Chilijczyk dał prowadzenie „Kanonierom w 34. minucie spotkania. 28-latek dobijał uderzenie Kierana Gibbsa i po interwencji Eldina Jakupovicia, wpakował piłkę do siatki ręką. Mimo licznych protestów zawodników gości, Clattenburg uznał trafienie i pomógł Arsenalowi w zdobyciu trzech punktów. Co prawda w doliczonym czasie gry Sánchez dorzucił drugie trafienie z rzutu karnego, ale gdyby nie gol numer jeden, mecz mógł potoczyć się zupełnie inaczej.
O zachowaniu Clattenburga jeszcze przed rozpoczęciem drugiej połowy jako pierwszy poinformował obrońca „Tygrysów”, Andy Robertson.
- Sędzia nas przeprosił.
Przyznał, że nie był w stu procentach przekonany o golu. Możemy
oczywiście twierdzić, że nie powinien więc uznać trafienia, ale
on może przekonywać, że powinien to zrobić. Niewielu arbitrów
przyznaje się do błędów, ale to przecież niczego nie naprawia -
przyznał Robertson, dodając:
- Gdy gramy na tych wielkich
stadionach, decyzje nie idą po naszej myśli i to nas zabija.
Gdybyśmy remisowali do przerwy 0:0, moglibyśmy wrócić do domów z
jakimś dorobkiem punktowym.
Przeprosiny Clattenburga
potwierdził również menedżer Hull, Marco Silva.
Kamil Grosicki przebywał w sobotnim spotkaniu na murawie do 60. minuty.