę.
Falcao w życiowej formie
Kluczową
rolę w zabójczym napadzie obecnie drugiej drużyny Ligue 1 odgrywa
Radamel Falcao. Kolumbijczyk od kilku lat nie był w tak
genialnej formie. W 10 ligowych spotkaniach (ani jednego w pełnym
wymiarze czasu) strzelił siedem goli. W sumie trafia do siatki co 73
minuty, kończąc golem blisko 50 procent swoich strzałów.
Pomijając ostatnie sezony, które były dla niego fatalne, 30-latek
nie był (i znów to słowo) tak konkretny nawet grając w Atlético.
Siły
rozłożone na całą drużynę
Ofensywa
Monaco to jednak nie tylko Falcao. Momentami w ataki angażuje się
znaczna część drużyny. Przekłada się to na liczbę strzelców
goli, których obecnie jest 13. Jeszcze więcej, bo aż 16 zawodników
zanotowało przynajmniej jedną asystę. Najlepszym strzelcem - obok
Falcao - jest Guido Carrillo. Wysoki 25-letni snajper też trafia do
siatki co mniej niż 80 minut.
W zasadzie każdy z
podopiecznych Jardima jest bardzo ważnym ogniwem drużyny.
Kupno prawego obrońcy Djibrila Sidibé pozwoliło mu przesunąć do
linii pomocy wszechstronnego Fabinho. Ustawiony wyżej 21-latek
błyszczy jeszcze bardziej niż wcześniej. Wulkanem kreatywności
jest Portugalczyk Bernardo Silva, a wszystkich zaskakuje też Kylian
Mbappé. Bilans 17-latka to trzy gole i pięć asyst w ośmiu (!)
spotkaniach. Nokaut. Dodając do tego jeszcze jednego skutecznego
snajpera - Valèrego Germaina (pięć bramek, dwie asysty), i
21-letniego Thomasa Lemara (sześć i trzy), nie ma się co dziwić,
że tych goli nazbierało się tak dużo.
Obrona
daje komfort
Trzy bramki
w Ligue 1 ma na koncie Kamil Glik, który znakomicie dyryguje
linią obrony zespołu z księstwa. To właśnie dzięki niemu,
Jemersonowi, wspomnianemu Sidibé czy defensywnemu pomocnikowi
Tiemoué Bakayoko (22-latek ostatnio bardzo rozwinął się pod
względem taktycznym), ustawieni wyżej bramki rywala koledzy mają
zdecydowanie więcej swobody.
Podkreślmy to - przy 49
strzelonych golach Monaco straciło ich raptem 16. Nie jest to
najlepszy wynik w Ligue 1, ale bilans i tak robi wrażenie.
***
Bramki są solą futbolu. Im jest ich więcej, tym
mamy większą frajdę z oglądania spotkań. I dlatego życzymy
Glikowi i spółce udanej drugiej części sezonu. Rekord RC Paris z
sezonu 1959/1960 - 118 bramek wciąż jest do pobicia.