W licytacji mieli oczywiście uczestniczyć Bogusław Leśnodorski z Maciejem Wandzlem oraz Dariusz Mioduski. Zwaśnione strony nie doszły jednak do porozumienia w sprawie jej warunków. Jest to spore zaskoczenie, ponieważ jeszcze nie tak dawno cała trójka zapewniała, że jest o krok od podpisania potrzebnych dokumentów.
Współwłaściciele mistrzów Polski
dalej chcą dojść do porozumienia, ale na innych zasadach niż
„shoot-out”. Na czym polega ta procedura?
- Klasycznie
umożliwia ona jednemu ze wspólników złożenie drugiej stronie
oferty sprzedaży wszystkich swoich udziałów po zaproponowanej
cenie. Adresat tej oferty ma wówczas tylko dwie opcje: ofertę
przyjąć lub, niejako w ramach odparcia „ataku”, zdecydować się
na sprzedaż swojej części za tę samą cenę, którą wcześniej
zaproponował drugi wspólnik - tłumaczył swego czasu w rozmowie ze
Sport.pl Michał Warchoł, aplikant adwokacki z kancelarii Chałas i
Wspólnicy.
Wszystko wskazuje na to, że w najbliższym czasie
właścicielski impas w Legii będzie trwał w najlepsze. Obie strony
miały dać sobie kilka tygodni na wyjście z niekorzystnej dla
całego klubu sytuacji.