90. minuta spotkania finałowego Euro
2000. Włoscy kibice byli przekonani, że nic złego nie może się
już stać i lada moment ich pupile wzniosą nad głowy upragniony
puchar. Niestety dla nich, chwilę przed końcem doliczonego czasu
gry do siatki trafił Sylvain Wiltord, doprowadzając tym samym do
dogrywki. To co stało się w niej, już na zawsze przeszło do
historii piłki. Robert Pirès na lewej stronie - jeden rywal
minięty, drugi, trzeci, płaskie dośrodkowanie w kierunku Davida
Trézégueta i potężna bomba lewą nogą. Złoty gol. Francja
mistrzem Europy! W dodatku uczyniła to dwa lata po zwycięstwie na
rozgrywanym u siebie mundialu.
To była najważniejsza bramka
w karierze wtedy 22-letniego Trézégueta. Choć do siatki w samej
kadrze regularnie trafiał oczywiście i przed, i po
holendersko-belgijskim Euro. Choćby na wspomnianym mundialu. W sumie
uzbierał 34 gole w 71 meczach reprezentacji. Kluby? Piłkarski
talent w Europie, już po przenosinach z argentyńskiego Platense,
szlifował w Monaco. Na najwyższy poziom wzbił się jednak w
Juventusie.
W sumie przez 10 lat strzelił dla niego 171
goli. Z „Juve” (biorąc pod uwagę korupcyjne turbulencje)
dwukrotnie sięgnął po mistrzostwo Włoch, do tego m.in. doszedł
do finału Ligi Mistrzów. Może niewiele, ale był wielkim
napastnikiem. Uwielbialiśmy jego występy w koszulce „Starej
Damy”.
Aarón przyszedł na świat raptem
kilka tygodni przez rozpoczęciem Euro 2000. Wracający do domu ze
złotym medalem Trézéguet-senior cieszył się więc jeszcze
bardziej od reszty kolegów. Pewnie przez moment przeszło mu wtedy
przez głowę, że pięknie byłoby, gdyby jego malutki synek poszedł
kiedyś w jego ślady. Wszystko wskazuje jednak na to, że tak się
nie stanie.
Młody Trézéguet, który dzisiaj ma już 16
lat, przejął co prawda od taty miłość do sportu, ale postawił
na kompletnie inną dyscyplinę. Boks tajski. To on jest jego sensem
życia. I wydaje się, że jeśli dalej będzie wylewał siódme poty
na salce treningowej, może osiągnąć w nim nie mniej niż
„Trézégol” na murawie.
Uczuciem do sztuk walki miał
zafascynować go wujek. Za młodu Aarónowi szczególnie podobały
się zapasy. Jako dziewięciolatek trafił jednak właśnie na
zajęcia z boksu tajskiego. Tata początkowo trochę się o niego
bał, ale dość szybko zdał sobie sprawę z tego, że na treningach
nie stanie mu się nic złego. I tak, Trézéguet-junior uczęszczał
na zajęcia przez kilkanaście miesięcy, po czym zrobił sobie małą
przerwę. Był to jeszcze moment, w którym mógł przerzucić się
na inny sport. Oczywiście próbował swoich sił również na
murawie.
- Próbowałem wszystkiego po trochu, w tym piłki
nożnej i koszykówki, ale żaden inny sport nie spodobał mi się
tak bardzo jak muay thai. Jeśli chodzi o futbol, zdecydowanie
większym fanem ode mnie jest mój młodszy brat, Nooran. Sam mocniej
śledziłem go tylko wtedy, gdy na boisku występował jeszcze tata -
przyznał jakiś czas temu Aarón.
Na treningi u Carlo Barbuto
w Thai Boxe Torino powrócił w wieku 14 lat. Wyróżniał się od
samego początku. Po mniej więcej pół roku stoczył swoją
pierwszą prawdziwą walkę. Wygrał ją przed czasem, wyraźnie
dominując nad rywalem. Obecnie ma już na koncie 11 stoczonych
pojedynków. Wygrał dziewięć z nich, co przełożyło się na
zwycięstwa w kilku regionalnych turniejach. - W swojej pierwszej
walce wygrałem w drugiej rundzie. Póki co, najbardziej zadowolony
byłem jednak ze swojego występu na ostatniej edycji Thai Boxe
Manii. To właśnie tamtej nocy zdałem sobie sprawę z tego, co
naprawdę chcę robić w życiu - mówi.
Od tamtej
pory Aarón zaczął jeszcze ciężej pracować i dbać o siebie.
Obecnie poświęca na treningi cztery, pięć godzin dziennie. Skupia
się również na odpowiedniej diecie, co widać zresztą po jego
sylwetce.
Na głowie ma oczywiście jeszcze kilka innych
obowiązków. Gdy opuszczał się w nauce, jego mama i obecnie była
już żona Davida, Beatrice, nie pozwalała mu walczyć. Nie było
jednak przy tym żadnego buntu. Aarón zakasał wtedy rękawy i
poprawiał swoje stopnie w szkole. Trzeba zresztą podkreślić, że
to otwarty na wiedzę chłopak. Już teraz mówi płynnie po włosku,
francusku i hiszpańsku. Sporo zawdzięcza w tym względzie rodzicom.
Jak
obecnie patrzy na jego karierę tata? Przede wszystkim bardzo mocno
go wspiera i daje wskazówki, które mogą pomóc mu być jeszcze
lepszym. Gdy widzi, że przed jakąś walką jest zdenerwowany,
spokojnie do niego podchodzi i uspokaja. A ma w tym przecież wprawę.
Wszak podczas wielkich turniejów czy grając w samej Serie A musiał
mierzyć się z jeszcze większymi emocjonalnymi ładunkami.
- Muay thai to największa pasja,
która obecnie stanowi całe moje życie. Przede wszystkim podoba mi
się w nim szacunek, jaki okazują sobie rywale. Poza tym, to bardzo
ciężki sport. Trzeba być naprawdę dobrze przygotowanym, żeby
walczyć - mówi młody Trézéguet.
Jego największymi
idolami z ringu są Ptt Phortorthor oraz Sudsakorn Sor Klinmee. Cały
czas, mimo uprawiania zupełnie innego sportu, najbardziej wpatrzony
jest jednak w tatę. - On był mistrzem świata i Europy. We Włoszech
uznawany jest za jednego z najlepszych zawodników globu. Tak, to
oczywiste, że chciałbym być jak on - stwierdził.
Następna ważna dla niego walka
odbędzie się już pod koniec stycznia na kolejnej edycji Thai Boxe
Manii. Trzymamy kciuki.
TUTAJ możecie przeczytać o
synach wielkich piłkarzy, którzy w przyszłości mogą dorównać
na murawie swoim staruszkom.