Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu w Lozannie jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia ma wydać wyrok w sprawie „Królewskich”. Działacze Realu odwołali się do niego po zakazie nałożonym przez FIFA, który był wynikiem niezgodnego z prawem rejestrowania młodych zawodników. W zasadzie wszyscy byli pewni, że kara, która miała obejmować kolejne dwa okienka transferowe zostanie niezmieniona, ale hiszpański dziennik - jeszcze przed ogłoszeniem oficjalnego werdyktu - jest pewny, że „Królewscy” nie będą mogli rejestrować zawodników tylko w najbliższym okienku.
Co miało wpłynąć na decyzję CAS-u?
Zdaniem zajmującego się sprawą dziennikarza Francesca Aguilara,
„Królewscy”, zaraz po pierwotnej decyzji FIFA, zaczął wywierać
ogromną presję na najbliższe otoczenie piłkarskiej centrali. Real
wynajął najlepszych możliwych prawników, którzy dwoili się i
troili, żeby przekonać potrzebne osoby do złagodzenia sankcji.
Swoje podczas Klubowych Mistrzostw Świata zrobili też
Florentino Pérez i dyrektor generalny klubu, José Ángel Sánchez,
którzy w trakcie imprezy mieli odbyć wiele spotkań w tej sprawie z
ludźmi z FIFA.
Jeśli kara Realu faktycznie zostanie
skrócona, spora część środowiska piłkarskiego na Półwyspie
Iberyjskim uzna tę decyzję za mocno skandaliczną. W końcu
Barcelona, która nie tak dawno borykała się z podobnymi
problemami, nie mogła liczyć na zmniejszenie wyroku.
Sprawa
wywołuje sporo emocji również dlatego, że Atlético, na które
nałożono identyczną karę, nawet nie odwołało się do CAS-u.
„Rojiblancos” mają to zrobić dopiero po zakończeniu zimowego
okienka transferowego.