Rekordy, rekordy, rekordy
To
była 88. minuta spotkania wyjazdowego Genoi z Torino. Ekipa z Turynu
prowadziła od początku drugiej połowy 1:0 po bramce Andrei
Belottiego. Nie wiadomo, jaki dokładnie plan miał trener
„Rossoblu”, Ivan Jurić, wpuszczając go na boisko. Być może
liczył na jakiś fenomenalny zryw swojego młodziutkiego
podopiecznego, a może po prostu chciał nagrodzić go za ciężką
pracę. Jedno nie wyklucza zresztą drugiego. Tak czy siak, to
właśnie dzięki Chorwatowi Pellegri przeszedł do
historii.
Urodzony 17 marca 2001 roku napastnik, zmieniając
Tomása Rincóna, stał się najmłodszym debiutantem w historii ligi
włoskiej. Uczynił to mając 15 lat 280 dni. Niesamowita historia,
ponieważ 15-latek wyrównał historyczne osiągnięcie Amadeo
Amadeia z 1936 roku. Uczestnik mistrzostw świata w 1950 roku zrobił
to samo w koszulce Romy.
Młody zawodnik Genoi został też
pierwszym piłkarzem z rocznika 2001, jaki pojawił się na murawie w
Serie A. Pellegriemu nie udało się być tym pierwszym urodzonym w tym tysiącleciu, ponieważ kilka tygodni temu ten tytuł zgarnął Moise
Kean, ale jego czwartkowy występ mocno przyćmił osiągnięcie
młodziaka z Juventusu. Wszak jest od niego o rok młodszy.
Mógł
zadebiutować jeszcze wcześniej
Pellegri trafił do
ekipy ze Stadio Luigi Ferraris jako młody chłopiec, regularnie
pokonując kolejne klubowe szczebelki. W 2015 roku razem z kolegami
wziął udział w Manchester United Premier Cup. Genoa wygrała
krajowe eliminacje, a na globalnym turnieju została ograna dopiero w
wielkim finale przez ghańską szkółkę Right to Dream Academy.
Nasz bohater był jednym z najmłodszych, a zarazem najlepszych
uczestników.
Włoch grał coraz więcej i więcej w
drużynie do lat 17, aż w końcu latem tego roku trafił do zespołu
U-19. Zmiana w zasadzie nie zrobiła mu różnicy. W samej Primaverze
szczególnie udane były dla niego ostatnie tygodnie. W dwóch
grudniowych spotkaniach: z Salernitaną oraz Entellą 15-latek
strzelił w sumie trzy gole.
Te bramki przybliżyły go do
debiutu w Serie A, ale z całą pewnością nie były decydujące.
Pellegri mógł bowiem zadebiutować na najwyższym szczeblu już
jakiś czas temu, gdy Genoę prowadził jeszcze Piero Gasperini.
Zdaniem włoskich mediów chłopak miał wtedy jeszcze 14 lat. Koniec
końców, doświadczony szkoleniowiec uznał, że na pierwszy mecz
jest jednak nieco za wcześnie.
Mamy Messiego!
W
Ligurii od dawna zdają sobie sprawę z tego, że trafił im się
niewyobrażalny diament. - Mamy tutaj nowego Messiego. Mam tylko
nadzieję, że to wszystko nie uderzy zbyt mocno do jego głowy -
przyznał jakiś czas temu prezydent Genoi, Enrico Preziosi. Pewne
jest jedno - nawet jeśli Pellegri faktycznie osiągnie bardzo dużo,
sylwetką Argentyńczyka nie będzie przypominał za grosz. Już
teraz ma bowiem 188 centymetrów wzrostu. Patrząc na to, że ma 15
lat, pewnie dojdzie mu jeszcze kilka centymetrów.
Mimo
słusznego wzrostu, młody zawodnik nie jest jednak surowy pod względem
technicznym. Wręcz przeciwnie - świetnie radzi sobie z grą
kombinacyjną, niekonwencjonalnymi zagraniami. Z całą pewnością
jeszcze nabierze na masie mięśniowej, ale już teraz jest też
bardzo silny jak na swój wiek. Ciut starsi kibice widzą w nim
młodego Christiana Vieriego. Chyba nieco bardziej adekwatne
porównanie niż to zaproponowane przez Preziosiego.
Rzecz
jasna talent młodego napastnika od dawna wykorzystywany jest też we
włoskich kadrach młodzieżowych. Pietro rozpoczął od zespołu do
lat 15, a pod koniec tego roku występował już w drużynie U-17.
Ciężko będzie go wyrwać
Pellegrim
interesuje się ścisła włoska czołówka i pół Europy. Juventus,
Milan, Roma, Arsenal, Borussia Dortmund, Benfica, Manchester United,
Paris Saint-Germain... To tylko część chętnych do jego
sprowadzenia. Nie licząc drużyn z Półwyspu Apenińskiego, do tej
pory najbardziej intensywne podchody pod niego robiły „Czerwone
Diabły”, na co wpływ miał wspomniany już turniej. Działacze
United byli konkretni - od razu mieli przedstawić szczegóły,
zaproponowali mu wynagrodzenie, a jego ojcu pracę. Bez tego transfer
nie zostałby przeprowadzony zgodnie z przepisami FIFA.
Propozycja została jednak odrzucona, ale nikogo w Genoi to nie zdziwiło. Wiadomo, że Pellegri w końcu będzie musiał trafić do zdecydowanie silniejszego klubu, ale na razie ciężko będzie go stamtąd wyrwać. Wszystko przez to, że jest mocno przywiązany do rodzinnego miasta, co zawdzięcza wspomnianemu ojcu. Marco sam grał kiedyś w piłkę, a obecnie pracuje przy młodzieżowych drużynach Genoi, będąc m.in. kierownikiem zespołu Primavery.
-
Dzień, w którym Pietro wyjdzie na Marassi
będzie
tym, po którym będę mógł spokojnie umrzeć. To będzie oznaczało,
że widziałem już wszystko, co chciałem - mówił kilka miesięcy
temu.
Jeszcze
nie jest gotowy na Serie A
Już
po meczu z Torino Pellegri spotkał się z prezydentem Preziosim. Nie
zabrakło oczywiście uprzejmości, wspólnych zdjęć i uścisków.
Włoski działacz pewnie zdaje sobie sprawę z tego, że za jakiś
czas może na swoim talencie sporo zarobić, ale kompletnie się na
tym nie skupia. Na razie jest dumny, że klub ma tak
perspektywicznego wychowanka.
Ze spokojem do potencjału
15-latka podchodzi również trener Jurić. - On nie jest jeszcze
gotowy, żeby grać w Serie A. Potrzebuje co najmniej dwóch lat,
żeby występować w niej regularnie. Jestem jednak przekonany, że
klub
może mieć z niego wielką pociechę. Pietro jest szalenie
utalentowanym chłopakiem. Musimy zapewnić mu tylko jak najlepsze
warunki do dalszego rozwoju - przyznał Chorwat, było nie było,
sprawca całego zamieszania.
Jedno jest pewne, najtrudniejsze przed 15-latkiem dopiero przed nim.