24-latek przebywa obecnie w Las Palmas na zasadzie wypożyczenia z Paris Saint-Germain, które latem zapłaciło za niego Realowi 25 milionów euro. W stolicy Francji Hiszpanowi jednak kompletnie nie poszło. W Ligue 1 rozegrał tylko 261 minut, w czasie których raz trafił do siatki. Mała liczba szans na grę sprawiła, że Jesé - na razie czasowo - wrócił do ojczyzny.
- Czy myślałem o tym, jak potoczyłoby
się to wszystko, gdyby Kolašinac nie sfaulował mnie w 2014 roku?
Tak. Nigdy nie lubiłem się do nikogo porównywać, ale uważam, że
gdyby nie to, byłbym teraz niekwestionowanym graczem pierwszego
składu „Królewskich”. Jestem tego pewny - przyznał Jesé przed
środowym meczem. Przypomnijmy, że wejście Kolašinaca w meczu Ligi
Mistrzów Realu z Schalke kosztowało go niemal dziewięciomiesięczną
pauzę.
- Mam nadzieję, że kiedyś wrócę na stałe do
Madrytu. W Realu narodziłem się jako piłkarz. Doświadczyłem i
nauczyłem się w nim wielu rzeczy. Spędziłem tam połowę swoje
życia...
- Złota Piłka? Teraz to o wiele bardziej
skomplikowane. Ludzie wypominają mi, że kilka lat temu o niej
mówiłem. To nie jest wymówka, ale uraz zatrzymał moją karierę.
Wpłynął zresztą również na moje życie osobiste. To wszystko
kosztowało mnie naprawdę dużo. Zrozumie to tylko osoba, która
miała tak przewlekłą kontuzję - zerwała więzadła czy złamała
kość piszczelową - przyznał Jesé.
Po wypożyczeniu do Las Palmas 24-latek
zanotował do tej pory cztery ligowe spotkania.