Jakiś czas temu „SportBild”
opublikował listę 10 przepisów, jakie chciałby wprowadzić
lub zmienić w piłce Van Basten. Publikacja wywołała sporo
kontrowersji, a na samego Holendra spadła lawina krytyki. Teraz
52-latek postanowił się bronić.
- Widziałem wiele
artykułów, w których podano kompletne bzdury. Czytałem o
projekcie z 10 punktami, skąd to się w ogóle wzięło?
Powiedziałem o kilku aspektach, nad którymi pracujemy, ale na pewno
nie było ich 10. Ktoś połączył moje starsze wypowiedzi ze
świeższymi i opublikował w niewłaściwy sposób - przyznał Van
Basten.
- Pracujemy obecnie m.in. nad tym, żeby zespoły nie
wydłużały czasu gry w końcówkach spotkań, piłkarze nie
dyskutowali z sędziami, a w dogrywce wprowadzona została czwarta
zmiana - dodał Holender.
Zdecydowanie największa krytyka spadła
na Van Bastena za propozycję dotyczącą likwidacji przepisu o
spalonym.
- Zostałem o to zapytany, więc odpowiedziałem.
Jest to jednak wyłącznie moja prywatna opinia. Według mnie to
irytujący przepis. Krytycy twierdzą, że napastnicy staliby wtedy
wyłącznie w polu karnym i czekali na piłkę. Wydaje mi się, że
nie miałoby to często miejsca, a z kolei bylibyśmy świadkami
większej liczby okazji podbramkowych - stwierdził 52-latek.