Prezydent FIFA od dawna jest wielkim
orędownikiem rozszerzenia mundialu. Jego zdaniem mistrzostwa, w
których udział weźmie 48 drużyn przyniosą korzyści wszystkim -
piłkarzom, klubom i kibicom. - Takie rozwiązanie sprawi, że
zainteresowanie turniejem w 48 krajach świata nie wygaśnie w
listopadzie, kiedy część z nich traciło już szansę na awans.
Wręcz przeciwnie, w czerwcu nastąpi jego kulminacja - mówił
niedawno.
Działacz oficjalnie złoży swoją propozycję
podczas spotkania władz FIFA, które odbędzie się na początku
stycznia w Szwajcarii.
Guardiola kompletnie nie rozumie
argumentów Infantino, zwracając uwagę na zbyt dużą liczbę
spotkań, którą będą musieli rozgrywać piłkarze. - Ten problem
dotyczy piłki na całym świecie. Zabijemy zawodników fizycznie.
Patrząc na ilość, zapomina się o jakości. Piłkarze nie mają
dłuższych przerw, do czego dochodzi ogromna presja. Muszą grać
coraz więcej i więcej, a przecież potrzebują chwil relaksu.
-
Przez natężenie spotkań kluby muszą mieć bardzo szerokie kadry i
wydają na to coraz większe pieniądze - stwierdził Hiszpan.
-
Pomysł dotyczący mistrzostw wydaje się nierealny. Piłkarze
skończą ligowy sezon, tydzień później rozpocznie się mundial, a
chwilę po nim trzeba będzie przygotowywać się do kolejnych
rozgrywek - powiedział szkoleniowiec Manchesteru City, który zdaje
sobie jednak sprawę z tego, że może zostać on zaakceptowany.
45-latek zaproponował twórcom zmian, żeby myśleli więcej
o samych zawodnikach. Jego zdaniem dobrym wyjściem byłoby
zwiększenie limitu zmian w trakcie spotkań. - W tym momencie mamy
trzy zmiany, a dlaczego nie mielibyśmy robić czterech, pięciu czy
sześciu. W grę zaangażowana byłaby większa liczba piłkarzy,
którzy odnosiliby mniej kontuzji, a trenerzy mogliby stosować różne
taktyki - przyznał Guardiola.