Były zawodnik m.in. Liverpoolu, West
Hamu i Galatasaray trafił do szpitala na początku października. Do
tragedii doszło w jego własnym domu. Stan piłkarza przez długi
czas był bardzo ciężki i lekarze utrzymywali go w śpiączce. W
końcu został jednak z niej wybudzony i krok po kroku zaczął
wracał do pełni sił. Obecnie czuje się dobrze.
137-krotny reprezentant Kamerunu w
rozmowie z „L'Equipe” opisał ze szczegółami, co go spotkało.
- Oglądałem telewizję na kanapie, gdy nagle poczułem
wielkie zmęczenie. W chwili pęknięcia tętniaka myślałem, że
moja głowa zaraz eksploduje. Całe szczęście, że upadłem na bok
i dzięki temu nie połknąłem języka - przyznał 40-latek.
- W pewnym momencie mój pies
zaczął bardzo głośno szczekać. To dzięki temu jeden z
przyjaciół wszedł do mnie, był w stanie mi pomóc, a ja teraz
żyję. Na szczęście udało mi się cofnąć znad przepaści
-
Wróciłem z naprawdę daleka. Gdy wyszedłem ze śpiączki, ważyłem
60 kilogramów. Pomyślcie, jak człowiek zbudowany tak jak ja, mógł
tak schudnąć - powiedział Kameruńczyk.